Rozdział 5.

3.1K 84 15
                                    

Dziękuję wszystkim za głosy do tej książki :* za wszystkie odczyty i komentarze :* nie sądziłam , że tak wam to przypadnie do gustu i przepraszam , że rozdział jest tak późno :x brak czasu. kochani ;) 


Walnęłam ręką budzik przyciskając poduszkę do twarzy. Jest 7  a ja jestem padnięta. Nóg normalnie nie czuję , głowa boli a oczy szczypią gdy tylko chcę je otworzyć. Jednak taka ‘praca’ jest męcząca. Zmusiłam się na otwarcie oczu. Szczypały od promieni słonecznych. Pewnie są podkrążone i czerwone.
Odkryłam kołdrę i zeszłam z łóżka. Nogi od razu zabolały przy pierwszych krokach. Nie , następnym razem założę mniejszy obcas albo baletki. Ruszyłam powolnym krokiem do drzwi. Sięgnęłam ręką po szlafrok wiszący na haczyku i założyłam go. Nacisnęłam na klamke i opuściłam mój pokój. Skierowałam się do pokoju Adasia , a gdy tam dotarłam zaczęłam go budzić. Jak zawsze wybrałam mu ubrania i zeszłam na dół. Schodząc po schodach usłyszałam dźwięki dochodzące z kuchni. Któreś z nich już nie spało. Cicho weszłam do kuchni. Przy blacie stał ojciec w samej koszulce i gaciach. Boże , ten widok jest tak obleśny że aż nie dobrze mi się robi. Zahamowałam wymiociny w moim gardle i podeszłam do lodówki. Idąc walnęłam nogą o stół.
- Kurwa! – krzyknęłam łapiąc się za bolącą stopę. Ojciec odwrócił się w moim kierunku mierząc mnie dziwnym spojrzeniem.
- Mówiłem ci jak masz się wyrażać? – zapytał ostro. Wiem , że nie powinnam przy nim przeklinać mimo , że mam 19 lat.
- Przepraszam. – wybąkałam i na bolących stopach podeszłam do lodówki. Otworzyłam ją i zobaczyłam , że nie ma w niej prawie nic. Jak to możliwe? Przecież wczoraj była jeszcze w pół pełna.
- Czemu nie ma jedzenia? – spytałam. Wiem , że dostanę głupią wymówkę z jego strony. Wychyliłam się zza drzwi od lodówki i spojrzałam na mego ojca. Pił jakiś sok albo kolorowy alkohol. Był czerwony  , ale nie pamiętam żeby było w domu wino.
- Nie ma i już. Musisz kupić. Wczoraj przyjechali mamy znajomi. – powiedział po czym upił łyk ze szklanki. Ah tak …. Mamy znajomi. Tacy sami jak oni , pijaczyny.
- Nie mam pieniędzy. Musze zapłacić dzisiaj rachunki. – powiedziałam nieco ostrzejszym tonem. Wiem , że gdy podniosę głos dostanę po pysku ale delikatnie mogę powiedzieć coś głośniej.
- Gówno mnie to obchodzi. Idź pod latarnię i przynieś. – powiedział mało zainteresowanym głosem i wzruszył przy tym ramionami. Cały tatuś. Zabrał szklankę ze sobą i poszedł do salonu. Westchnęłam. Czemu muszę się z tym uporać? Chcę normalnego życia , nie takiego. Znów zajrzałam do lodówki. Nie ma nic na kanapki. Ani wędliny , ani sera , ani masła. I z czego mam zrobić Adasiowi śniadanie? Będę musiała kupić mu coś na mieście. Jakąś słodką bułkę i zrobić zakupy do domu. Pięknie , cała kasa pójdzie dziś na samo jedzenie. Usłyszałam małe kroki na schodach i już po chwili Adaś był w kuchni. Spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.
- Adaś , dzisiaj nie będzie śniadania. Wyjdziemy wcześniej i zjemy coś na mieście. – powiedziałam podchodząc do niego. Uklękłam przed nim by móc spojrzeć mu w oczka.

- Dobrze Anielko. – powiedział zaspanym głosem. – Dzisiaj jest spotkanie dla rodziców , ale mama nie chce iść. – powiedział przecierając oczka. Spotkanie dla rodziców… Chodziłam na nie odkąd skończyłam 18 lat. Musiałam , bo matka nie jest w stanie na nie pójść. Nie chcę by matka robiła mu wstyd.
- Dobrze , a o której jest to spotkanie? – spytałam.
- O 14.
- Mama nie pójdzie , ale ja pójdę. A teraz ubierz się musimy iść. – powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Zostawiłam go samego by mógł założyć kurtkę i poszłam się ubrać. Zwykłe jeansy i szeroka szara bluza. Do tego trampki i mogliśmy już iść. Zabrałam jeszcze 300 złotych by kupić jedzenie.
Wyszliśmy z domu i trzymając go za rączkę ruszyliśmy. Dwie minuty i znaleźliśmy się na bogatej ulicy , gdzie było dużo sklepów. Weszłam z nim do spożywczego i kupiłam 4 bułki słodkie z marmoladą. Do tego soczek Kubuś i batonika. Lubię go rozpieszczać. Chcę by jadł trochę słodkiego , bo ja nie miałam tego w dzieciństwie. Zakupy zrobię później , gdy będę wracała do domu. Wyszliśmy ze sklepu i od razu włożyłam mu jedzenie do plecaka. Zasunęłam i szliśmy dalej. Samochody jeździły w tą i w tą. Tylko jeden rzucił mi się w oczy.

Okruchy życia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz