Prolog.

3.5K 82 5
                                    

- Widzisz go? – z zamyślenia wyrwał mnie głos dziewczyny. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nią.
- Niby kogo? – spytałam wciąż nie wiedząc o co jej chodzi. Kogo mam niby widzieć? Przeniosłam spojrzenie z koleżanki na salę , która dziś wyjątkowo była zapełniona. Rozglądałam się chcąc wyłapać o kogo jej chodzi i chyba wyłapałam…
- O mój Boże… - szepnęłam otwierając oczy szeroko z zachwytu. Nigdy , przysięgam , że nigdy nie widziałam takiego przystojniaka. Czułam jak serce zatrzymuje się a oddech ustaje. Stał tam , przy barze pijąc drinka. Widząc kolor drinku stawiam , że to tequila. Nie mogę oderwać od niego wzroku. Czarna , luźna koszulka , ciemne pomarszczone spodnie dobrze przylegające do jego nóg. Zwykłe Nike na nogach w kolorze białym i czarne włosy ustawione do góry na żel. Były lekko roztrzepane jednak bacznie sterczały do góry. Na prawym ręku miał jakiś tatuaż , lecz z daleka nie mogłam wywnioskować jaki. Cud malina. Schrupała bym go z wielką przyjemnością. Nie mogę przestać się na niego gapić , dobrze , że mnie nie widzi.
- Zaklepuję. – oznajmiła szybko blondynka po czym ruszyła w jego stronę kręcąc przy tym tyłkiem jak to miała w zwyczaju.  No to po sprawie. Mogę sobie tylko o nim pomarzyć. Ulka już go zaklepała , a jej nie warto wchodzić w drogę. Super , mogłam dłużej stać i się gapić niż podejść i zagadać. Ale tak to już jest , za bardzo ustępuję.. Westchnęłam po czym ruszyłam w stronę garderoby. Musze się przebrać. Nie będę paradowała cały czas tylko w tym czerwonym , ozdobionym cekinami staniku i majtkach które ledwo zakrywały mi tyłek. Idąc towarzyszył mi stukot wysokich czarnych obcasów. Zdążyłam się już do nich przyzwyczaić. Moja ‘praca’ tego wymaga. Odsłoniłam bordową zasłonę i wślizgnęłam się do środka. Spojrzałam na dziewczyny siedzące w okręgu na stołkach. Plotkowały o czymś i o kimś. Zaciekawiona ich dyskusją podeszłam do nich siadając na wolnym taborecie.
- O czym gadacie? – spytałam. Ruda Klara spojrzała na mnie i od razu z szerokim uśmiechem odpowiedziała.
- Sylwester Rutowicz tu jest. – powiedziała z wielkim zachwytem. Wciąż nie wiem o kogo chodzi. Znam już kilku biznesmenów ale tego nazwiska jeszcze nie słyszałam. Chwila milczenia. Chyba zrozumiała ,że nie wiem o kogo chodzi bo już po chwili się odezwała.

- Nie wiesz który to? Boskie ciacho stojące przy barze! – krzyknęła a wszystkie aż westchnęły. To on? Ten czarnowłosy to ten Sylwester?!
- Ah , ten… Ulka już się za niego zabrała. – oznajmiłam z westchnieniem. Wszystkie spojrzy na mnie jakbym powiedziała coś strasznego.
- Co ty pieprzysz Aniela?! Szybko , ona nie może go dostać! – krzyknęła Klara po czym zerwała się ze stołka i ruszyła bujnym krokiem na salę. Tak dziewczyny , teraz pozabijajcie się o niego. Też z chęcią bym to zrobiła , ale jestem tu nowa. Nie warto zadzierać ze starszymi dziewczynami. Szkoda tylko , że on nigdy by nie zwrócił na mnie uwagi. Ze smutną miną usiadłam przed swoją toaletką. Spojrzałam w odbicie mojej twarzy w ogromnym lustrze. Jasne oczy wlepiały się we mnie. Wciąż widzę w  nich dziwkę. Nie pozbędę się tego uczucia już do końca życia…  

Okruchy życia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz