15. Skrzydło szpitalne

15.5K 1.4K 358
                                    

- Gdzieś ty była?! - zapytał Ron, gdy Hermiona dołączyła do niego i Harry'ego przy stole Gryfonów na kolacji.

- Robiłam to, co należy - odparła z uśmieszkiem, którego nie powstydziłby się sam Malfoy, sięgając po gniecione ziemniaki.

Ron posłał Harry'emu beznadziejne spojrzenie, a tamten po prostu wzruszył ramionami.

- Hermiono Granger, żądam, abyś powiedziała nam, gdzie byłaś - powiedział Ron surowo. Hermiona przewróciła oczami i spojrzała nad głowę Harry'ego, na stół Ślizgonów.

- Nie śledziłaś Mullen, prawda?

- Oj, dobra - powiedziała Hermiona z rezygnacją, odkładając widelec. - Poszłam za nią, bo myślałam, że może się jakoś dowiem co ona i Malfoy kombinują, a Harry w końcu przestanie...

- Hermiona! - przerwał jej Ron, zasłaniając usta.

- To było iście po ślizgońsku, Hermiona - wtrącił rozbawiony Harry, na co ona posłała mu mordercze spojrzenie.

- Nie chodzi tylko o to! Było mi też jej trochę szkoda... Płakała przez Malfoya...

- Cóż, to nic nowego, że ktoś przez niego płacze - podsumował Ron.

- Chłopcy - wymamrotała Hermiona, przewracając oczami.

- Ale dowiedziałaś się czegoś? - spytał Harry.

- Tylko tyle, że ona i Malfoy się pokłócili, raczej mocno, i powiedziała, że mogą zginąć. I że on ją jakoś zdradził.

- Zdradził ją? Malfoy? Ale jak? - Harry był zaciekawiony.

- To też nic nowego, nie? - powiedział Ron, a Hermiona spiorunowała go wzrokiem.

- Rozumiem ją lepiej niż myślisz - odparła cicho i wróciła do swojego talerza.

Większość uczniów była już w Wielkiej Sali, dlatego Aurora mogła prędko przebiec przez puste korytarze prosto do dormitorium. Nie potrafiła wyobrazić sobie pójścia na lekcje następnego dnia. Wskoczyła na łóżko i ukryła twarz w poduszce, płacząc nieustannie.

Była sama, a jej szloch odbijał się od ścian dormitorium. Nie potrafiła się uspokoić; tak bardzo bolało ją to, co usłyszała, słowa Malfoya ciągle powtarzały się w jej głowie.

Aurora? Nie lubię jej. Moja matka ją lubi. Nie wtrąca się, bo myśli, że Aurora mnie "chroni" kiedy jej tu nie ma. Kiedy skończę, nie będzie mnie tutaj i moja matka o niej zapomni, a ona o mnie...

Aurora pokręciła głową sama do siebie. Od zawsze wiedziała, że Draco był dupkiem, ale sądziła, że z nią było jednak choć trochę inaczej...

- Co do...? Ty płaczesz? - zapytała nagle wracająca do dormitorium Pansy, na co Aurora uniosła głowę znad poduszek. Twarz miała opuchnietą i czerwoną niczym baner Gryfonów, co mówiło samo za siebie.

- Odkrycie wieku - wymamrotała z sarkazmem, a zarówno Pansy, jak i wchodząca za nią Tracey gapiły się na nią wielkimi oczami. To musiał być pierwszy raz, gdy widziały, jak płakała.

- Więc to dlatego Draco próbuje włamać się nam do dormitorium? - spytała Tracey, unosząc brwi. Wtedy Aurora była wdzięczna komukolwiek, kto wymyślił zasadę, że chłopcy nie mogli wchodzić do dormitoriów dziewczyn.

Otarła oczy i spojrzała na Pansy, doznając nagłego zastrzyku weny. Była jedyną zemstą, jaka wtedy przychodziła Aurorze do głowy.

- Pansy - zaczęła, przełykając ślinę. - Czy Draco nadal ci się podoba?

Unplanned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz