Rozdział 11

2.9K 108 6
                                    

-Widzę, że ominęło mnie więcej niż myślałam...

-Nie niewiele...

-Ugh... Rue, przecież widzę, co jest grane..

-Alice.. no co ja mam ci powiedzieć?

-Harry tu był?

-2 razy – mówię nieśmiało.

-CO?!

-No pierwsze rano i jakoś się uporałam....

-A drugi?!

-No był tu Niall, więc spławił go.

-Czekaj, czekaj... Wyście nie mieli gdzieś wyjść? – mówi zaskoczona.

-No, ale Hazz zepsuł mi humor i...

-Zostaliście w domu! Boże jestem taka szczęśliwa! Nie wierze – przerwała.-Mam nadzieje, że ty też?

-No..

-I to mi wystarczy! Matko, Rue!

-Jezu Alice! Uspokój się! My tylko oglądaliśmy film! – skłamałam, naciskając na tylko.

-Przecież widzę, że jest między wami chemia!

-Przesadzasz!

-Nie, nie przesadzam!

-Uspokój się!

-Ale...

-Jeśli zaraz się nie zamkniesz wyrzucę cię z domu! – przerwałam jej.

-Nie dasz rady.

-JJ! – zawołałam.

-No dobra, dobra. – zmarszczyła czoło, łącząc przy tym jej idealnie wyregulowane brwi w jedną. – teraz powiedz JJ żeby tu nie przychodził...

-I tak go nie ma w domu – zachichotałam.

-Ty jesteś podstępna. Za bardzo podstępna... – zaczęłyśmy się głośno śmiać.

***

Wstałam dosyć wcześnie jak na sobotni poranek. Nie mogłam uwierzyć, że dokładnie za 2 dni zaczynałam liceum. Nie chciałam, żeby wakacje się skończyły z wielu powodów, a jednym z nich była możliwość, że nie widziałam Styles'a prawie cały czas.

Siedziałam na kanapie po tym jak się odświeżyłam za pomocą prysznica. Leciałam po kanałach, szukając czegoś co by mnie zainteresowało jednocześnie jedząc płatki kukurydziane z mlekiem. Nie miałam konkretnych planów na dziś. Niall wyjechał na cały dzień, a Alice miała zatrucie pokarmowe wywołane zjedzeniem przeterminowanego jogurtu, który zjadła wczoraj będąc w domu. Miałam zamiar spędzić dzień w spokoju. Do 15:00 miałam pusty dom, a nawet nie wiem czy nie na dłużej. JJ był u Cat i z tego co wiem zostaje tam na noc, a Charlie mimo, iż ma do 15:00 zawsze zostaje dłużej w pracy. W końcu zaczęłam oglądać stare odcinki 'Plotkary' mając nadzieje, że to choć trochę zabije nudę.

Kiedy maraton dobiegł końca zegar wskazywał godzinę 16:05. Nie ukrywam, że mi się usnęło przy 16 odcinku. Wstałam i skierowałam się do kuchni chcąc napić się szklanki wody. Wyciągnęłam naczynie z górnej szafki poczym odkręciłam kurek z zimną wodą i nalałam ją do przeźroczystego naczynia, wypełniając je do ⅔ objętości. Odstawiałam szklankę do umywalki uprzednio upijając z niej kilka łyków.

***

Podeszłam do szafy aby wybrać jakieś ciuchy na spacer, który wymyśliłam 5 minut temu. Chciałam się przewietrzyć i przemyśleć co się właśnie stało przez ten tydzień. Ubrałam na siebie białe szorty, a do tego luźną koszulę bez rękawów o miętowym kolorze. Na stopy nałożyłam moje ulubione czarne conversy. Wzięłam mojego iPhone'a do kieszeni. Chwyciłam słuchawki z biurka i zdjęłam kluczę przypięte do tablicy korkowej za pomocą pinezki. Wyszłam z mieszkania, zamykając drzwi na klucz. Skierowałam się w stronę pobliskiego parku. Wiatr delikatnie targał moimi włosami na wszystkie strony. Odblokowałam telefon włączając muzykę. Napisałam do Alice.

*sms*

-Hej Al. Jak się czujesz?

-Szczerze jest lepiej, bo już nie wymiotuje, ale jestem blada jak ściana i wciąż boli mnie brzuch.

-Wyzdrowiejesz .x

-Oby... co robisz? x

-Chodzę po parku i mega się bez ciebie nudzę :( x

-Domyślam się. Huh. 

-Ta..

-Spokojnie, zaraz zacznie się szkoła. Poznasz więcej osób, nie będziesz skazana tylko na mnie. x

-Nie wiem. Wiesz jaka ze mnie 'dusza towarzystwa'...

-Niestety wiem, ale nie masz się naprawdę czym przejmować :)

-No ok.

-Słuchaj, ja muszę już kończyć, mam nadzieje, że z wiadomych dla cb przyczyn. x

-Nie wprowadzaj mnie w szczegóły. Zdrowiej xx

*sms*

Teraz mogłam szczerze pomyśleć o wydarzeniach z ubiegłego tygodnia. Czy ja naprawdę jestem taka łatwa? Czy to naprawdę, aż tak widać? Nie żeby coś. Lubię całować chłopaków, kurewsko mi się to podobało, ale nie chcę być zbyt łatwa. Muszę postawić Niall'owi jaka jest sytuacja i, że musimy trochę zwolnić.

Ale czy ja naprawdę chce Niall'a? Owszem jest atrakcyjny, ale nie czuje tych iskierek między nami. Takich, które czułam jak całowałam... Harry'ego.

***

Po głębszych przemyśleniach, uznałam, że odpuszczę na trochę chłopaków. Nie mówię, że się od nich kompletnie odetnę, ale nie będę okazywała im mojej słabości. W końcu za 2 dni idę do szkoły, która według Ali pęka w szwach od atrakcyjnych chłopców.

Po przejściu już dłuższej drogi zbliżałam się już do mojego domu. Kiedy był już na widoku, ujrzałam wysoką sylwetkę mężczyzny. Miał na sobie czarne rurki, czerwoną flanelową koszulę oraz burze loków na głowie. O mój Boże.... To Harry.

Invincible || h.s [1/3] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz