Aurora czuła się zdewastowana, gdy opadła na podłogę, a więcej łez zebrało się w moich oczach. W duchu była jednak spełniona - kochała Draco i wreszcie przyznała to sama przed sobą. Straciła wszelkie wątpliwości: to zawsze był on, bez względu na to, ile razy próbowała temu zaprzeczyć.
- Hej, hej! - zawołała Marta. - Dlaczego płaczesz? - spytała zaciekawiona.
- Dlaczego?! Dlaczego?! - Aurora wrzasnęła do niej z pretensją w głosie. - On może zginąć, i to niedługo! I nie będę mogła nic zrobić jeśli wszystko się do tego sprowadzi! - dodała, po czym pociągnęła nosem. - Chociaż nie wiem, co to za różnica. Jak tylko moi rodzice dowiedzą się, że mu pomagałam, to też mnie zabiją - skończyła, ukrywając twarz w dłoniach.
Aurora zadrżała, gdy tylko przypomniała sobie o rodzicach, tych samych, którzy już na piątym roku zabronili jej zadawać się z Malfoyami.
Marta zdawała się być zaskoczona wybuchem Ślizgonki. Zainteresował ją jednak temat śmierci, co nie stanowiło nic nadzwyczajnego.
- Dlaczego twoi rodzice mieliby cię zabić?
- Oni myślą, że on jest potworem, tak jak jego ojciec, ale on nie ma wyboru! Zrobi to albo zginie! - wykrzyczała Aurora, nie przejmując się tym, czy ktoś ją słyszał czy nie. Zrozumiała, że duch wcale jej nie pomoże. Dlatego wstała i nie dając Marcie szansy na odpowiedź, pobiegła do pokoju wspólnego.
W momencie, w którym weszła do środka, została zasypana pytaniami. Nawet Pansy zdawała się ignorować swoją nieśmiertelną niechęć wobec dawnej przyjaciółki i stała na przedzie dzikiej hołoty.
- Co się stało?! - wrzasnęła.
- Draco jest w skrzydle szpitalnym - wymamrotała Aurora, choć wiedziała, że przez Martę musiało już plotkować o tym co najmniej pół szkoły.
- To wiemy - burknęła Pansy. - Co się mu stało? Dlaczego Snape zawołał ciebie?
- Nie wiem, co się stało, Snape nie chciał mi powiedzieć - skłamała bez namysłu, aby dochować swojej obietnicy. Przewidywała, że jej nie uwierzą, ale nie obchodziło jej to; dała im odpowiedź. Spodziewała się i tak, że następnego dnia będzie wiedzieć już cała szkoła.
- Nie wierzę ci - prychnęła Pansy.
- To idź do Snape'a i go spytaj, na Merlina! Droga wolna! - krzyknęła Aurora, dając upust złości, która cały ten czas się we niej zbierała. Zrozumiała, że nie było sensu zostawać w dormitorium, bo Pansy mogła wciąż ją tam męczyć. Prędko wyszła więc z pokoju wspólnego i ruszyła w kierunku miejsca, które było jedynym rozwiązaniem.
Pokój Życzeń.
Nie było czasu do stracenia. Końcówka roku szkolnego była bliska, a Aurora obiecała sobie naprawić tę cholerną Szafkę; od tego przecież zależało życie.
Tak spędziła kilka następnych dni: albo odwiedzając Draco, albo pracując w Pokoju. On był śmiertelnie przerażony. Nie sądził, że to wszystko zadziała, choć dziewczyna stale go przekonywała, że szło doskonale. Nie obchodzili jego urodzin; oboje nie mieli wtedy do tego głowy. Draco stał się dorosły w szpitalnym łóżku, wcale nie ciesząc się z tego tak bardzo, jak sądził, że będzie jeszcze kilka lat wcześniej.
W sobotę Aurora miała poranną lekcję ze Snapem. Pokazywał jej, jak rzucać zaklęcia tak, by trafiły w konkretny cel, gdy ktoś zapukał do drzwi jego gabinetu.
- Schowaj różdżkę i usiądź przy biurku. Szybko - rozkazał surowo, a ona usłuchała. O mały włos - drzwi się otworzyły, ujawniając Pottera.
CZYTASZ
Unplanned Liars • Draco Malfoy
FanfictionIncludes both English and Polish versions. Zawiera zarówno angielską, jak i polską wersję. • Aurora Mullen is a pure-blood witch from Slytherin who is about to start her sixth year at Hogwarts. It would be another boring year at school if...