~ Ekhem. Zanim przejdziecie do czytania, chcę zaznaczyć, że jest to moje stare opowiadanie napisane od nowa. Uznałam, że w starej wersji potencjał jest, acz wykonanie słabe, bardzo słabe, choć i tak jedno z moich lepszych. Także ten. Linku nie podam, ale jeśli kogoś interesuje, można łatwo znaleźć tę miniaturkę - jest pod tym samym tytułem. Acz odradzam xD
No to enjoy.
Meyrin ~
Przegrał.
Severus Snape pierwszy raz w życiu przegrał.
Wlepiał w planszę nierozumny wzrok i zastanawiał się, coby powiedziała jego matka na ten temat. Przecież była kapitanem drużyny gargulkowej. Poczuł się trochę, jakby ją zdradził. Zastanawiał się, czy pogroziłaby mu palcem, jak to miała w zwyczaju, i oznajmiła, że osoba z tak miernym wynikiem w gargulki nie ma prawa nazywać się jej synem.W dodatku był trochę oszołomiony tym, że pierwszy raz w życiu zdarzyło mu się zostać zmiażdżonym w grze, w której zawsze radził sobie lepiej niż świetnie.
Z zamyślenia wyrwał go nieco piskliwy głos.
-Ojejku, Sev! Nie rób takiej smutnej miny! Lu – Tonks odgarnęła grzywkę z oczu i zwróciła się do dzisiejszego zwycięzcy – Lucjusza. – Zgodnie z zasadami musisz wydać Sevowi jakiś rozkaz. No więc? Więc?
Z trudem powstrzymywała się od podskakiwania w miejscu ze zniecierpliwienia, co skutkowało rozlanym kremowym piwem, które wypadło jej z ręki. Lucjusz odsunął się nieco i spojrzał z wzgardą na plamę na dywanie, zanim odezwał się:
-Nimfadoro, byłbym wdzięczny, gdybyś się opanowała w moim towarzystwie.
-Tylko nie Nimfadora! – Żachnęła się dziewczyna.
-Oczywiście. Severusie. – Zwrócił się do dalej zajętego gapieniem się na planszę Snape'a. Przez chwilę się zastanawiał, po czym oznajmił takim tonem, jakim mówi się o pogodzie. – Na dzisiejszym balu walentynkowym spędzisz godzinę przebrany za dziewczynę.
Mogło się wydawać, że do zamroczonego własną przegraną Severusa słowa przyjaciela dotarły z kilkusekundowym opóźnieniem. Uniósł głowę i skinął krótko głową z obojętną miną. A potem poderwał się na równe nogi i poczerwieniał na twarzy.
-CZYŚ TY OSZALAŁ?! – Wrzasnął.
-Uch – Lucjusz z grymasem na twarzy potarł ucho. – Kolejne nadpobudliwe dziecko? Powtarzam: spędzisz na dzisiejszym balu godzinę przebrany za dziewczynę. Ubierzesz się w jakąś szmatę, wytuszujesz rzęsy i będziesz flirtował z jakimiś napalonymi chłopakami czy co tam dziewczęta robią na balach.
Severus spojrzał na niego z wściekłością.
-A jednak oszalałeś. NIE ZROBIĘ TEGO.
-Zrobisz. Musisz, bo zaklęcie ci nie dozwala złamać zasad. Chyba że chcesz dostać bolesnych krost na czole.
-No to zmień rozkaz. Nie wiem, mogę za ciebie sprzątać do końca roku albo odrabiać prace domowe z eliksirów... Ale nie TO! – Wykrzyknął.
-Och, Sev, daj spokój! Będzie zabawnie! – Tonks uśmiechnęła się radośnie na wyobrażenie dzisiejszego wieczoru. Złapała Narcyzę za rękę i ścisnęła ją. – A ty, Cyziu, pomożesz mi zrobić go na bóstwo?
-Och... No nie wiem. Ja sama muszę się przygotować... - Narcyza się zmieszała.
-Och, wyglądasz ślicznie bez niczego! A ten tutaj – wskazała palcem na Severusa, który wyglądał, jakby chciał stąd wybiec i nie wracać – potrzebuje naszej pomocy. Ciekawe, czy zdobędzie czyjeś serce... - uśmiechnęła się marzycielsko.
CZYTASZ
Meyrinowskie miniaturki
FanfictionCo może zdarzyć się podczas zwykłego wypadu na kawę? Do czego może doprowadzić wypadek podczas meczu jak każde inne? Co może stać się ,,przekąską''? Na jakie pomysły mogą wpaść bliźniaki? Wszelakie poryte pomysły, które siedzą w rudej głowie Meyr...