Rozdział 6.

3K 76 12
                                    

Weszłam do domu od razu kierując się do kuchni. Siatki z zakupami były ciężkie , w końcu na czteroosobową rodzinę potrzeba dużo jedzenia. Sama mało jadłam , głównie dbałam by Adaś miał zawsze coś na śniadanie. Przekroczyłam próg kuchni. Okropny smród alkoholu uderzył do moich nozdrzy. Już musieli wypić. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nikogo nie było. Więc albo leżą najebani w trupa w salonie , albo są gdzieś indziej... Postawiłam reklamówki na ladzie. Zaczęłam wypakowywać z nich jedzenie wkładając do odpowiednich szafek i lodówki. Gdy skończyłam spojrzałam z uśmiechem na lodówkę. Teraz Adaś będzie miał co jeść. Zamknęłam drzwi od lodówki a siatki wrzuciłam do kosza. Schyliłam się , a gdy powróciłam do pionu ujrzałam przed sobą ojca. Omal nie dostałam zawału. Stał przede mną w samych gaciach i brudnej koszulce. Wiem , że jest pijany. Zdradzają go jego oczy. Czerwone i błyszczące.

- Kto to był? - zadał pytanie ostrym tonem. Język nieco mu się plątał , ale wolałam już odpowiedzieć niż dostać po pysku. Boję się go gdy jest pod wpływem , zawsze może mnie uderzyć a przecież już nie raz tak robił.

- Koleżanka. - skłamałam. Przecież mu nie powiem , że jakiś chłopak. Czemu mam mu o tym mówić? By kazał mi go wykorzystywać?

- Tsa aa..aakurat bo ci .. uwierzę .. - powiedział bekając po wypowiedzeniu tych słów. Wielka świnia z brakiem szacunku i kultury. Skrzywiłam się gdy do mojego nosa dotarł obrzydliwy zapach wódki zmieszanej z wymiocinami i papierosami. Czułam jak do gardła podchodzą mi wymioty. Zahamowałam je , przełykając ślinę. Spojrzałam w jego oczy , przepite i zmęczone.

- Tak ojcze , mówię prawdę. To była koleżanka. - powiedziałam starając się by mój głos brzmiał poważnie. Wbiłam spojrzenie w jego błękitne , poczerwieniałe oczy. Okropny kolor. Moje były takie same , tylko bez czerwieni. Jego mina była przerażająca. Poważna , kamienna. Usta były tylko jedną wąską kreską zaciśniętą wargami. Nie wierzy mi. Nie wierzy mi...

W ułamku sekundy doskoczył do mnie szarpiąc mnie za ramiona. Zaczęłam krzyczeć jak za każdym razem gdy mnie bił. Odwinął rękę i uderzył mnie w policzek z całej siły. Przygryzłam zębami wargę przy czym podczas uderzenia ją rozcięłam. Upadłam na podłogę cofając się szybko do tyłu. Moje plecy zetknęły się z drewnianymi szafkami. Koniec ucieczki. Podszedł do mnie po czym kucnął a ja podwinęłam kolana pod brodę. Nie zwracałam uwagi , że moja krew splami spodnie. Teraz to mało istotne.

- Prosiłem , żebyś nie kłamała. Kto to jest? - zadał pytanie przez zaciśnięte zęby. Boję się , tak bardzo się boję. Co mam powiedzieć?!

- To mój kolega. Podwiózł mnie tylko do domu bo miałam ciężkie zakupy. Ojcze mówię prawdę... - powtarzałam się. Zacisnęłam powieki . Nie chcę na niego patrzeć , a tak często musze to robić.

- Widzisz Anielko? Trudno było powiedzieć? To teraz twój kolega będzie ci dawał pieniądze. Musisz wszystko spłacić. - powiedział stanowczo. Tego się bałam. Nie ma mowy bym go wykorzystywała. Mam pracę , mam klientów , jakoś dam sobie radę. Usłyszałam jak podnosi się z podłogi. Kilka kroków i już go nie było. Otworzyłam oczy. Nie myliłam się. Zamrugałam kilka razy po czym po policzkach poleciało mi kilka łez. Wytarłam je po czym zerknęłam na moje dłonie. Były czerwone , pewnie od krwi płynącej z mojej wargi. Zaciągnęłam kilka razy nosem po czym podniosłam się z podłogi. Szybko pobiegłam do łazienki i zamknęłam się od środka. Panował tu bałagan , ale na szczęście czysty ręcznik był ułożony na szafce. Wzięłam go , zmoczyłam róg i stojąc przed lusterkiem przyłożyłam do rany. Wyglądam okropnie. Czerwony policzek piekł jak diabli , a krew z wargi jeszcze ciekła. Po raz kolejny zostałam poniżona i zbita. Nie wiem jak długo będzie się to ciągnęło. Nie mam pojęcia ile jeszcze wytrzymam. Wiem tylko , że gdyby nie Adaś już dawno by mnie tu nie było. Robie wszystko tylko dla niego. Krew już nie ciekła z wargi. Delikatnie przemyłam rankę i odłożyłam ręcznik do kosza na pranie. Opłukałam twarz zimną wodą i spojrzałam w swoje odbicie trzymając ręce na umywalce. Dziwka. Tak siebie widzę. To uczucie nie minie. Strach , ból , cierpienie. To wszystko zostanie do końca... Obrzydzenie. Nie jest to mój największy problem , jednak gdy dotyka mnie jakiś facet czuję się okropnie. Czuję , że moje ciało jest ohydne po seksie. Śmierdzę potem i seksem a zarazem obrzydzeniem. Do facetów , do samej siebie. Takie mam uczucie. Ohydne. Przeczesałam palcami włosy i zaczęłam się rozbierać. Muszę wziąć prysznic. W końcu nie pójdę tak do szkoły Adasia. 20 minut ciepłego prysznicu sprawiło , że czułam się lepiej. Gdy tylko byłam czysta miałam myśli , że jestem zwykłą dziewczyną , taką jak każdą w moim wieku. Wyszłam z łazienki wycierając ręcznikiem włosy. Wcześniej nie słyszałam jęków , jednak teraz są głośniejsze. Matka z ojcem pieprzą się na fotelu. Tak , na pewno na fotelu. Zawsze na nim to robią. Nie pozwalam Adasiowi na nim siadać ani sama na nim nigdy nie usiadłam. To jest po prostu ohydne. Jęki były coraz głośniejsze i świńskie. Zatkałam uszy i ruszyłam do swojego pokoju. Nie chcę tego słuchać. Obrzydlistwo. Weszłam do mojej świątyni i zamknęłam drzwi. Musze przeliczyć ile mi zostało pieniędzy i czy starczy na zapłatę wszystkiego. Inaczej będę musiała znowu komuś się oddać... Wyjęłam pudełko z pod łóżka i zaczęłam liczyć pieniądze. 889,50. Tyle mi zostało. Kurwa , no i co mam z nimi zrobić? Czynsz czy światło?! I to i to. Starczy , ale zostaną mi tylko marne grosze. Dam radę. Znów to zrobię i zdobędę pieniądze. Muszę. Odetchnęłam i wyciągnęłam rachunek za światło. Na świstku widniały cyferki : 249,80 zł. Musze to zapłacić . Inaczej odetną nam światło. Czynsz. 600 zł. Starczy. Najgorzej bo ojciec pewnie jeszcze będzie chciał na flaszkę. Kurwa! Krzyczałam w myślach. Jeszcze 9 dni do wypłaty z domu publicznego ,ale to będzie też mało. Znów musze liczyć , że Radek zadzwoni... Odetchnęłam głęboko zamykając pudełko a pieniądze wsadzając do czarnej , małej torebki. Spojrzałam na okrągły , zielony zegarek wiszący na ścianie. Jest 10. O 11 musze odebrać Adasia , a o 14 jechać do szkoły. Przy okazji zapłacę za czynsz i rachunek. Zeszłam z łóżka i usiadłam przy biurku. Rozłożyłam lusterko i chwyciłam za kosmetyczkę. Umalowałam twarz tak by nie było widać sinego już policzka. Fluid , puder i troche brązera na policzkach , sprawił , że sinego miejsca nie było dobrze widać. Wytuszowałam rzęsy , podkreśliłam powieki jasnymi cieniami i czarną kredką. Wyglądam normalnie , nie jak dziwka. Przeczesałam szczotką moje długie , czarne proste włosy i upięłam je wysoko w kok. Podeszłam do komody i odsunęłam pierwszą szufladę. Wyjęłam z niej białą , zwiewną koszulę i czarną spódnice za kolano. Dostałam to od Janka , gdy jeszcze ze sobą sypialiśmy. Był moim drugim klientem i zawsze kupował mi jakieś ciuchy w których chciał mnie widzieć. Większość mojej garderoby to prezenty od facetów. Sama kupiłam tylko mały procent tego wszystkiego. Odsunęłam drugą szufladę i wyjęłam z niej rajstopy. Rzuciłam wszystko na łóżko i podeszłam do ogromnej szafy stojącej w kącie. Otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej czarną marynarkę. Będzie pasowało. Lubię ubierać się elegancko. Wiem , że ładnie w tym wyglądam , nie jak kurwa. Rzuciłam ją na łóżko , a wieszak odwiesiłam do szafy. Ubrałam się i spojrzałam na zegarek. Jest po 10. Idę po Adasia. Narzuciłam marynarkę na ramiona i przewiesiłam torebkę przez ramię. Opuściłam mój pokój zamykając go na kluczyk, który wsunęłam do małej kieszonki w torebce. Zeszłam na dół i natknęłam się na matkę , nurzaną jedynie w kremowy szlafrok. Jak ona nie wstydziła się chodzić tak po domu? A gdyby był tu Adaś?! Spojrzała na mnie , a ja na nią. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.

- Córeczko. Doksądss idzieszzz? - zapytała plącząc się między słowami przez alkohol. Nienawidzę jej tak samo jak ojca. Jak mogła pozwolić sobie na takie traktowanie? Jak mogła zrobić się taka samo jak ojciec? Przełknęłam ślinę i zeszłam na ostatni stopień stając naprzeciwko niej.

- Idę po Adasia. - powiedziałam zasłaniając jej ciało jej szlafrokiem. Złapałam za sznurek od niego i przewiązałam nim jej sylwetkę plącząc go w kokardkę na jej brzuchu. Teraz jej ciało jest zasłonięte. Wiecie co najbardziej mnie przeraża? Myśl , że kiedy będę wyglądała tak jak ona. Wychudzona , zmęczona , przepita. Jak na swój wiek ma bardzo dużo zmarszczek , a jej skóra jest pożółkła. Ciało wygląda jak jeden wielki flak. Włosy tłuste , siwe bez połysku. Okropny widok. Oczy błękitne jednak tak samo przepite jak ojca. Przeraża mnie czasami. Gdy śpi zawsze mam wrażenie , że umiera....

- Idź córciu idźććć... - wybakała - Tylko przynieśśźźśś mi piiwo jak wrócisszzz i powiedzcc Adasiiiowi , żeby przyszedł do mnieee jak wrócicie. - powiedziała męcząc się ze swoim językiem. Westchnęłam cicho i przejechałam dłońmi po jej chudych , kościstych ramionach.

- Dobrze mamo. Pójdź już spać. - powiedziałam po czym odsunęłam się od niej i ruszyłam w stronę ganku. Założyłam baletki i opuściłam dom. Po moim policzku pociekła samotna łza. Nie mogę patrzeć jak matka traci ducha. Traci swoje życie z dnia na dzień. Czuję , ze umrze pierwsza od ojca. Wygląda jakby była jedną nogą na drugim świecie. A ojciec? Ojciec pewnie będzie jeszcze długo żył. Ta myśl wcale mnie nie pociesza. Wytarłam łzę i ruszyłam w stronę szkoły Adasia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Weszłam z małym za rękę do domu. Szybko mi zeszło. Jest dopiero 13. Będąc w szkole po braciszka od razu zaczepiłam jego wychowawczynię i z nią porozmawiałam. Nie musze już iść do szkoły o 14. Zapłaciłam rachunek i przelałam pieniądze na konto właściciela naszego domu. Przy okazji kupiłam Adasiowi nowe buty po szkole i zostałam goła i wesoła. Nie mam już pieniędzy. Muszę się sprzedać albo czekać do wypłaty. Ale nie przeżyjemy kolejnych dni bez pieniędzy. Była bym pobita na całość , bo ojciec nie miał by za co pić. Nie chcę tego już robić , ale muszę. Zycie to suka. Wredna oszustka. Adaś siedział w swoim pokoju i odrabiał lekcje , rodzice spali najeżani w salonie na sofie , a ja sprzątałam cały bałagan w domu. Wyszorowałam kuchnię na błysk , niechętnie wyczyściłam łazienkę , umyłam płytki w ganku i pozamiatałam schody. W moim pokoju nie było dużo do sprzątania , zawsze dbam o czystość w mojej świątyni. Gdy już skończyłam poszłam do Adasia. Czasem po prostu z nim siedziałam. Potrzebowałam go tak bardzo jak on mnie. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Siedział na łóżku pisząc coś w zeszycie. Zamknęłam za sobą drzwi przez co odwrócił głowę w moją stronę.

- Nie przeszkadzam? - spytałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.

- Nie e. - pokręcił głową na boki - Odrabiam lekcje. - powiedział uśmiechając się szeroko. Jestem z niego taka dumna. Zawsze będę. Z uśmiechem na twarzy usiadłam obok niego.

- Nie mogę tego narysować. - powiedział robiąc smutną minkę. Wiem , że dzieci w zerówce rysują szlaczki. Dla mnie to jest proste , dla niego jeszcze nie.

- Pokaż to. - wzięłam od niego ołówek i zeszyt. Miał narysowane początki szlaczków. To jest proste. Zwykła pętelka.

- Spójrz. - powiedziałam po czym zaczęłam robić szlaczki. Zrobiłam ich kilka po czym spojrzałam na niego podając mu ołówek - To proste. Spróbuj. - dodałam uśmiechając się. Wziął ołówek do rączki i zaczął powoli , starannie robić pętelki. - O tak? - spytał patrząc na mnie.

- Tak. Ślicznie. Rysuj dalej. - powiedziałam kładąc się obok niego. Lubię patrzeć na mojego braciszka. Jedyny widok sprawiający , że wszystko znika. No może oprócz uśmiechu Sylwka. Sylwester.... Boże co za chłopak. Czasem o nim myślę , ale on pewnie o mnie nie. Chociaż? Sama już nie wiem. Okaże się gdy pójdę do pracy. Jeszcze tylko 5 godzin.

Okruchy życia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz