Rozdział 25

2.1K 103 2
                                    

Wybiegłam z autobusu mając nadzieje, że w pobliżu ujrzę Harry'ego. Odstawiłam ciężką walizkę na płytki i ciężko westchnęłam. Nigdzie go nie widziałam. Usłyszałam jak drzwi autobusu się zamykają, a maszyna odjeżdża. Obróciłam się jeszcze w stronę brudnego pojazdu i uśmiechnęłam się do koleżanek, które w nim siedziały. Włożyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i poprawiłam włosy, które uporczywie zasłaniały mi widok. Odchyliłam głowę i zobaczyłam wysoką sylwetkę opierającą się o samochód.

-Ruby! – krzyknął kiedy w końcu mnie zobaczył. Zaczął zmierzać w moją stronę z szerokim uśmiechem na twarzy.

-Hej! – odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam go.

-Jak tam wycieczka?

-Całkiem ciekawie. Było strasznie gorąco, a koło domu mieliśmy sztuczne jezioro i ... - przerwałam – Harry?

-Tak? – potrząsnął głową wyrywając się do końca z zamyśleń.

-Wszystko w porządku? – uniosłam jedną brew.

-Tak, zamyśliłem się...

-Aha.

-Wracamy do domu?

-Tak, proszę. Marze teraz o moim miękkim łóżku. Mam Dość na najbliższe 10 lat namiotu i śpiwora.

Wziął moją walizkę i wpakował do bagażnika. Usiadłam na miejscu pasażera. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy.

-Bardzo jesteś zmęczona? – zapytał wsiadając do samochodu.

-Nie. Wyspałam się, ale mięśnie mnie bolą.

-Oh – włączył silnik i kierował się do mojego domu. Chyba.

Wyciągnęłam telefon i odblokowałam go z zamiarem zadzwonienia do JJ.

-Co robisz?

-Dzwonie do brata.

Wybrałam jego numer i wcisnęłam przycisk 'zadzwoń'.

-Halo?

-Hej Jamie. Jesteście w domu?

-Tata jest w pracy, a ja jadę do Cat.

-Okej.

-Masz klucze, nie?

-Nie.

-Pod wycieraczką jest zapasowy. – zniżył głos jakby bał się, że ktoś usłyszy.

-Okej.

-Jakbyś go nie znalazła to znaczy, że tata przełożył go do doniczki – zaśmiał się słabo.

-No dobra. Pozdrów Cat – uśmiechnęłam się.

-Spoko. Pa mała.

-Pa – odłożyłam telefon od ucha i rozłączyłam się. Włożyłam urządzenie do kieszeni. Ponownie oparłam czoło o chłodną szybę.

-Nie wiedziałam, że masz samochód.

-No widzisz.

-Całkiem fajny jest.

-Może i stary, ale nie mam serca dać go do zmiłowania, biorąc pod uwagę to, że działa świetnie. – mówi 'podkreślając' ostatnie słowo.

Po 15 minutach samochód Harry'ego stał już pod moim domem. Wziął mój bagaż i odstawił go kiedy wszedł do mojego domu. Wczołgałam się na górę schodów. Moje mięśnie przy każdym ruchu, nawet najmniejszym mnie bolały. Walnęłam się na łóżko ze zmęczenia.

-Nie rozpakowujesz się?

-Daj. Mi. Spokój.

-Okej, okej.

Usiadł koło mnie i zaczął gładzić moje plecy. Mruknęłam z zadowolenia. Jego dłoń błądziła po moim ciele, zawsze zwalniając kiedy był blisko mojego tyłka. Odetchnęłam głęboko kiedy poczułam niekomfortowe motylki w moim brzuchu. Było to całkiem przyjemne, może nawet za bardzo.

Mój pokój był zdewastowany. Tak to jest kiedy pakuje się walizkę w ostatniej chwili. No, ale niby kiedy miałam ją spakować? W ostatniej chwili dowiedziałam się, że zwolniło się miejsce. Musiałam to posprzątać, ale nie teraz. Powolne ruchy Harry'ego sprawiały, że moje powieki były ciężkie. Mimo wczesnej pory usypiałam. Czułam się odprężona, a spięte mięśnie powoli się rozluźniały. Gdyby ktoś w tym momencie przerwał tą cudowną chwilę, rozszarpałabym go na malutkie kawałeczki, zdeptała i zakopała. Mimo tej sadystycznej myśli po chwili usnęłam.

*jeśli przeczytałaś/eś = zostaw komentarz*

Invincible || h.s [1/3] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz