57. Mamo? Tato?

10.8K 1.2K 178
                                    

- Po pierwsze - zaczął Carrow - przedmiot, którego będziecie się uczyć, to czarna magia, nie jakaś głupia obrona przed nią. Jeśli nie wykonacie wszystkich moich rozkazów, zostaniecie ukarani. Jeśli odezwiecie się niepytani, zostaniecie ukarani. Jeśli czegoś nie wiecie, gdy was zapytam, zostaniecie ukarani. Jeśli...

Przemówienie Carrowa zostało przerwane przez odgłos otwierających się drzwi. Snape wszedł do klasy bez żadnego zaproszenia i przyglądał się jej przez sekundę czy dwie. Wszystkie oczy zwróciły się ku niemu, wliczając Carrowa, który wlepił w niego mordercze spojrzenie.

- Czego chcesz? - warknął.

- Zapomniałem wspomnieć ci o tym, że pan Malfoy i panna Mullen nie będą uczęszczać na te zajęcia.

- Co? - wydusili wspomniani Ślizgoni w tym samym momencie, całkowicie skołowani.

- Czy nie wyraziłem się wystarczająco jasno? - powiedział wolno Snape. - Oboje spakować swoje rzeczy i za mną.

Aurora nie pomyślała nawet, by go nie posłuchać. Złapała za swoją torbę i wstała z krzesła, a Draco za nią.

- Dokąd idziemy? - zapytał Draco z pretensją w głosie, gdy drzwi klasy się za nimi zamknęły. Aurora myślała, że Snape się wścieknie, lecz jego twarz pozostawała bez emocji.

- Zachowuj się, Dracon - odparł spokojnie i wskazał im, by za nim podążać. - Powinieneś pamiętać, że twój ojciec nie jest już w Azkabanie i dowie się, jeśli nie będziesz potrafił się zachować.

Draco zbladł tak bardzo, że Aurora zadrżała. O czym na Merlina mówił Snape? Jeśli myślał, że dziewczyna pozwoliłaby Lucjuszowi jeszcze kiedykolwiek skrzywdzić jego syna, to był w dużym błędzie. Bellatrix wystarczająco ją nauczyła.

Aurora spojrzała na podłogę, czując się wściekła i przerażona jednocześmie. Z trudem powstrzymywała się od powiedzenia czegoś, ale wiedziała, żeby lepiej nie kłócić się ze Snapem.

- A co z twoimi rodzicami, Auroro? Co się nimi dzieje? Wiedzą, że jesteś w szkole? - zapytał nagle, nadal krocząc przed siebie.

Ślizgonka przełknęła ślinę. Zupełnie wtedy zapomniała, że jej rodzice prawdopodobnie nadal jej szukali i mogli znaleźć ją w szkole. Planowała wrócić do domu i znowu zmodyfikować ich pamięć. Żałowała jednak, że w ogóle musiała myśleć o czymś takim...

Gdyby moi rodzice wiedzieli... Gdyby wiedzieli, że mój chłopak to ten, którego chcieli się pozbyć, ale też ten sam, za którego kiedyś chcieli, żebym wyszła. Żałosne.

Sprawa Draco nie była jedyną, dla której Aurora wolała unikać swoich rodziców. Przez to, jak bardzo już została wciągnięta w świat Voldemorta, nie mogła mieć pewności co do swojego bezpieczeństwa. Gdyby powiedziała im o tym, na pewno chcieliby ją ukryć, a to mogłoby ich tylko bardziej narazić.

- Mam trudną sytuację w domu i wolałabym o tym nie mówić, profesorze - odparła tak spokojnie, jak tylko potrafiła. Draco spojrzał na nią z uniesionymi brwiami, zaskoczony jej wymówką.

- Pewnie - powiedział Snape z nutą sarkazmu w głosie. Aurora i Draco ponownie wymienili spojrzenia. Co się z nim działo?

Dotarli w końcu do kamiennego gargulca, przed którym Snape coś wymamrotał, a to ujawniło schody.

- Za mną - powiedział krótko, a Ślizgoni usłuchali. Aurora wiedziała, że szli do gabinetu dyrektora - wtedy jego gabinetu - bo była tam już dwa czy trzy razy, z czego raz w czasie, gdy dyrektorką była Umbridge. Teraz wydawało jej się to absurdalne, że dała namówić się Draco na dołączenie do Brygady Inkwizycyjnej, ale wtedy zrobiła to bardzo chętnie.

Kiedy dotarli do drzwi, Snape otworzył je szeroko, a pod Aurorą ugięły się nogi, gdy zobaczyła pokój przed sobą.

Siedzieli tam jej rodzice.

No to mieliśmy poważne kłopoty.

- Aurora! To naprawdę ty! Widzisz, Darren? Mówiłam ci, że znajdziemy ją w szkole! - krzyknęła od razu pani Mullen i podbiegła do córki, po czym mocno ją przytuliła. - Myśleliśmy, że nie żyjesz, szukaliśmy cię całe lato... Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby coś ci się stało. Nie pamiętam nawet, dlaczego daliśmy ci jakąkolwiek karę. - Kiedy wypowiedziała ostatnie zdanie, Aurora odetchnęła z ulgą, bo to oznaczało, że jej zaklęcie działało. - Ale to nie ma znaczenia, jak dobrze, że jesteś bezpieczna! - Przytuliła ją jeszcze raz i to z taką siłą, że dziewczyna ledwo mogła oddychać. Następnie odsunęła się na bok, by dać to samo zrobić tacie.

- Przepraszam za zamknięcie cię - powiedział, gdy ją przytulił.

- Umm, w porządku - odparła Aurora cicho, myśląc z wytężeniem o wymówce dla Snape'a. Zdawała sobie sprawę, że musiał być co najmniej zaskoczony, gdy jej rodzice pojawili się w szkole. I na pewno żądał odpowiedzi.

- Kim jest ten młodzieniec? - powiedziała nagle pani Mullen. Aurora uwolniłam się ze uścisku swojego ojca i odwróciła się.

Kobieta miała na myśli Draco, który nadal stał w drzwiach i nie ruszał się. Nie wiedział nawet, jak zareagować na rodziców swojej dziewczyny, którzy zupełnie go nie pamiętali. On jednak pamiętał ich doskonale i wolał nie myśleć o tym, jak zareagowaliby na jego widok, gdyby jednak go rozpoznali.

- Ależ pewnie go poznajecie, czyż nie? - odezwał się nagle Snape, a Aurorze zachciało się go uderzyć. Co, gdyby zaklęcie się przerwało? Nie była ekspertem, czar mógł prysnąć, jeśli ktoś próbował komuś przypomnieć o usuniętym wspomnieniu.

- Mam wrażenie, że już go gdzieś widziałem? - Pan Mullen zmarszczył brwi.

- To syn waszych wieloletnich przyjaciół, Malfoyów. Sądziłem, że go rozpoznacie? - powiedział Snape z uniesionymi brwiami. Siłą powstrzymała się od krzyku.

Co on robił? Doskonale rozumiał, co się stało. Robił to wszystko specjalnie.

- Malfoyowie? Nigdy nie słyszałam o takiej rodzinie. - Pani Mullen potrząsnęła głową, co przelało czarę.

- Cóż, to wystarczy - powiedział Snape, uśmiechając się z satysfakcją. - Powinniście już iść, ona ma zajęcia.

- Tak, tak - potwierdziła pani Mullen, przytulając córkę po raz ostatni. - Będziemy w kontakcie, Aurora, kochanie. Widzimy się w święta!

- Tak, znaczy, pa - odparła, gdy jej rodzice weszli do znajdującego się w gabinecie kominka i użyli sieci Fiuu, by zniknąć.

- Usiądźcie - rozkazał Snape chłodnym głosem po tym, jak wygasły zielone płomienie i machnięciem różdżki zaryglował drzwi.

Ślizgoni usadowili się więc na dwóch krzesłach przed jego biurkiem. Aurora wiedziała nawet, co o tym wszystkim myśleć.

- Teraz się wytłumaczcie.

Unplanned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz