Rozdział 10.

3K 93 12
                                    

Wstałam dosyć późno. W końcu się wyspałam. Długi sen był moim marzeniem od kilku dni. Sobota. Podobno najlepszy dzień tygodnia. W sumie zgadzam się z innymi. Akurat dzisiejszy dzień będzie piękny i wspaniały , a bynajmniej taką mam nadzieję. Za godzinę ma przyjechać po mnie Sylwek. Cieszę się jak głupia , bo to będzie moja pierwsza randka z chłopakiem , który na prawdę mi się podoba. Nigdy nie czułam czegoś takiego jak przy nim. Zwykle byłam obrzydzona mężczyznami. Zniechęciło mnie do siebie swoimi chorymi fantazjami , zdradami kobiet którym ślubowali miłość przed Bogiem , swoimi żądzami kobiecego ciała. Nie nawidze takich typów , którzy ciągle kłamią , zdradzają bez wahania i wydają pieniądze na marne. Dla nich to tylko marne 300 złotych , dla mnie jest to ratunek. W dzisiejszych czasach człowiek bez pieniędzy jest nikim i dobrze o tym wiem. A Sylwek? Jak go widzę swoimi oczami? Dla mnie jest nie tylko przystojnym cichem , choć szczerze ciągle o tym myślę. Jest facetem jakich teraz mało. Zadbał wczoraj o moje bebezpieczeństwo , a nikt inny nie robił tego od wielu lat. Czuje przy nim ciepło , jakiego do tej pory nie zaznałam. Czuje się bezpieczna , uśmiechał się szczerze , patrzę w oczy czego często nie robię. Potrafi mnie rozśmieszyć , podniecić w znacznym stopniu. Ten uśmiech z jednym kącikiem jest jak dar z niebios. Szare oczy pełne milionów uczuć. Mogłabym patrzeć się w nie i odkrywać kim jest , co czuje, o czym myśli. Myśli. Chciałabym znać jego myśli. Co sądzi na mój temat , jak mnie postrzega. Czy w jego oczach jestem tylko młodą dziewczyną bez wykształcenia która pokazuje swoje ciało obcym? Czy raczej zwykłą młodą dziewczyna , którą los źle ukarał? Być może się tego dowiem , być może nigdy nie poznamy prawdy. Wierzcie mi , życie to suka. Potrafi spłatać najgorsze figle , nawet w przypadku miłości. Wyszłam z łazienki kierując się do szafy. Jestem czytsa. Nie pachnie już potem , alkoholem i papierosami. Odświeżona i pachnąca. Otworzyłam drzwi od szafy. Pogoda jest ładna. Święci słońce i jest już 18 stopni. Swobodnie mogę się ubrać w sukienkę i wiem , że nie zmarznę. Przesunęłam dłonią w szerz szafy. Delikatne materiały sukienek głaskały moją dłoń. Już wiem którą wybrać. Wzięłam do ręki czarny wieszak z granatową sukienką. Zamknęłam szafę i przyłożyłam ubranie do ciała. Będzie pasowała. Nie jest dziwkarska , pokazująca " bierz mnie w tej chwili ". Ma łagodny krój. Jest zwężana w talii i rozkłada się falami po kolana. Nie jest w stylu topu. Ma grubsze ramiączka ozdobione po jednej małej kokardce na każdym ramieniu. Piękna. Tą sama kupiłam za drugie zarobione pieniądze. Jest cudowna i delikatna w dotyku. Czasem myślę , że taka sama jak ja. Ściągnęłam ją z wieszaka który wrzuciłam pod łóżko. Podeszłam do komody i odsunęłam pierwszą szuflade. Wyciągnęłam z niej czarne rajstopy. Usiadłam na łóżku i zsusunęłam z ramion mój szlafrok. Dziś mam na sobie czarną bieliznę. Kiedyś słyszałam , że gdy kobieta nosi czarną bieliznę to ma ochotę na seks. Nie wiem czy to prawda , ale w moim przypadku nigdy się to jeszcze nie sprawdziło. Nasunęłam na nogi rajstopy i wskoczyłam w sukienkę. Obciagnęłam ją w dół by dobrze leżała na moim ciele. Po wszystkim powiesiłam szlafrok na haczyku przy drzwiach i usiadłam przy biurku. Zaczęłam robić sobie makijaż. Dziś stawiam na zwykłe czarne kreski, wytuszowane rzęsy i lekko różowe usta. Odsunęłam szuflade i wyjęłam z niej czerwone pudełko. Otworzyłam je. W środku znajdowały się moje złote kolczyki które dostałam od babci na komunię. Do tej pory je mam. Zakładam je tylko na specjalne okazje , a dziś akurat taka jest. Wsunęłam wkówki do uszu i zapięłam. Zwykle kółeczka. Jestem prawie gotowa do wyjścia. Chwyciłam za buteleczkę z perfumami i spsikałam się nimi. Zapach słodkich ciastek rozszedł się po pokoju. Cudowny zapach. Wstałam z krzesła i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je i wyszłam. Zamknęłam na kluczyk i ruszyłam na dół. Zeszłam schodami i napotkałam ojca na swej drodze. Zmierzył mnie posępnym spojrzeniem po czym mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i poszedł do kuchni. Wiem o czym myśli. Pewnie o tym , że wybieram się na sprzedaż. A tu cię mam ojczulku , tym razem się mylisz. Spojrzałam na zegarek wiszący przed wejściem do kuchni. Jest 12:16. Sylwestra jeszcze nie ma. A co jeśli nie przyjedzie? poszłam do salonu. Zwykły duży pokój z zielonymi ścianami. Gdzie niegdzie były dziury w tej chwili przykryte obrazami. Efekt złości mego ojca. Pod ścianą stała kanapa , o zwykłym szarym odcieniu. Nie wiem ile ma lat , ale pamiętam ją jeszcze z czasów gdy miałam 7 lat. Jest stara , ale nie stać mnie na nowe meble. Po za tym , nie będę upiększała tego domu. Po co? Skoro chce się stąd wyprowadzić jak najszybciej. Zrobię tylko więcej pieniędzy i zabiore że sobą Adasia. Na przeciwko kanapy stała szafka a na niej telewizor. Nie był najnowszy , ale ważne , że kolorowy. Przeważnie się korzystam z tego pomieszczenia. Jedynie rodzice tu przesiadują. Dziś wyjątkowo panował tutaj porządek. Matki nie było , co oznaczało że śpi jeszcze w sypialni. Wyszłam tu tylko po moja torebkę. Wczoraj zostawiłam ją na stoliku i zapomniałam zabrać. Wzięłam ją do ręki i odsunęłam. W środku był mój telefon , portfel i szminka oraz błaszczyk. Pierwsze co zrobiłam , to zajrzałam do portfela. Brakowało mi 20 złotych. Pewnie ojciec zabrał na flaszkę. Reszta pieniędzy była na swoim miejscu. Wciśnięte w małą kieszonke pomiędzy suwakiem. 230 złotych było na miejscu. Zzrobiłam wczoraj tą kasę i przyda się gdy znów zabraknie jedzenia. Nie długo przyjdzie rachunek za wodę i też trzeba będzie zapłacić. Wtedy wyjde z rachunkami na prostą. Opuściłam salon i ruszyłam do ganku. Usłyszałam charakterystyczny odgłos samochodu. To pewnie Sylwek. Szybko założyłam czarne pantofelki na nogi , przerzuciłam torebkę przez ramię i wyszłam z domu. Moim oczom ukazał się czarny mercedes z srebrnymi pasami wokół. Oo. Tego się nie spodziewałam. Kto to do jasnej cholery?! Zatrąbił dwa razy. Przełknęłam silne i nie pewnym krokiem ruszyłem w stronę auta. Kilka kroków i byłam przy nim. Miał przyciemniane szyby więc nie widziałam kierowcy. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Sylwestra. Kamień spadł mi z serca. Chichrał się pod nosem pewnie z mojej reakcji.

Okruchy życia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz