Rozdział 40

1.4K 88 3
                                    

William pov.

Ten cały dzisiejszy dzień był dziwny. Najpierw to, że Diana wzięła mnie za jakiegoś włamywacza, potem ci niby policjanci, którzy wywieźli nas do lasu. Teraz to, że James, mój przyjaciel z jednego gangu najprawdopodobniej współpracuje z naszym wrogiem. Co jeszcze mnie dzisiaj spotka?

Gdy zobaczyłem, że tam siedzi James, a nie Zack, nie wiedziałem co powiedzieć. Stałem w bezruchu i patrzyłem się na niego z niedowierzaniem. Chciałem coś powiedzieć, ale nie byłem w stanie, na szczęście Diana mnie wyprzedziła.

- Co Ty tutaj robisz?! - zaczęła krzyczeć w stronę jej brata.

- Diana, spokojnie. Wszystko ci wytłumaczę, ale nie tutaj i nie teraz. - próbował ją uspokoić, ale chyba mu to nie wychodziło.

- Co Ty chcesz tutaj tłumaczyć? To twoja kryjówka czy Zacka? - zapytała już mniej podniesionym głosem, ale widać było złość w jej oczach.

- Wytłumaczę ci to później, a teraz się uspokój. Ben i Fred zaprowadzą was do pokoju, w którym na razie zostaniecie. - poinformował nas James, po czym wręczył nam klucz.

Mężczyźni zaprowadzili nas do pokoju, który był urządzony w podobnym stylu jak Jamesa. Było tam nawet przytulnie, mimo tego, że to było pod ziemią.

- Wiesz, o co chodzi? - zapytała zmartwiona dziewczyna.

- Nie mam pojęcia. - powiedziałem prawdę. Nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi, pogubiłem się już dawno.

- Myślisz, że oni współpracują?

- Nie, na pewno nie. - powiedziałem, starając się udawać, że jestem pewny tego, co mówię. Szczerze? Wydaje mi się, że oni razem coś kombinują, ale nie wiem co. - Jak myślisz, ile będziemy tu siedzieć? - zapytałem, zmieniając temat.

- Znając mojego brata, niedługo tutaj przyjdzie. - Na chwilę się zawahała - W sumie, co ja mówię? Ja go nie znam, to nie jest ta sama osoba co kiedyś. Nic o nim nie wiem.

- Nie przesadzaj. Po prostu teraz jest gorszy okres w życiu nas wszystkich, ale będzie dobrze. - starałem się ją pocieszyć.

Siedzieliśmy tak kilka godzin i nikt nie przychodził. Po chwili ktoś otworzył drzwi, w pierwszej chwili pomyślałem, że to James, niestety się pomyliłem. Był to jeden z tych typów, przyniósł nam jedzenie, po czym wyszedł.

- Kurwa! - krzyknąłem, bo już miałem tego dość - Kim my jesteśmy, że nasz przyjaciel zamyka nas w pokoju jak w jakimś więzieniu?!

- Will! Uspokój się, proszę. Nie wiem, co jest grane, ale on to robi dla naszego bezpieczeństwa.

- Wierzysz w to? Bo ja nie. - powiedziałem z kpiną.

- Ja w to wierzę, to mój brat a rodzina jest najważniejsza. Tylko on mi został.

- Pamiętaj, masz przyjaciół, nie jesteś sama. - chciałem ją podnieść na duchu, bo widziałem, że przez to wszystko jest bardzo zmęczona i zagubiona.

- Niby tak. - odpowiedziała z żalem w głosie.

- Może połóż się, odpoczniesz trochę. - zaproponowałem.

- Dobry pomysł. - odpowiedziała, po czym położyła się na łóżku.

Dziewczyna poprosiła, żebym się z nią położył i ją przytulił, więc to zrobiłem. Chciałem, żeby wiedziała, że ma we mnie wsparcie i ze zawsze będę przy niej.
Leżeliśmy tak chwilę, aż usłyszałem, że jej oddech się unormował i przy tym dźwięku, zasnąłem przytulony do niej.

Mój(nie)PrzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz