Proszę przeczytajcie notkę pod rodziałem:)
Diana pov.
- No więc? - zapytał zdenerwowany James.
- To nie jest takie proste. - Próbowałam zyskać na czasie, żeby coś wymyślić.
- Co nie jest takie proste? Diana do cholery mów, o co chodzi.
Wiedziałam, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Musiałam mu powiedzieć prawdę.
- Powiem ci coś, tylko nie bądź bardzo zły na mnie. - poprosiłam.
- Takim gadaniem nie pomagasz mi się uspokoić.
- Przepraszam. No to może zacznę od początku. - przerwałam, żeby się zastanowić, jak mam to ująć w zdaniach. - Zaczęło się to na początku roku szkolnego, gdy pojechałam na wyścigi.
- Wiedziałem, że znowu będzie coś z tymi twoimi motorami. - Przerwał mi chłopak - Z tego są same problemy.
- Daj mi dokończyć. - powiedziałam i chciałam kontynuować, ale nagle do pokoju wbiegł zdenerwowany Dylan.
- Chris jest w szpitalu! - Krzyknął.
- Co?! - powiedzieliśmy oboje z Jamesem.
- Zbierajcie się, jedziemy tam.
Do szpitala dotarliśmy w ciągu dziesięciu minut. Może to dziwnie zabrzmi, ale cieszę się, że coś takiego miało miejsce. Nie dlatego, że lubię patrzeć na cierpienie innych, tylko Dlatego, że mam teraz czas, żeby coś wymyślić.
Do szpitala wbiegliśmy razem z resztą chłopaków.- Gdzie leży Chris Edwards?! - Krzyknął zdenerwowany James do pani z recepcji.
- Proszę się uspokoić. Jesteście kimś z rodziny Pana Edwardsa?
- Nie, to nasz przyjaciel. - odpowiedział mój brat.
- Przykro mi, ale nie mogę was wpuścić.
- Jak kurwa nie możesz nas wpuścić?! - wybuchnął James.
- Jesteśmy jego przyjaciółmi, on jest dla nas jak brat. Prócz nas nie ma nikogo, proszę nas wpuścić. - Przerwał im Dylan, chcąc uspokoić całą sytuację.
- Sala 36, tu prosto i na prawo. Tylko proszę tam spokojnie.
Podziękowaliśmy i ruszyliśmy w stronę sali. Gdy byliśmy pod salą 35, zauważyliśmy wychodzącego lekarza z sali Chrisa. Wiedzieliśmy, że nic nam nie powie, dlatego podsłuchaliśmy jego rozmowy z pielęgniarką.
- Chłopak tak prędko się nie obudzi. - oznajmił lekarz.
- Trzeba zadzwonić do rodziny.
- Podobno nie ma nikogo, jest z nim tam tylko jego przyjaciel.
- To poważna sytuacja, jeśli się nie obudzi, będzie trzeba kogoś poinformować o śmierci. - powiedziała pielęgniarka, a gdy ja to usłyszałam, zaczęłam panikować w głębi siebie.
Po tym, jak lekarz wraz z położną odeszli, my weszliśmy do sali Chrisa. Był tam już William i z powodu naszych relacji, udawaliśmy, że po prostu się nie widzimy.
Chłopak nam wszystko wyjaśnił i jak się okazało, to znowu sprawa Zacka.
Podał mu dużą dawkę jakichś leków, z tego, co usłyszał Will to była dawka śmiertelna, więc on cudem przeżył. Niestety na razie jest w śpiączce, nie wiadomo jak długo. Możliwe, że już nigdy się nie obudzi.- Jak w ogóle Chris znalazł się sam gdzieś w pobliżu Zacka? - zapytał James.
- To Ty nic nie wiesz? - zdziwił się Will - Chciał sobie z nim wszystko wyjaśnić.
- Co wyjaśnić? - zapytał ze zdezorientowaniem mój brat.
- Nie powiedziałaś mu? - zwrócił się do mnie chłopak, a ja zdziwiłam się skąd on i reszta o tym wiedzą.
- Nie. - przyznałam - Jeszcze nie.
- O co tu chodzi?! - Krzyknął James.
- Miałam Ci o tym dzisiaj powiedzieć, ale ktoś nam przerwał.
Teraz już wiedziałam, że nie ma odwrotu. Skoro chłopcy wiedzieli o tym, to dlaczego oni sami nie mogli mu powiedzieć?- No wiec?
- Zack mnie prześladował od początku roku. To przez niego zginął Justin. On podpalił mieszkanie Willa, przez niego są te wszystkie problemy. - Wyznałam.
- Co kurwa?! Zabije gnoja! - Więcej już nic nie powiedział i wyszedł ze szpitala. Wtedy widziałam go ostatni raz.
---------------------------------------------------------
Wróciłam do pisania tego opowiadania:))
Na razie rozdziały będą pojawiać się sporadycznie.
CZYTASZ
Mój(nie)Przyjaciel
Teen FictionDiana to 18-letnia dziewczyna mieszkająca w Los Angeles razem ze swoim bratem Jamesem. Motory, szybkie samochody, wyścigi to jest jej świat. W oczach jej brata jest dziewczyną, która nie ma żadnych problemów poza szkołą, czy aby napewno? Co...