Dlaczego to zrobiłeś Victor ? c.d.

1K 71 34
                                    

Witam państwa :D Sama nie wiem, co sądzić o tym rozdziale, więc ocenę zostawię wam. Dziękuję za wyświetlenia, gwiazdki i komentarze kochani <3. Zapraszam do czytania.

Nie mogłem dać z siebie wszystkiego, bo zakwasy mnie ograniczały. Upał był większy niż wczoraj, ale nie przeszkadzał mi w biegu. Poczułem skutki przegrzania dopiero w samej szkole. Minako najpierw mnie opieprzyła potem poratowała chłodnym okładem. Gdy już ostygłem, wbiłem się w wygodne ciuchy i wziąłem za ćwiczenia. Zakwasy dawały się we znaki, ale po biegu i lekkiej rozgrzewce mogłem wykonywać bardziej wymagające figury. Minako pomogła ustalić mi mały program ćwiczeń, dodając kilka na rozciągnięcie kręgosłupa. Potem poćwiczyłem typowe ruchy taneczne. Przesiedziałem w szkole dobre 4 godziny, aż sensei sama mnie wygnała. Zabrałem ją na kawę w ramach podziękowań za udostępnienie sali. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Wracałem do domu dużo spokojniejszy. Wchodząc znów spojrzałem, czy nie ma Victora. Przemknąłem do łazienki, gdzie zmyłem z siebie pot po ćwiczeniach. W końcu będę musiał z nim porozmawiać, nie uniknę tego, wieczorem idziemy na trening, nie ucieknę przed tym. Wziąłem kilka uspokajających wdechów. Jeśli go teraz spotkam nie ucieknę. Poczułem się zmęczony, a za godzinę idziemy na lodowisko. Poszedłem do siebie i położyłem się. Drzemałem w oczekiwaniu na ciche pukanie, którym Victor zawsze zwiastuje, że idziemy na trening. Minęło półtorej godziny, a tu cisza. Kiedy minęły dwie wstałem. Chyba jednak to ja pierwszy muszę do niego iść. Uzbroiłem się w resztki odwagi i poszedłem do jego pokoju. Drzwi były zamknięte. Zanim postanowiłem zwiać zapukałem.

-Proszę. – Usłyszałem cichą odpowiedź. Z duszą na ramieniu otworzyłem drzwi. Victor leżał na łóżku z Makosiem. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie. Był cały czerwony, oddychał ciężko, oczy mu błyszczały i wyglądały na zapłakane. Był okryty kocem, mimo, że w pokoju było dość ciepło, a on nie lubi gorąca.

-Victor? Co ci jest? – Podbiegłem do niego. Zaraz wszystko wyparowało mi z głowy, liczyło się tylko to, że coś mu dolega. Przykucnąłem przy nim i przyłożyłem dłoń do jego czoła. – Jesteś chory. – Stwierdziłem czując jak jego czoło parzy mi dłoń. On nie odzywał się, nie patrzył na mnie, ale powstrzymywałem wyrzuty. – Kiedy się zaczęło?

-Nie wiem, chyba koło południa. – Wystękał. Przesunąłem dłonią po twarzy. Gdybym wtedy tak nie wybiegł, to wcześniej bym zauważył.

-Poczekaj moment. – Zbiegłem na dół jak oparzony. Zabrałem też Makosia, żeby wyszedł na dwór. Mama była w recepcji. W kilku zdaniach wyjaśniłem jej, co się dzieje. Zaraz wracałem na górę z lekami, wodą i chłodnymi okładami. Victor spał. Obudziłem go delikatnie, ale chyba nawet nie zauważył. Wziął leki, które mu podałem i napił się wody. Byłem mu skłonny wybaczyć i zapomnieć wszystko, byleby nic mu nie było. Chłodziłem jego rozpalone czoło. Zachodziłem w głowę, jak to możliwe, że w zimie nie chorował ani razu, a jak tylko przyszło lato, on leży nieprzytomny. Gorączka mu nie spadała, szalałem z niepokoju. Mama uspakajała mnie, żebym nie panikował. Zmierzyliśmy mu temperaturę, miał 39 stopni. Siedziałem przy nim całą noc. Nad ranem gorączka mu trochę spadła. Zmęczony i trochę uspokojony splotłem z nim palce, położyłem policzek na jego dłoni i tak zasnąłem. Obudziła mnie mama.

-Kochanie idź spać, nic nie da jak będziesz tu siedział. – Szeptała, żeby nie obudzić Victora.

-Nic mi nie będzie. – Mruknąłem, a ona westchnęła zrezygnowana. – To obudź go żeby wziął leki i coś zjadł. – Postawiła tacę na szafce nocnej, a ja pokiwałem głową. Kiedy wyszła zabrałem rękę i lekko potrzasnąłem jego ramię. Po dłuższej chwili skrzywił się i lekko uchylił oczy.

-Victor obudź się. – Mówiłem cicho. On mało przytomnie, posłusznie zjadł śniadanie i wziął kolejną porcję lekarstw. Opadł zaraz potem na poduszkę.

Z pamiętnika Yuuriego i VictoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz