Rozdział 12.

2.6K 83 12
                                    

Dziekuje skarby za 4,600 odczytow :*:*:*:*:*** wiem , ze dodaje raz na jakis czas rozdzial , ale brak czasu dobija :x

Czy nogi muszą mnie tak bardzo boleć? Nawet gdy mam zwykłe baletki , stopy proszą o chwile odpoczynku. Nie mogę im tego dać , cały czas ktoś zamawia drinka. Bogaci ludzie. Pfff... Zbiera mnie na wymioty gdy na nich patrzę. Czy człowiek na prawde nie ma na co wydawać pieniędzy? Kobiety , alkohol,dragi. Ten świat już zszedł na psy. Westchnęłam cicho i ruszyłam z tacą do baru. Ruch o 20 był większy niż poprzednim razem. Sala była już prawie pełna. Tancerki wymachiwały tyłkami przy rurach , mężczyźni obsypywali je banknotami. Wszystkie łoże są prawie pełne , oprócz jednej. W ostatniej , na końcu sali przeważnie siedział Sylwek. Dziś go tam nie widzę. Może przyjdzie później? Bez niego nie czuje się bezpieczna. Jest tak pusto , nie mam na kogo zwracać uwagi. Czuję się samotna , jakby jakąś część mnie umarła. Wiem , że mam głupie uczucia. My nawet się jesteśmy parą. Kilka calusów nie czyni nas zakochanymi. Odeszłam od lady i wróciłam z powrotem na środek sali. Muzyka ludmiła mi w uszach doprowadzając je do szału. Tego nawet nie da się słuchać. Stanęłam przy kolumnie opierając się o nią ramieniem. Chłód delikatnie muskał moją skórę. Moje spojrzenie wybiłam w miejsce , które było puste. Gdzie on się podziewa? Podskoczyłam do góry gdy ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się odruchowo w bok. To Bartek , mój szef.

-Anielo kochana, musimy porozmawiać. - powiedział łagodnym głosem. Jak zawsze ubrany w garnitur , tym razem granatowy z takim samym krawatem. Spojrzałam w jego oczy , które płonęły na mój widok. Co za kobieciarz.

-O czym szefie? - spytałam delikatnie się do niego uśmiechając. Co prawda myślami byłam gdzie indziej.

- O czymś ważnym złotko. -mrugnął okiem. - Ale nie tutaj. - stwierdził rozglądajc się. Objął mnie ramieniem zmuszając me ciało do ruchu. Niechętnie odsunęłam się od chłodnego miejsca. Wsunęłam tacę pod ramię i ruszyłam krok za krokiem przy nim. Wciąż mnie obejmując skierowaliśmy się na górę. Muzyka już ucichła , a zagłuszały je jęki dziewczyn z osobnych pokoi. Oby nie chciał ode mnie jakiegoś przelotnego seksu. Skierowaliśmy się do jego gabinetu. Drzwi były otwarte , a w środku paliła się lampka. Wpuścił mnie pierwszą i sam dołączył po chwili zamykając drzwi. Coś mi tu nie gra. Ktoś tutaj jest. Spojrzałam w prawo , w miejsce które ciągnęło moje spojrzenie niczym magnez. Z wrażenia upuściłam tackę na podłogę. W kącie na fotelu siedział Grzegorz. Nogi rozstawione , szklanka z whisky w ręku i włosy zaczesane do tylu. Na nadgarstku tak jak poprzednio błyszczał złoty zegarek.

- Przepraszam, już podnoszę. - powiedziałam dążącym głosem. Schyliłam się po srebro i szybko je podniosłam. Ręce same się trzęsły , a nogi dygotały. Teraz dopiero się boję.

- Ależ nic się nie stało skarbie. - powiedział Bartek głaszcząc mnie dłonią po plecach. Przeszły mnie dreszcze, ale nie mogę dac po sobie poznać że ogarnął mną strach.

-Usiądź tutaj skarbie. - powiedział Grzesiek wskazując dłonią na krzesło obok. Przełknęłam śline i chwiejnym krokiem podeszłam do krzesła. Usiadłam na nim niczym ciotka broniąca swojej świątyni. Nogi mocno zacisnęłam obok siebie i uniosłam wzrok wyżej. Moje oczy spotkały się z jego, rocznymi i ewidentnie przećpanymi.

- Masz świadomość tego w jakim miejscu pracujesz , prawda? - spytał spokojnym , aż za spokojnym głosem Grzesiek.

- Tak. - odparłam czując że język pragnie się nie ruszać. Boże , w co ją się wpakowałam.

- I wiesz jakie panują tutaj zasady? Co wolno klientom a czego nie, tak?- zadał kolejne pytanie. Przystawił szklankę do ust i przechylił. Pusta odłożył na regał za nim i wrócił do patrzenia w moje oczy.

- Tak. - odparłam. -Moja droga , Grzesiek wykupił cię na dzisiejszy wieczór. Do końca swojej zmiany będziesz mu towarzyszyła. Zapłacił rozsądną cenę i 40% niej będzie należało do ciebie. - powiedział Bartek. Zamrugałam kilka razy i spojrzałam na niego. Otworzyłam szeroko oczy czując jak serce bije pośpiesznie.

-Że co takiego?! Jak to , to...to ... To nie możliwe. Bartek , ją jestem kelnerką , nie mogę mu się oddać. Bartek , niech Ula mu towarzyszy. - mówiłam by przekonać go do zmiany. Widać musiał dobrze zapłacić skoro mój szef był nie ugięty.

-Nie ma mowy moja droga. Grzegorz zażyczył sobie ciebie. - powiedział stanowczo. - To tylko kilka godzin. Czy nie zależy ci na kasie? - spytał przekonywująco. Szlag by go trafił. Oczywiście że zależy , ale nie w taki sposób.

-Bartek , ale ja się nie zgodzę. A co z moim zdaniem? Jestem tylko kelnerką. - zapierałam się przy swoim jednak bezskutecznie. Mina mojego szefa mówiła sama za siebie. Będę musiała siedzieć z Wrześniem czy się to komuś podoba czy nie. Mi w szczególności nie i najchętniej olała bym go. Po drugie nie chce stracić pracy , a dodatkowe pieniądze się przydadzą. A co z Sylwkiem i jego przestrogami? A jeśli zrobi mi coś złego.?

-Decyzja już zapadła. Idźcie na dół. A i jeszcze jedno. - przypomniał sobie Bartek. - Nie masz prawa zrobić jej czegoś , czego sama nie będzie chciała. - powiedział groźnie Bartek.

Ufff. Przynajmniej mam spokojną głowę.

- Nie martw się , nie zrobię jej nic. Jest za ładna. - powiedział Grzesiek oblizując usta jak napalony facet. O kurwa.... Nie będzie łatwo.... Wstał i spojrzał na mnie. Również się podniosłam i na chwiejnych nogach ruszyłam do wyjścia. Za mną kroczył Grzegorz. Czułam jego spojrzenie , jego ohydny zapach i oddech na karku. Mam przejebane przez następne 4 godziny. Wyszłam z pomieszczenia i zaczekałam na niego. W progu odwrócił się do Bartoka i powiedział

- Nie martw się , towar dostarczą jutro. - uśmiechnął się cwano i wyszedł zamykając drzwi. Nasze spojrzenia się spotkały. Jego pragnienie było ogromne. Jego wzrok łapczywy a oddech przyspieszony. Nie długo mu kutas stanie z tego podniecenia.

- Chodźmy maleńka. - rzucił i obejmując mnie kurczowo w pasie skierował się na dół. Jego dłoń po chwili zobaczyła z sylwetki i wylądowała na moim tyłku. Zacisnął ją i znów przesunął wyżej. Okropne uczucie. Chce mi się żygać od jego dotyku , oddechu na mojej szyi i okropnego zapachu. Boże pilnuj mnie i mniej pod swoją opieką , bo nie ręcze za siebie jak coś mi zrobi...

Okruchy życia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz