Rozdział 37

1.6K 83 1
                                    

Diana pov.

Po ustaleniach z lekarzem wszyscy stwierdzili, że jako pierwszy na noc zostanie Will. Czemu? Nie wiem. Mnie się nikt o zdanie nie zapytał, dlatego postanowiłam, że przyjdę tutaj wtedy, gdy chłopak będzie w domu. Jak się dowie, że ja tutaj jestem, to wróci do mieszkania.

Siedziałam około dwóch godziny u Chrisa i cały czas płakałam. Mimo że nie byliśmy blisko ze sobą, to i tak był dla mnie ważny.
Po chwili usłyszałam, że ktoś wszedł do sali. Myśląc, że to pielęgniarka, nawet się nie odwracałam. Gdy zobaczyłam, że to Will to się nawet nie zdziwiłam. Myślałam, że zacznie mi robić awanturę, a on mnie przytulił. Nie rozumiałam, dlaczego to zrobił, ale zrobiło mi się trochę lepiej na sercu. Może w końcu zaczniemy mieć normalny kontakt.
Jakiś czas tak siedzieliśmy, potem rozmawialiśmy, aż w końcu zasnęliśmy.

Rano obudziło mnie słońce, bo świeciło centralnie na moją twarz. Chłopak jeszcze spał, a ja nie chciałam go budzić. Postanowiłam, że jakoś stąd wyjdę po cichu, niestety nie zdążyłam się nawet ruszyć, ponieważ do sali wtargnął Dylan.
Will od razu się obudził i widać było, że nie za bardzo rozumiał, co się dzieje.

- Byliście tu razem w nocy? - zapytał chłopak od razu po wejściu.

- Ym tak. Która godzina? - zapytał Will, a ja siedziałam cicho z myślą, że obejdzie się bez głupich tekstów i pytań. Jak się okazało, to chyba pomogło.

- Dochodzi dwunasta. - Odpowiedział Dylan, po czym trochę się oburzył i zaczął się spinać do nas, ale uspokoił się, gdy William wyszedł z sali.

Chłopak spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem, a ja już wiedziałam, o co chodzi.

- Powiedziałaś mu? - zapytał

- Ha ha no jasne. - powiedziałam z kpiną.

- Zamierzasz to zrobić?

- Nie, raczej nie.

- On powinien o tym wiedzieć Diana.

- Skończmy ten temat.

Pewnie wszyscy zastanawiają się, o co chodzi. Ja i Dylan zbliżyliśmy się do siebie. Nie w takim sensie, że jesteśmy razem, tylko się przyjaźnimy. On zauważył, że coś jest pomiędzy mną a Willem i to nie to, że ze sobą nie rozmawiamy. Chodzi o to, że chyba czuje coś do niego. Dziwne, prawda? Sama w to nie mogę uwierzyć, to nie w moim stylu. Gdy nie rozmawiałam z nim przez długi czas, po prostu mi go brakowało. Nie wiem, czy to miłość, czy tylko zauroczenie albo po prostu walnęłam się mocno w głowę. Tak czy siak, to chore.
Dylan chce, żebym pogadała, o tym z nim, ale ja nie potrafię. Wiem, że on nie czuje tego, co ja. W sumie ja sama już nie wiem, co czuję. To wszystko jest za bardzo skomplikowane.

Późnym popołudniem wróciłam do domu. Na podjeździe nie zauważyłam samochodu Jamesa, więc pomyślałam, że zaparkował w garażu, ale gdy w domu go nie zastałam, zaczęłam się martwić.
Gdzie on mógł pójść? Co, jeżeli nie było go w domu od wczoraj? Czy on mógł się spotkać z Zackiem? Nie, mam nadzieję, że nie.
Próbowałam się do niego dodzwonić, ale bezskutecznie.
Zadzwoniłam do Dylana z nadzieją, że on wie, gdzie jest teraz mój brat.

- Diana? - odezwał się chłopak.

- Dylan, wiesz może, gdzie jest James? - zapytałam.

- A nie ma go w domu? - zapytał zdziwiony.

- Jakby był w domu, to bym do ciebie nie dzwoniła.

- Ale szukałaś wszędzie?

- Zapomniałam zajrzeć do zamrażalnika. - powiedziałam sarkastycznie.

- Dobra, zrozumiałem. Dzwoniłaś do niego w ogóle?

- Zapomniałam, dzięki, że mi powiedziałeś. Wcale nie próbuję się do niego dodzwonić od jakichś czterdziestu minut. - zakpiłam.

- Spokojnie, przyjadę za chwilę i coś wymyślimy. - zaproponował.

- Ok, do zobaczenia. - wtedy się rozłączyłam i zaczęłam się zastanawiać, gdzie może być James.
Do Zacka na pewno nie pojechał, nie jest taki głupi, żeby spotkać się z nim sam na sam. Luke wyjechał, Chris jest w szpitalu, a Dylan i Will byli ze mną. Reszta wyjechała w poszukiwaniu jakichś dowodów na Zacka, wiec oni też nie będą wiedzieć.
Mam nadzieję, że Dylan coś wymyśli, bo inaczej będziemy mieć problem.

- Jesteś w końcu. - przywitałam chłopaka.

- Korek był. - tłumaczył się.

- Tak, tak. Godzinę stałeś w korku, szczególnie że mieszkasz jedną ulicę dalej.

- Dobra, musiałem się ogarnąć. - powiedział chłopak, drapiąc się po głowie.

- Nie ważne. Chodź, musisz pomóc mi szukać. - zaprowadziłam go do salonu.

- Czego szukać? - zapytał.

- Jeszcze nie wiem, ale wszystko może być przydatne. - oznajmiłam i zaczęliśmy poszukiwania.
Szczerze mówiąc, naprawdę nie wiedzieliśmy, czego szukamy. Mieliśmy nadzieję, że znajdziemy coś, co pomoże nam dotrzeć do Jamesa. Martwiliśmy się o niego, bo nigdy tak nie zniknął. Oby wrócił do domu jeszcze dziś, strasznie się o niego martwię.  

Mój(nie)PrzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz