Parzyłam w jego piękne oczy z niedowierzaniem. On? To naprawdę on? Jak… jak to jest możliwe?
- Nie…chyba nie.- odparłam drżącym ze strachu głosem. Do tej pory nie otrząsnęłam się z szoku. Nie dość , że ojciec chciał mnie oddać za swój dług to jeszcze on , tutaj.
Jego zakrwawione dłonie były ciepłe jak zawsze. Oczy patrzyły na mnie z troską , z czymś czego jeszcze nie rozgryzłam.
Z zapatrzenia wyrwał nas głos mojego ojca.
- Wynoś się z mojego domu. – warknął do Sylwka , myśląc że ten się przestraszy. Biedak , nie wiedział co właśnie uczynił. Sylwek spojrzał na niego z pogardą. Zacisnął pięści i wstał z kolan.
- Co ty kurwa powiedziałeś? – spytał retorycznie i… groźnie? Mój ojciec zrobił krok w tył.
- Żebyś się wynosił , gnoju z mojego domu. – powtórzył tym razem mniej pewnie siebie. Mój ‘ bohater ‘ zmierzał kroczek za kroczek w jego stronę.- Gnojem jesteś ty , twoja żona i cały ten burdel. – odszczekał Sylwek szykując dłoń by go uderzyć gdy będzie wystarczająco blisko. – Nie będziesz mi tępy chuju rozkazywał. – powiedział groźniej. Kilka krok i stał przed moim ojcem. Wiem , że zaraz go uderzy. Szczerze? Należy mu się . Powinien mu tak przyjebać, żeby zapamiętał do końca życia.
Mój ojciec chyba się przestraszył bo zaczął milczeć. Widziałam ten strach w jego oczach , ten sam który ja mam co dziennie.
- Co staruszku , strach cię obleciał? – spytał Sylwek uśmiechając się podle. – Przeproś ją kurwa. – rozkazał poważnie. Stał dokładnie przed nim , tak że mógłby go uderzyć tylko gdy powie coś nie tak. Mój ojciec przełknął ślinę i postanowił się chyba postawić.
- Nie będę przepraszać tej małej kurwy. Mogła zapłacić od razu. – powiedział mój ojciec. Oboje byli wkurwieni , jeden z chęcią rozszarpał by drugiego.
Sylwek nie myśląc długo , odwinął rękę i strzelił mu z pięści w nos. Ojciec zalał się krwią płynącą z jego nosa. Cofnął się , tak że teraz opierał się plecami o ścianę. Dłońmi trzymał się za nos i klnął jak stary szewc pod nosem. Sylwek podszedł do niego i znów stali oko w oko.
- Mówiłem przeproś ją kurwa! – krzyknął Sylwek rozkazująco. Mój ojciec podniósł dłoń do góry , w geście poddania się. Chyba.
- Dobra dobra , kurwa , nie bij mnie. – powiedział do niego. – Przepraszam – wymamrotał patrząc na mnie. To nie są szczere przeprosiny i dobrze wiem , że gdy tylko Sylwester się zmyje , ja dostane niezłe baty. Zapłakana wciąż siedziałam skulona pod ścianą. Sylwek spojrzał na mnie , po czym wrócił do ojca.
- Na kolanach. – powiedział krótko Sylwester. Ojciec spojrzał na niego dużymi oczami. – Tak chuju , na kolanach. Tak jak ona ciebie błagała , tak teraz ty będziesz ją błagał o wybaczenie. – dodał stanowczo szykując znowu pięść , gdyby jednak odmówił.
- Nie będę j… - chciał powiedzieć mój ojciec , lecz znowu oberwał , prawy sierpowy w policzek. Osunął się po ścianie na podłogę. Dłońmi trzymał się za policzek , bo nosa już nie da się uratować.
- Dobra , dobra. Przeproszę ją , przeproszę. – powiedział patrząc błagalnie na Sylwka , by go nie bił. Nie mógł się podnieść więc wybrał chodzenie na czworaka. Człapał się do mnie patrząc mi w oczy z gniewem. Dobrze wiem , że jutro będzie jeszcze gorzej. Sylwek krok za krokiem szedł za nim. Skuliłam się bardziej gdy ojciec był już przede mną. Jedynie oczy wystawały mi zza kolan. Ojciec klęknął na kolana i mówił:
- Przepraszam cię Anielo.
Sylwek kopnął go pod kolano i krzyknął :
- Szczerze i bardziej kurwa!Ojciec zgiął się , lecz po chwili wrócił do pionu.
- Anielo przepraszam cię , wybacz mi. – mówił prawie płacząc. Nie wierzę , że ojciec teraz prosi mnie o wybaczenie. Wiem , że nie szczerze, ale pierwszy raz życiu przeprasza mnie i to jeszcze na kolanach. Patrzyliśmy sobie w oczy. Teraz jego wzrok był błagalny , dosłownie taki sam jak mój 15 minut wcześniej.
- Błagaj ,kurwa błagaj sukinsynie. – Sylwek ponownie krzyknął znów kopiąc go pod kolano. Ojciec ponownie się zgiął. Postawienie się do pionu trochę mu zajęło. Ponownie spojrzał mi w oczy sycząc z bólu. Czyżby poczuł to co ja?- Błagam cię o wybaczenie , Anielo przepraszam , proszę wybacz mi . Błagam cię , wybacz mi córko. – mówił drżącym głosem. Boi się. Naprawdę się boi , choć mówi nieszczerze.
- A teraz kurwa wypierdalaj , zanim ci wpierdolę tak że będziesz zbierał zęby z podłogi. – warknął Sylwek podciągając ojca za ramiona do góry. Szarpał nim wlekąc go do salonu. Otworzył drzwi z kopa i wepchnął tam ojca , na koniec sprzedając mu mocnego kopa. Tamten wywalił się na podłogę i na czworaka podreptał do matki, siedzącej na fotelu. Sylwek zamknął drzwi i wrócił do mnie. Znów klęknął przede mną biorąc mnie w ramiona.
wtuliłam się w jego ciepłe ciało , czując każdy napięty mięsień gotowy ruszyć do walki gdy tylko Sylwek tego zapragnie.
- Cii maleńka , uspokój się. Już jest okey. – szeptał do ucha czułym głosem. Kołysał mnie w ramionach głaszcząc dłonią po plecach. Łzy przestały mi lecieć , serce mniej więcej wróciło do normy, a dłonie już się nie trzęsły. Wsłuchiwałam się w jego głos i rytm serca. Nawet nie wiem jak mam mu za to dziękować. Uratował mnie po raz kolejny. Jak to jest możliwe , że zjawia się dokładnie wtedy gdy jestem w opałach?
- Dziękuję Sylwek. – szepnęłam zaciągając nosem.
- Nie masz za co dziękować , taka moja rola. – powiedział cicho na ucho. – Ten skurwiel już cie nie skrzywdzi. – dodał po czym pocałował mnie w czółko. Słodki gest , choć słowa mniej pocieszające i trafne.
- Skrzywdzi … - szepnęłam cichutko bardziej do siebie niż jego.
- Co? – spytał. – Nie skrzywdzi. – powiedział bardziej stanowczo.
- Ale ja wiem , że skrzywdzi. Jak nie dziś to jutro. – powiedziałam.
Taka jest prawda. Dziś już może mnie nie ruszyć bo jest obolały, ale jutro odda mi za to co zrobił mu Sylwek i za płaszczenie się przede mną. Taki już jest i taki zostanie , a ja poniosę solidną karę.
- Nie będzie cie jutro w domu i dzisiaj też nie. – powiedział znów stanowczym głosem. – Zabiorę cię do siebie. Razem z Adasiem. – dodał. Na początku nie docierało to do mnie. Ja z moim braciszkiem u niego? Czy on tego naprawdę chce?
- Spakuj się teraz , weź rzeczy Adasia i idziemy do mnie. – nakazał odsuwając mnie delikatnie od siebie, tak by mógł spojrzeć na mnie. Jego oczy ,niczym szare niebo na jesieni wpatrywały się w moje błękitne morze.
- Ja … ja nie wiem jak mam ci dziękować. – odparłam. Nie mam pojęcia jak ja mu się za to odwdzięczę.
- Odwdzięczysz mi się w naturze – mrugnął okiem i uniósł kąciki ust. – A teraz idź się pakować. – dodał wciąż się delikatnie uśmiechając. Podtrzymując mnie , wstaliśmy razem z podłogi. Szłam pierwsza , a on za mną. Wyciągnęłam klucz i powoli wchodziliśmy schodami na górę. Będąc przed moim pokojem , wsunęłam kluczyk do zamku i przekręciłam. Drzwi ustąpiły i weszliśmy do środka.
- Zamykasz się? – spytał patrząc na mnie. – W sumie głupie pytanie, nie dziwię się. – odparł po chwili. Milczałam , nie mogę wydusić z siebie żadnego słowa bo nie wiem co mam mu powiedzieć, jak się zachować.
Zamknął za nami drzwi i usiadł na łóżku. Ja w tym czasie wyciągnęłam z szafy wielką torbę. Kiedyś ją kupiłam , gdy miałam zamiar uciec. Byłam wtedy młoda i głupia , nie myślałam o tym że zostawię Adasia na pastwę losu. Szybko po kolei wyciągałam z szafy ubrania. Nie układałam ich , po prostu wrzucałam do torby. Zamknęłam szafę gdy była prawie pusta. Podeszłam do komody i szuflada za szufladą zaczęłam wyciągać ciuchy.
- Spokojnie , mamy czas. – dobiegł mnie głos zza moich pleców. Sylwek stał za mną oddychając spokojnie i wprost na mój kark. Nawet nie wiem kiedy znalazł się za mną. Jest taki cichy i zawsze mnie zaskakuje. Delikatnie przesunął dłonią po moim ramieniu.- Wybacz , ubrudziłem cię krwią. – szepnął cicho , choć dobrze słyszałam jego słowa.
- To nie istotne. – odparłam. Mogę być brudna nawet błotem , ale chcę być przy nim. Czysta czy brudna. Przestałam na chwilę wybierać ciuchy. Staliśmy tak w milczeniu. On gładził moje ramiona , wypuszczając powietrze na mój kark. Taki delikatny i subtelny dotyk. Tak ciepłe dłonie które stanęły w mojej obronie. On… jest po prostu doskonały.
Objął mnie od tyłu rękoma , splatając palce na moim brzuchu. Pocałował mnie w szyję kilkakrotnie i ułożył podbródek na moim ramieniu. Dreszcze obsypały całe moje ciało. Sama dłońmi gładziłam jego ręce.Czemu on to wszystko dla mnie robi? Czemu akurat dla mnie? Znów nurtujące pytania.