Rozdział 1.

3.6K 88 12
                                    

krótkie info - będę dodawała dedykacje każdemu kto czyta ;) myślę , że zasługujecie na to :* 

Nie wiem ile już tak leżałam. Bez celu wpatrywałam się w sufit czekając aż mój budzik w końcu zadzwoni. Nie mogłam spać , całą noc budziłam się co chwilę i siedziałam. Nie mam pojęcia czemu tak było. Może po wczorajszym spotkaniu z Rafałem? Radkiem? Nie pamiętam nawet jak się nazywał. Za dużo wypiłam na rozluźnienie. Facet który wciąż dolewa dziewczynie alkoholu i myśli , że dzięki temu będzie łatwiejsza bardzo się myli. Ja jestem łatwa od początku. Wiem co mam robić , wiem na co facet liczy i wiem kiedy czegoś pragnie. Nie lubiłam gdy klienci nalewali mi non stop wódkę do kieliszka , ale czasem , gdy trafił się ktoś nie w moim guście , wolałam się upić by potem tego nie pamiętać. Często alkohol mi w tym pomagał , ale ostatnio coraz gorzej. Czyżbym przyzwyczaiła się do jego smaku i procentów we krwi?
 W końcu budzik zadzwonił. Jest 7 rano. Musze wyszykować Adasia do szkoły bo kto inny to zrobi? Zwlekłam obolałe po brutalnym seksie ciało z łóżka. Syknęłam z bólu , gdy plecy zabolały. Nie lubie twardego podłoża jakim jest biurko w ogromnej firmie. Ale cóż , nie ja wybieram miejsca. Wsunęłam stopy w miękkie , błękitne kapcie i ruszyłam w stronę drzwi. Przy nich chwyciłam za biały szlafrok wiszący na haczyku przy drzwiach , założyłam go na pół nagie ciało i wyszłam z mojego pokoju. Nie chcę by mój braciszek oglądał mnie w tym stanie. By widział moje posiniaczone ciało , ślady po ustach na dekolcie i szyi. Często starałam się je zakrywać szalikami , arafatkami , golfami by tylko ich nie widział.

 Skręciłam w prawo stając przed jego drzwiami. Bez pukania weszłam do niebieskiego , małego pokoju. Adaś spał jeszcze smacznie na łóżku. Uśmiechnęłam się na jego widok. Tylko on trzyma mnie jeszcze przy życiu… Podeszłam do łóżka po czym usiadłam na rogu i zaczęłam budzić małego.
- Adaś ,w stawaj. Czas do szkoły. – powtarzałam mu nad uchem. Przekręcił się po czym otworzył oczka i zaspanym głosem powiedział :
- Już nie się Anielko. – zamrugał kilkakrotnie przecierając rączką oczy. Wyglądał tak słodko po przebudzeniu. Nieco dłuższe , kasztanowe włosy były roztrzepane na wszystkie strony , a błękitne oczka takie zaspane , pragnące tylko snu.
- W takim razie chodź. Trzeba się szykować. –powiedziałam po czym dałam mu całusa w czółko i wstałam. Zawsze witałam go tym miłym gestem. Staram się dostarczyć mu tej miłości , której ja nie dostałam nigdy. Podeszłam do dużej szafy stojącej w rogu. Otworzyłam ją i zaczęłam szukać jakiś ubrań. Wyciągnęłam jeansowe spodnie , czerwoną koszulkę z napisem ‘ Pilot numer jeden!’ i do tego czarną , zasuwaną bluzkę. Był jeszcze mały , miał zaledwie 6 lat. Starałam się zawsze ubierać go sensownie , w ciuchy w których nie będzie musiał się wstydzić. Często kupowałam mu ubrania rezygnując z własnych potrzeb. To co zarabiałam przeznaczałam praktycznie na niego , no chyba że trafiła się gruba szycha.
- Co ty na to? – odwróciłam się do niego i pokazałam mu ubrania , które dla niego wybrałam.
- Mogą być. – powiedział po czym zwlekł się z łóżka i podszedł do mnie. Podałam mu ubrania i pogłaskałam po główce.
- Ubierz się i zejdź na dół. Zrobię ci śniadanie. – nakazałam a on grzecznie pokiwał głową. Uśmiechnęłam się do niego i opuściłam jego pokój. W domu panowała cisza , jak zawsze w poniedziałki. Rodzice jeszcze spali. Wywnioskowałam to po braku jakichkolwiek hałasów dobiegających zwykle z dołu. Często z samego rana zaczynali swoje libacje. Zeszłam powoli po schodach na dół. Mieliśmy piętrowy dom za który ja musiałam płacić. Czynsz w wysokości 430 złotych i do tego rachunki w kolosalnych liczbach. Czasem nie wyrabiałam na spłatę wszystkiego i musiałam brać więcej klientów na jeden dzień , przez co byłam cholernie wykończona. Cały dzień z biznesmenami potrafi wykończyć człowieka.
Weszłam do kuchni. Od razu zabrałam ze stołu puste butelki po piwie i schowałam je do szafki. Później je posprzątam. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej masło , ser i wędlinę. Dobrze , że chociaż Adaś nie wybiera w jedzeniu. Potrafi zjeść dosłownie wszystko. Zrobiłam mu kanapki po czym wstawiłam wodę w czajniku i zrobiłam herbatę. Monotonność poranków dobijała. Po kilku minutach Adaś był na dole , a śniadanie czekało na niego. Spojrzałam na zegarek. Jest 7:15. Musze się ubrać i doprowadzić do ładu.
- Zjedz , a ja zaraz wrócę. – powiedziałam do niego gdy jadł pierwszą kanapkę. Ruszyłam do łazienki. Będąc w środku od razu rzucił mi się w oczy zużyty kondom. Boże , moi rodzice to świnie. Nawet nie posprzątają tego po sobie. Owinęłam papierem toaletowym dłoń i podniosłam to coś z podłogi. Wrzuciłam do kibelka i spłukałam. Czułam , że żołądek podchodzi mi do gardła. Zaraz zwymiotuję. Otrząsnęłam się z obrzydzenia i umyłam rękę. Opłukałam zimną wodą twarz. Ukojenie jakie mi to przyniosło było niewyobrażalne. Spojrzałam w swoje odbicie. Wyglądam koszmarnie. Wróciłam po 23 do domu i miałam ciężką noc. Błękitne oczy były podkrążone , makijaż rozmyty na policzkach, czarne włosy roztrzepane we wszystkie strony. Oto co bezsenność robi z człowiekiem.
Umyłam twarz mydłem po czym umalowałam się. Moja blada twarz nabrała brzoskwiniowego koloru. Rzęsy wytuszowałam , a oczy podkreśliłam czarną kredką. Teraz wyglądam w miarę normalnie. Spojrzałam na sznurek przechodzący pod sufitem przez pół łazienki. Zdjęłam z niego czarną , obcisłą w pasie jednak rozłożystą od bioder sukienkę. Jest prawie koniec wiosny , pogoda dopisuje więc czemu by nie założyć sukienki? Zsunęłam z siebie szlafrok i ściągnęłam brudną bieliznę. Nie mam teraz czasu się umyć , zrobię to po powrocie. Założyłam świeżą , dopiero co upraną bieliznę i sukienkę. Chwyciłam szczotkę leżąca na półce i przeczesałam nią czarne włosy. Byłam gotowa. Wyszłam z łazienki. Wszystko zajęło mi tylko 10 minut. Weszłam do kuchni. Adaś skończył już jeść.
 Podałam mu kanapki do szkoły które wsadził w plecak. 7:25. Czas wychodzić.
- Ubieraj się , już idziemy. – powiedziałam delikatnie się uśmiechając. Wiadomo , mój uśmiech był sztuczny. Czułam się okropnie udając przed nim szczęśliwą. Może kiedyś pozna prawdę , w jaki sposób jego siostra zarabia.
 Kilka minut i już byliśmy na zewnątrz. Nie założyłam obcasów. Tym razem postawiłam na czarne baletki. Nogi strasznie bolały mnie po wczorajszym. Mam już dość chodzenia w szpilkach przez cały dzień , wieczór  i pół nocy. Dobrze , że droga do szkoły Adasia nie była długa , bo chyba bym padła. Odprowadziłam go pod same drzwi klasy i pożegnałam się dając całusa w policzek. Przytulił mnie na dowidzenia i zniknął za drzwiami.  Odetchnęłam. Chociaż będąc w szkole może odpocząć od pijackiej rodziny. Tylko to go ratowało przed patrzeniem jak jego rodzice znów upiją się do nieprzytomności.  Aż brzuch mnie zaczął boleć gdy sobie o tym przypomnę. O tym , co dziś rano znalazłam w łazience. Dobrze , że ja to zobaczyłam a nie Adaś.
 Szłam teraz ulicą wracając do domu , którego tak nie cierpię. Warszawa to piękne miasto. Pełno tu sklepów jak i domów ulicznych. Zawsze gdy przychodziłam na rozmowę o pracę dostawałam odmowę. Czemu? Otóż temu , że nie ukończyłam szkoły. Zawaliłam zawodówkę bo nie miałam pieniędzy na spłatę internatu w którym mieszkałam i na książki których potrzebowałam. Moje życie jest okropne. Co młoda dziewczyna może zrobić bez wykształcenia? Wszystkiego nauczyłam się sama. Do tej pory nie wiem co oznacza kilka pojęć. Nia mam dobrych wzorców w domu i nauczycieli. Jestem kowalem własnego losu i jak do tej pory walczę z żelazem.
Minęłam kolejny sklep z drogą odzieżą. Zawsze chciałam sobie coś kupić w tym sklepie. Nigdy nie miałam na tyle pieniędzy by kupić sukienkę za 600 zł. Nigdy i prawdopodobnie nigdy nie będzie mnie na nią stać. Westchnęłam patrząc na piękne ciuchy na wystawie. Bardzo chciałam je mieć. Często moi klienci kupowali mi jakieś drobiazgi. Czy to biżuteria , kosmetyki czy ubrania. Ale nigdy nie dostałam kwiatów. Marzę , by kiedyś jakiś chłopak dał mi jedna różę. Tylko jedną.
 Minęłam kolejny sklep. Tuż za nim w rogu uliczki stał burdel. Ups , inaczej ‘ Dom Publiczny u Barego’. Praca tam była podobno bardzo dobrze opłacana. Nie był to kolejny tani burdelek przy drodze. Raczej  ekskluzywny dwupiętrowy budynek pomalowany z zewnątrz na czerwono  i jak podejrzewam w wewnątrz  też. Patrzyłam na niego stojąc przed nim. W oknie wisiała kartka a na niej napis ‘ Potrzebujemy pracownic! Od zaraz!’ Hmm… Skoro potrzebują to warto wejść i zapytać? Co mi szkodzi? Może będzie lepiej opłacana niż wypłata od moich klientów?
Wzięłam głęboki wdech po czym pewnym krokiem ruszyłam w stronę ciemno brązowych drzwi. Nacisnęłam na klamkę w odcieniu złota i weszłam do środka. Od razu uderzyła mnie fala zapachu papierosów i spoconych ciał. Rozejrzałam się. Naprzeciwko mnie był duży bar , a za ladą stał jak mniemam barman. O tej godzinie nikogo tu nie ma oprócz dziewczyn które tu pracują i barmana , który przecierał teraz szklanki. Przygotowania do wieczoru – pomyślałam.  Dookoła było kilka stolików , w rogach stały loże zaokrąglone wzdłuż estrady z  rurą dla striptizerek.  Estrada podświetlana była od dołu jasnym , różowym światłem. Ściany tak jak sądziłam były czerwone. Lubię ten kolor , pasuje do mojej pracy i jest taki pożądliwy. Lubieżny. Po lewo były czarne schody prowadzące na górę. Tam pewnie dziewczyny uprawiały seks z klientami. Tak, to musi być to. Przestałam się gapić i podeszłam do lady baru. Może od barmana dowiem się czy zgłoszenie nadal aktualne.
Spojrzałam na mężczyznę w białej koszuli z rozpiętymi guzikami pod szyją i w jasnych spodniach. Ma blond , dosyć krótkie włosy i jasne oczy. Uśmiechnęłam się do niego gdy na mnie spojrzał. Usiadłam na krześle i stuknęłam kilka razy paznokciami o ladę.
- Cześć ślicznotko. Czego tu szukasz? Lokal jeszcze nie czynny. – powiedział zerkając to na mnie to na szklankę która teraz czyścił. Uśmiechał się cwano pod nosem i ja już dobrze znam ten uśmiech. Wiem co sobie myśli…
- Chciałam spytać czy to ogłoszenie na szybie jest wciąż aktualne? – powiedziałam pewnym siebie głosem. Zatrzepotałam kilka razy rzęsami. Wiem jak sprawić by mężczyzna uległ…
- Jasne. Tylko ze mną o tym nie pogadasz , tam jest szef. – wskazał spojrzeniem na mężczyznę schodzącego na dół. Szczupły , wysoki , w ciemnym garniturze z włosami zaczesanymi do tyłu. Przerabiałam takich już nie raz.  – Do niego musisz trzepotać rzęskami maleńka. – mrugnął do mnie po czym wrócił do czyszczenia szklanek. Uśmiechnęłam się czując aluzję w jego głosie po czym wstałam ze stołka i podeszłam do szefa. Rozmawiał z kimś przez telefon , ale gdy tylko mnie zobaczył zakończył gadkę i wsunął telefon do kieszeni.  Czułam jego pożądliwy wzrok na sobie. Obleciał mnie nim i już wiem o czym teraz myślał.
- W czym mogę pomóc tak pięknej , młodej damie? – zaczął pocierając dłonią o dłoń. Łatwa sztuka . Wymusiłam sztuczny , szeroki uśmiech i zatrzepotałam kilka razy rzęsami.
- Chciałam spytać czy przyjmuje pan tutaj osoby do pracy – wyrecytowałam starając się by mój głos był jak najbardziej kuszący. Chyba się udało bo mężczyzn aż przygryzł dolną wargę wpatrując się w moje usta jak mniemam. Ha! Podziałało!
- Oczywiście. Porozmawiajmy o tym w moim gabinecie. – oznajmił lubieżnym głosem po czym wskazał ruchem dłoni na schody. Przepuścił mnie pierwszą zapewne by gapić się na mój tyłek. Weszłam na schody i stopień po stopniu ruszałam na górę. Kręciłam przy tym biodrami Chcę tej pracy , mam już dość wyłapywania klientów na własną rękę. Może dostanę tą pracę? Chociaż taką…
Weszłam na górę czując jak znienacka obejmuje mnie w pasie. Wzdrygnęłam się jednak nie mogłam się go bać. W końcu to być może będzie mój przyszły szef. Wymusiłam kolejny sztuczny uśmiech gdy szliśmy korytarzem.
- To tutaj. – oznajmił gdy stanął przed czarnymi drzwiami na końcu korytarza. Otworzył je i puścił mnie przodem. Gabinet jak gabinet. Z reguły wszystkie były takie same. Dębowe biurko , dwa czarne skórzane fotele , okno naprzeciwko wejścia zasłonięte roletami , bordowe ściany i kilka szafek. Nie raz już to widziałam. Przyzwyczaiłam się do tego.
-Usiądź proszę. – powiedział po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie. Usiadłam z gracją na fotelu zakładając nogę na nogę. Wiem jak zachować się w tej sytuacji. Poczułam jego pożądliwy wzrok na swoich odsłoniętych nogach.   Ah ci faceci , tak łatwo dają się nabrać na nasze kobiece sztuczki.
- Więc… Jestem Bartek Biernacki. Jak się nazywasz? – zapytał opierając się plecami o oparcie fotela. Jego oczy aż błyszczały z gorąca które w nim zagościło.
- Aniela Sobczyk. – powiedziałam bez żadnych uczuć.
- Ile masz lat maleńka? Wyglądasz młodo. – stwierdził lustrując moją twarz.
- 19. – odpowiedziałam. Wiem , że jestem za młoda na mój zawód , ale co na to poradzę? Pieniądze na drzewie nie rosną.

Okruchy życia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz