Rozdział 18

2.4K 138 10
                                    

William pov.

Dzisiejszy dzień minął zadziwiająco szybko. Pomimo tego, że środa to najgorszy dzień w tygodniu, to nie było aż tak źle. Po lekcjach miałem trening, ale nie poszedłem na niego. Czemu? Już tłumaczę. Podczas lekcji angielskiego dostałem sms-a od nieznanego numeru.

Nieznany: Spotkajmy się dziś o 18:30 w parku, przy twojej szkole.

Szczerze mówiąc, myślałem, że napisała to jakaś dziewczyna. Często dostaje takie wiadomości, dlatego ta mnie nie zaniepokoiła. Postanowiłem pójść na to spotkanie. Na miejscu byłem o 18:20 i czekałem dwadzieścia minut, aż zjawi się tajemnicza osoba. Moje czekanie przerwał dzwonek telefonu.

- Pan William Collins? - usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny

- Tak, a z kim rozmawiam?

- Starszy sierżant Jackson Hoffmann - przedstawił się - Czy mógłby pan przyjechać do swojego mieszkania?

- A coś się stało? - zapytałem zdezorientowany i lekko zaniepokojony tą prośbą

- Po prostu proszę przyjechać. Wszystkiego dowie się pan na miejscu.

- Dobrze, będę za dziesięć minut. - rzuciłem i ruszyłem w kierunku mojego osiedla

Idąc, zastanawiałem się, o co może chodzić. Czy ktoś zrobił imprezę w moim mieszkaniu? Klucze ma tylko James, a jeśli to on, to osobiście go zabiję, przysięgam! Jednak to, co zobaczyłem pod moim blokiem, zmroziło mi krew w żyłach. Stało tam wiele pojazdów policji, straży pożarnej, a także karetki. Cały budynek został ewakuowany, a ja nie wiedząc, co się dzieje, postanowiłem poszukać kogoś, kto mi to wszystko wytłumaczy.

- Pan Collins? - usłyszałem głos za sobą, więc się odwróciłem

- Tak, co tu się dzieje?

- W pana mieszkaniu wybuchł pożar. - wyjaśnił

- Co?! - krzyknąłem z niedowierzenia

- Na razie nie wiemy czy przyczyniły się do tego osoby trzecie, czy była to wina instalacji gazowej, lub czegoś innego.

- Ale kiedy? Jak? - nadal nie mogłem w to uwierzyć

- Jakąś godzinę temu, ktoś zadzwonił na straż pożarną. Nie mogliśmy się do pana dodzwonić, a udało się to nam dopiero po wielu próbach. Bardzo mi przykro. Pojedzie pan z nami, złożyć zeznania.

- Dobrze. - mruknąłem, nadal nie wierząc w to, co się stało

Na przesłuchaniu zadawali pytania typu "Czy dołączył pan żelazko z prądu?", bezsensu. Po co mi żelazko w domu? Jestem facetem, nie używam takich rzeczy.
Po wszystkim pojechałem do Jamesa, żeby u niego przenocować. Nie musiałem jechać po ubrania, ponieważ już ich nie mam. Wszystko zostało spalone, nie posiadam nic. Do rodziców nie chcę dziś jechać, ponieważ zadawaliby tysiące pytań, a ja nie mam już dzisiaj ochoty na nic. Chcę się po prostu położyć, usnąć i zapomnieć o tym, co wydarzyło się dzisiejszego dnia. Nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć. Zastanawiałem się, czy ta osoba, która wysłała mi sms-a, nie miała przypadkiem coś z tym wspólnego. W końcu nie przyszła ja nasze spotkanie. Może to dlatego, że nie odpisałem? Napewno nie, przecież ja nigdy nie odpisuje na takie wiadomości. Myśląc o tym trochę, doszedłem do wniosku, że po co, ktoś miałby podpalić mi mieszkanie? Nie miałem żadnych wrogów, więc wydaje mi się, że był to wypadek, a nie czyjaś wina. Następnym razem będę bardziej uważał, zanim wyjdę z domu, bo może faktycznie zostawiłem włączone żelazko. Najgorsze i tak dopiero przede mną, a dokładnie przeprowadzka do rodziców. To nie tak, że mam coś do nich, po prostu wolałem mieszkać sam. Nienawidzę tego kontrolowania, gdzie, kiedy i z kim wychodzę. Zdecydowanie wolę być niezależny.
U Jamesa byli już członkowie naszego gangu. Wiedzieli, co się stało, całe miasto wiedziało. Zastanawiałem się tylko czy Diana wie, że to moje mieszkanie. Mam nadzieję, że nie. Nie chciałbym jej wszystkiego tłumaczyć, bo tak naprawdę sam nie wiem, co miałbym jej powiedzieć. Przecież ja nie wiem, jak do tego doszło.

Gdy przyjechałem do Jamesa, Diana naszczęście już spała, więc obyło się bez zbędnych pytań. Wreszcie mogłem w spokoju położyć się spać. Byłem niesamowicie zmęczony. Mam nadzieję, że to wszystko okaże się tylko złym snem i jutro wszystko wróci do normy.

-----------------------------------------------------------
To już niestety ostatni rozdział maratonu :(
Zostaw po sobie jakiś ślad❤

Mój(nie)PrzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz