Rozdział 15

2.4K 134 29
                                    

William pov.

 Przez ostatnie kilka dni uważnie przyglądałem się Dianie. Zabrzmiało to, jakbym był jakimś zboczeńcem albo psychopatą, ale według mnie po prostu dziwnie się zachowywała. Ciągle chodziła zamyślona i z nikim nie rozmawiała. Przestała się nawet odzywać do swojej przyjaciółki, Rose. Nie wiem, co się dzieje, ale trwa to już dobry tydzień. Gdy pytałem się jej, o co chodzi, po prostu mnie zlewała. Może i nie mamy najlepszych stosunków, ale martwię się o nią. W końcu kiedyś się przyjaźniliśmy. Postanowiłem, że popytam jej znajomych. Rozmawiałem z Rose, ale ona nie chciała nawet o niej wspominać, a Justin i Emil sami próbują się tego dowiedzieć. W końcu przyszła mi na myśl jeszcze jedna osoba, która jest chyba moją ostatnią deską ratunku. Będąc już pod jego domem, zapukałem do drzwi. Otworzyła mi Diana i nic nie mówiąc, wypuściła mnie do środka.

- Cześć. James jest w domu? - zapytałem.

- Mhm- mruknęła- Jest u siebie. - odpowiedziała, patrząc w ekran telewizora.

- Dzięki, a co u ciebie? - zapytałem, chcąc choć trochę podtrzymać rozmowę z nią.

- Przyszedłeś tu do mnie czy do Jamesa?- spytała lekko rozdrażniona.

- Tylko zapytałem, spokojnie- uniosłem ręce w geście obronnym.

- Cokolwiek...

Poszedłem do pokoju przyjaciela, w którym zastałem go leżącego na łóżku.

- Hej. - przywitałem się, uprzednio zamykając za sobą drzwi.

- Siema, co jest?- chyba zdziwiła go moja wizyta.

- Chciałem pogadać i od razu mówię, że chodzi o Dianę. Od pewnego czasu dziwnie się zachowuje i nikt nie wie dlaczego. Pomyślałem, że skoro razem mieszkacie...- Nie zdążyłem dokończyć, ponieważ James przerwał mi w połowie zdania.

- Słuchaj, to nie moja sprawa, co się u niej dzieje. Po prostu u mnie mieszka, nie wnikam w jej życie.

- Oh- westchnąłem z lekka zawiedziony odpowiedzią- no ok- widzę, że on też nic mi nie powie. Super.  

 - Może Luke będzie coś wiedział?

- Luke? Luke Hemingway? - zapytałem zdziwiony.

- Ta, przyjaźnią się. - mruknął jakby do siebie.

- Dobra, nie wnikam. Dzięki za pomoc. - chciałem już wychodzić, ale James mnie zatrzymał.

- Czekaj. Co ty się tak o nią martwisz ? - założył ręce na klatkę piersiową, wyczekując ode mnie odpowiedzi.

- Po prostu zdziwiło mnie jej zachowanie. Kiedyś się przyjaźniliśmy i.. - znowu się wtrącił, nie dając mi dokończyć.

- Przyjaźniliście się?!- wrzasnął- Czy ona wiedziała, że ty jesteś w gangu?

- Przyjaźniłem się z nią, jak jeszcze nie pracowałem u ciebie, spokojnie. Czemu pytasz?

- Tak jakoś, nieważne. - uśmiechnął się dziwnie, a ja uznałem, że nie będę wnikać w jego prywatne sprawy. Po prostu wyszedłem z jego pokoju. Na dole zobaczyłem, że Diana jest nadal w takiej samej pozycji, jak wtedy, gdy przyszedłem. Zastanawiałem się, czy coś powiedzieć, czy wyjść tak po prostu. Wybrałem pierwszą opcję. Nawet jeśli znowu mnie oleje, to przynajmniej będę miał czyste sumienie, że chociaż spróbowałem.

- Ej, Diana? - zapytałem i podszedłem bliżej.

- Czego?- odpowiedziała bez ani grama uprzejmości.

- Coś się stało?- ponownie zadałem pytanie.

- Nie. Spadaj- ostatnie słowa powiedziała, wręcz warcząc.

- Ale Diana...

- Nie!- kolejny raz dzisiaj przerwano mi to, co chciałem powiedzieć- William, nie udawaj, że nagle po kilku latach interesuje cię, czy u mnie wszystko dobrze.

- To ty się ode mnie odwróciłaś, nie ja. Zawsze mnie to interesowało, w końcu kiedyś się przyjaźniliśmy- od razu zacząłem się tłumaczyć.

- Właśnie, przyjaźniliśmy - podkreśliła ostatnie słowo- Po tym, co mi zrobiłeś, nie mamy o czym w ogóle rozmawiać. A teraz wyjdź, nie mam czasu- dłonią wskazała mi drzwi wyjściowe.

- Nic nie zrobiłem!- prawie krzyknąłem- Nie dałaś mi się wtedy nawet wytłumaczyć. Max zaplanował wtedy to wszystko, a ja o niczym nie wiedziałem- próbowałem się bronić.  

 - Myślisz, że ja ci w to uwierzę? - prychnęła - Ośmieszasz się tylko.

- Dlaczego mi nie wierzysz?- spytałem bezsilnie- Po co miałbym Ci to zrobić?

- Żeby mieć ubaw? Lubisz sobie przecież pożartować z innych ludzi.

- Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego i to jeszcze tobie! Diana zrozum to wreszcie! - już nie wytrzymywałem. Nie mógłbym jej tego zrobić. Była dla mnie zbyt ważna.

- Jasne, a Max zrobił to, ponieważ?

- Znalazł dobry powód do żartu. Gdybym wiedział, nie pozwoliłbym ci tam przyjść- wyznałem zgodnie z prawdą.

- Teraz zwalasz wszystko na niego. Zależało mu na mnie! Nigdy nie zrobiłby mi czegoś takiego.

- Ta, zależało. - zaśmiałem się - Mi na tobie też zależało. - powiedziałem bardziej do siebie niż do niej.

- I z czego się śmiejesz?!- krzyknęła oburzona- Przez ciebie on mnie nie chciał, bo ośmieszyłeś mnie, przed całą szkołą! Nienawidzę cię za to! - Krzyknęła, po czym wyszła z salonu, uderzając w moje ramię.

- Max jest gejem! - krzyknąłem, na co ona się odwróciła w moją stronę ze zdziwioną miną.

- Co?

- Max był i nadal jest gejem.- powtórzyłem- Dlatego z Tobą nie był. Stwierdził, że będzie śmiesznie, jak zrobi ci taki kawał. Uwierz mi.

- Jak to? Byłam zakochana w geju? - zaśmiała się.

- No tak wyszło. Jakbyś wtedy mnie wysłuchała, to byś o wszystkim wiedziała. Byłaś moją przyjaciółką, nie mógłbym ci tego zrobić.

- To, że Max był gejem, nie oznacza, że on ze mnie zadrwił.

- Do cholery, Diana! Będziesz nadal wspominać rzecz z 6 klasy?! - miałem już dość. To było dawno temu. Po co ona to nadal wspomina? Jakbyśmy nie mogli o tym po prostu zapomnieć.

- Tak, będę. Przyjaźniliśmy się, a ty zrobiłeś mi coś takiego, a teraz jeszcze zwalasz to na innych. - spojrzała mi w oczy, po czym odwróciła się i otworzyła drzwi - Idź już sobie, proszę.

- Okej, ale przemyśl to wszystko. Jak będziesz chciała pogadać, to zadzwoń. Ja zawsze będę czekał.  

 - Nie musisz, nie zadzwonię.- wywróciła oczami.

- Jak chcesz. Cześć. - pożegnałem się i wyszedłem.

Zrobiło mi się trochę przykro, że po tylu latach nadal mnie nienawidzi, ale i tak czuję, że wkrótce mi wybaczy. Przynajmniej mam taką nadzieję.  

-----------------------------------------------------------
No to zaczynamy maraton!❤

Mój(nie)PrzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz