38. Umiejętność zawijania bandaży

11.8K 1.3K 540
                                    

Aurora stała przed drzwiami, odczekując chwilę, zanim wyszła, lecz wtedy ktoś zapukał.

Wtedy rzuciła się z powrotem na łóżko, starając się udawać, że jeszvze spała. Usłyszała, jak ktoś wchodzi do pokoju i zbliża się do niej.

- Wiem, że nie śpisz - powiedział poirytowany Draco, siadając na łóżku. Aurora otworzyłam oczy i zobaczyła go, patrzącego na nią pewnie.

- Czego chcesz? - zapytała gderliwie.

- Chcę cię o coś spytać.

Dziewczyna wyprostowała się do pozycji siedzącej, by go lepiej widzieć, ostrożnie obchodząc się z bolącym nadgarstkiem.

- A to coś to? - zapytała już nieco milszym tonem.

Draco był zestresowany, co nie umknęło jej uwadze. Spodziewała się, że musiało chodzić o coś ważnego, jednak nie liczyła, że jakkolwiek nawiąże do ich wcześniejszej rozmowy.

- Chcesz wrócić do szkoły?

Aurora westchnęła - pomyślała, że to pytanie powinna była przewidzieć.

- Tak, jeśli nadal będzie istniała. Czemu nie? W sensie, muszę zdać Owutemy, jeśli chcę zostać Amnezjatorem.

Dwa jeden, Draco.

Zatkało go. To Aurory nie zdziwiło, czuła, że spodziewał się, że będzie miała takie samo zdanie, jak on.

- A ty nie chcesz wracać? - zapytała, zastanawiając się, co jej powie. Musiała udawać, że nie podsłuchała rozmowy z jego matką.

- Nie widzę w tym celu.

Kolejne ciężkie westchnięcie opuściło usta dziewczyny. Nie miała zamiaru wracać, jeśli on nie miał. Bez niego nie byłoby zbyt przyjemnie być śledzoną przez Blaise'a i prześladowaną przez Pansy, nawet jeśli Aurorze bardzo zależało na Owutemach.

Świetnie. Muszę do czegoś przekonać najbardziej upartą osobę na świecie.

Draco nie zamknął wcześniej drzwi, przez co oboje nagle usłyszeli głośną kłótnię toczącą się gdzieś na dole. Ślizgoni wymienili zaskoczone spojrzenia i zaciekawieni wyszli na korytarz, zapominając o swojej rozmowie.

Usiedli przy ciemnej balustradzie, uważnie przysłuchując się temu, co działo się na dole. Aurora zaśmiała się sama do siebie. Przypomniało się jej, jak byli dziećmi; mieli w zwyczaju podsłuchiwać swoich rodziców, gdy wysyłali ich na górę, mówiąc: Idźcie i się pobawcie, my mamy coś do przedyskutowania. Draco to uwielbiał. Jeśli usłyszał coś ważnego, sam czuł się dziesięć razy ważniejszy, bo potem mógł się tym przechwalać.

Kto by pomyślał, że lata później będziemy robić to samo?

Pierwszy głos, który usłyszeli, należał do Bellatrix.

- Nie interesuje mnie to, Cyziu! Oni oboje będą mieli dzieci czystej krwi, a one będą trenowane na Śmierciożerców już od pierwszego dnia. Im więcej będą ich mieli, tym lepiej. Ich czysta krew nie może zostać zmarnowana.

Aurora otrząsnęła się i spojrzała na Draco, który był równie przerażony i skołowany, co ona. Wtem wybrzmiał głos Narcyzy:

- Mają siedemnaście lat, Bella! Lucjusz i ja byliśmy dziesięć lat starsi, gdy...

- Och, ty i Lucjusz - prychnęła Bellatrix, przerywając swojej siostrze. - Czasy się zmieniają. A oni im wcześniej zaczną, tym więcej dzieci będą mogli mieć. To oznacza więcej popleczników dla Czarnego Pana.

Nastał moment ciszy, w którym zarówno Draco, jak i Aurora gapili się bezwiednie na ścianę przed nimi.

- Muszą skończyć szkołę - powiedziała Narcyza stanowczo.

- Dużo to nie zmieni, skończą ją czy nie. Nie sądzisz, że oni mogą to nawet robić teraz?

Aurora poczuła, jak policzki zaczynają  jej wręcz płonąć i ukryła twarz pomiędzy kolanami. Cieszyła się tylko, że nie było ich tam na dole.

- Bella! - krzyknęła Narcyza.

- Bella, Bella - przedrzeźniała ją Bellatrix. - Musisz w końcu zrozumieć, że Dracon nie jest już małym chłopcem, Cyziu. I na szczęście wybrał sobie porządną dziewczynę. Wierzę, że wydziedziczylibyście go, gdyby był ze szlamą?

Aurora pokręciła głową z niedowierzaniem. Była wtedy gotowa przeklnąć każdą osobę, która powiedziałaby, że życie Draco było łatwe.

- Nie mogę uwierzyć w to, co mówisz - powiedziała Narcyza, kręcąc głową tak jak Aurora. Bellatrix pozostawała niewzruszona.

- A jeśli będą mieć syna, to przedłużą ród Malfoyów, pomyśl o tym.

To było za wiele. Aurora nie była w stanie już tego wszystkiego słuchać. Wstała i zaczęła odchodzić, a Draco natycymiast ruszył za nią. Dotarli z powrotem do jej pokoju, gdzie dziewczyna usiadła w fotelu, ciężko oddychając.

- Wszystko w porządku? - zapytał, siadając naprzeciw niej.

- Czy czuję się w porządku z tym, że twoja ciotka traktuje mnie jak maszynkę do robienia dzieci? Ta, czuję się spektakularnie - odparła, dając swoim słowom wręcz ociekać sarkazmem.

Draco czuł się równie niezadowolony. Obawiał się, że tamta podsłuchana rozmowa zniszczyła mu wszystkie szanse, że Aurora będzie teraz myśleć, że on wszystko robił przez swoją ciotkę... A przecież wcale tak nie było.

- Bardzo dobrze wiesz, że ona to planowała od kiedy się urodziłem - wymamrotał.

Aurora nie odpowiedziała od razu; spróbowała się najpierw trochę uspokoić, nie chcąc zaczynać jakichś nowych kłótni.

- Dobra, nieważne. Nie, że może nas do tego zmusić - powiedziała po chwili. - Która godzina, tak w ogóle? - spytała zwyczajnie, zastanawiając się, jak długo spała.

- Prawie piąta.

Aurora skinęła głową w odpowiedzi, czym zaczęła kolejną niezręczna ciszę, tę, do której już przywykli. Tym razem to Draco nie był w stanie tego znieść.

- Mam dość - powiedział w końcu. - Zapomnij o wszystkim. Rozmawiajmy znowu normalnie.

Aurora poczuła się, jakby ogromny ciężar został zdjęty z jej barków. Była szczęśliwa, że tamte słowa usłyszała od niego.

- Dobra - odpowiedziała z uśmiechem, ku jego uldze. - Powinnam zawołać Cefeusza, żeby zmienił mi bandaż - dodała pospiesznie, spoglądając na swój nadgarstek. Chciała jak najprędzej zacząć rozmowę o czymś, co nie będzie wywoływało w nich tak silnych emocji.

- Nadal nie wierzysz w moje umiejętności zawijania bandaży, co? - zapytał i uśmiechnął się tym swoim szelmowskim uśmieszkiem, sprawiając, że Aurora się zaśmiała. Wreszcie znowu miało być normalnie.

- Nie do końca.

Unplanned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz