76. Wzywamy Czarnego Pana!

10.2K 1.1K 168
                                    

- W takim razie co ze szlamą? - warknął Greyback. Wtedy Granger znalazła się pod żyrandolem.

Narcyza rozpoznała ją i znowu zwróciła się do syna.

- Ja... Chyba... - zaczął Draco, ale tym razem nie było co się oszukiwać. Musieli ją ujawnić albo zrobiłoby się naprawdę nieprzyjemnie.

- Ktokolwiek to jest, wygląda trochę jak ona - powiedziała Aurora, zanim Draco stałby się trzęsącym się bałaganem. Posłał jej wdzięczne spojrzenie, a dziewczyna widziała, jak Granger gapiła się na nią w szoku, jakby dopiero zauważyła Ślizgonkę.

- Ale w takim razie to jest ten cały Weasley! - krzyknął Lucjusz i stanął naprzeciw niego. - To oni, przyjaciele Pottera - popatrzcie na niego, czy to nie jest syn Artura Weasleya, jak on ma na imię...?

- Wszyscy ci Weasleyowie wyglądają tak samo i nie widzieliśmy ich przez prawie rok, myślę, że to może być każdy z nich - powiedziała Aurora ostrożnie. Ron popatrzył na nią tak wielkimi oczami, że dziewczyna myślała, że wypadną mu z oczodołów, ale nic nie powiedział.

- To niesamowite! - krzyknął Lucjusz, jakby Ślizgonka wszystko potwierdziła. - Auroro, jesteś pewna tego, co mówisz, prawda?

- Jestem... Dość pewna - powiedziała po chwili zawahania, utrzymując Lucjusza w dobrym nastroju.

- Będę dumny, by mieć kogoś takiego w rodzinie - powiedział. Aurora poczuła, że znowu się rumieniła, chociaż to było odrażające.

Szybka zmiana zdania, co?

- Co to jest? Co się stało, Cyziu?

Gdyby zamieszanie nie było wystarczające, nagle w pokoju zjawiła się Bellatrix. Przyglądała sie Hermionie, aż wreszcie syknęła jakby w akcie triumfu.

- Ależ to - powiedziała cicho - to musi być ta cała szlama? To jest Granger?

Lucjusz potwierdził to z entuzjazmem i dodał coś jeszcze o Potterze. Bellatrix zdawała się być w euforii.

- Potter? - wrzasnęła i podeszła do niego. - Jesteś pewny? Cóż, w takim razie Czarny Pan musi od razu zostać poinformowany!

Podciągnęła swój lewy rękaw, a serce Aurory na chwilę stanęło. Co, gdyby Voldemort naprawdę się tam pojawił? Nie dyskutowaliby, czy to Potter, czy nie przy popołudniowej herbatce. Bellatrix prawie dotknęła swojego znaku, Draco także zaczynał się denerwować, ale na szczęście jego ojciec ją zatrzymał.

- Właśnie miałem go wezwać! - powiedział, łapiąc ją za nadgarstek i zapobiegając dotknięciu przez nią znaku. - Ja winienem go wezwać, Bella, Potter został przyniesiony do mojego domu, zatem jest pod moją władzą...

- Twoją władzą! - zadrwiła, po czym oboje zaczęli się kłócić, kto powinien wezwać Voldemorta i czyj był to sukces, a szmalcownicy do nich dołączyli. Aurora stanęła bliżej Draco i oboje ściskali sobie nawzajem dłonie w tragicznej próbie uspokojenia się. Nie było szans na wydostanie się z pokoju.

Aurora spojrzała ukradkiem na Pottera, Weasleya i Granger. Harry nadal był spuchnięty, a Ron i Hermiona wyglądali na totalnie przerażonych. Gdyby tylko wiedzieli, że ich szkolni wrogowie bali się prawie tak bardzo jak oni, zwłaszcza, gdy nagle wrzask Bellatrix wypełnił pokój, co sprawiło, że Aurora podskoczyła.

- Stój! Nie dotykaj tego, wszyscy zginiemy, jeśli Czarny Pan się teraz pojawi! - mówiła do Lucjusza, którego palec wskazujący zawisł nad jego znakiem.

Wściekła Bellatrix podeszła do jednego ze szmalcowników. Trzymał on piękny, długi miecz, którego rękojeść była wysadzona rubinami.

- Co to jest? - zapytała.

Unplanned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz