Rozdział 9.

2.9K 81 11
                                    

- Jasne. Ruszaj Anielo. - powiedział Bartek pozwalając mi odejść. Poczułam ulgę na sercu. Nie muszę już narażać się na Grześka. Posłałam mu fałszywy uśmiech na pożegnanie i ruszyłam za Sylwkiem. Odwróciłam się na pięcie i już miałam iść gdy ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam głowę za siebie i ujżałam parę oczu wpatrujących się we mnie.

- Do zobaczenia złotko. Mam nadzieję , że szybko ujżę cię na tej scenie. - wypowiedział dość poważnie Grzesiek. Przełknęłam cicho śline i wyszarpnęłam rękę z jego uścisku. Szybkim krokiem dogoniłam Sylwestra czekającego na mnie przy kolumnie. Podeszłam do niego czując strach , nie przed nim tylko przed Grzegorzem. Bałam się. Teraz nie będę mogła normalnie pracować. Chyba zostanę przy kelnerce. Nie zamierzam tańczyć dla takiego cwaniaka jak on. Gdy znalazłam się przy czarnowłosym pociągnął mnie za rękę. Schowwliśmy się za kolumną. Teraz nie będą nas mogli zobaczyć. Uścisk jego dłoni nieco zelżył. Syknęłam , a on uwolnił moją dłoń.

- Przepraszam , nie chciałem żeby bolało. - powiedział po czym wyraz jego twarzy się zmienił. Nie był już łagodny , wręcz przeciwnie, emanował złością. Jego szare oczy były pełne złego uczucia i obaw. Przed czym?

- Mówiłem ci , żebyś się do niego nie zbliżała?! - zaczął ostro i poważnie. Czemu się złości?

- Nie zrobiłam tego z własnej woli. Bartek mnie zawołał. To mój szef i nie mogę mu odmówić - mruknęłam.

- Co ci mówił? Pytał o coś? - zadał pytania. Znowu jakieś przesłuchanie?!

- Przedstawił się, pytał kiedy zacznę pracować na scenie i że z chęcią by mnie na niej zobaczył. - powiedziałam całą prawdę. Wiem , że kroi się coś złego.

- Kurwa. - przeklnął pod nosem po czym wrócił do patrzenia w moje oczy - Upatrzył sobie ciebie. Anielo , nie zbliżają się do niego. Omijaj , nie chodź sama wieczorami. Pewnie będzie cię śledził. Będę cię odwoził i przywoził tutaj. Nie jesteś już bezpieczna. - mówił powoli i dość poważnie. Moje oczy poszerzył się znacznie bardziej. Że co niby? Wpadłam w poważne tarapaty. Jakbym miała mało problemów. Moje ciało ogarnął strach. " Nie jesteś już bezpieczna ". Słowa Sylwka szukały mi w głowie.

- Kim on jest? Czego ode mnie chce? - zapytałam oddychając ciężko.

- To szef miastowej mafii. Gruba szycha. Handluje amfą w północnych dzielnicach. Trzymaj się stamtąd z daleka. -ostrzegał - Jak to czego? - spytał retorycznie. Nachylił się nade mną i patrząc głęboko w moje oczy szepnął - Ciebie.

Po tych słowach nie mogłam pozbierać myśli. Mnie? Czemu akurat mnie?! Boże , to nie są małe tarapaty , to ogromne gówno w które weszlam.

- I co teraz?! - Nic. Uważaj na siebie. Będę cię chronił. - powiedział delikatnie się przy tym uśmiechając. On , mnie? Co za patologia.

- Czemu akurat ty? - zapytałam mieszczące brwi. Przesunął swoją twarz bliżej mojej i musnął czekiem nosa mój policzek. Poczułam ciepło w tym miejscu, a po chwili tam.... Pod brzuchem...

- Bo szkoda by było takiej ładnej dziewczyny. - wyszeptał powoli , aksamitnym głosem. Moje ciało przeszły dreszcze. Nie były źle , raczej na odwrót. Przyjemne. Jego głos był przyjemny i uspokajający. Przymknęłam oczy na kilka sekund a gdy już nie czułam jegomoddechu na swej szyi otworzyłam je. Boże , tak bardzo go teraz pragnę.

-Skąd wiesz? Może akurat chciałabym już że sobą skończyć? Nie znasz mnie i mojego życia. Wiesz tyle ile zjesz , a prawdy chyba się nie dowiesz. - powiedziałam zagłębiając się w jego szarych , szerokich oczach. Uwiodły mnie od pierwszego spojrzenia.

Okruchy życia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz