*1*

869 36 1
                                    

Karol:

Dziś będzie piękny dzień, od rana słońce świeci i ptaki śpiewają. Ja właśnie jestem w drodze do szkoły, rok szkolny zaczął się kilka tygodni temu. Od pierwszego dnia, przyjęłam swoją drugą twarz, twarz wrednej i zapatrzonej w siebie zołzy. Nie lubiłam takiej siebie ale wszyscy mnie już taką poznali i wole, żeby tak zostało. W gimnazjum byłam miłą i dobrą dziewczyną i to mnie zgubiło, wszyscy mnie tylko wykorzystywali i śmiali się ze mnie. Postanowiłam, że w nowej szkole nie pozwolę nikomu na to żeby mnie poniżał, więc stałam się wredna, na początku nie było mi łatwo taką udawać, ale jak zauważyłam, że zaczęli mnie szanować stałam się taka na co dzień. Teraz zauważam, że jestem taka oschła nawet dla rodziny, to już chyba jest częścią mnie. Tylko Mia zna prawdę o mnie, przyjaźnimy się od podstawówki, wie o mnie wszystko. Przez to, że większość w szkole się mnie boi nie mam nikogo po za nią, no może oprócz Jazmin i Samanty moich 'przyjaciółek', które od początku roku się do mnie przyczepiły i niby się przyjaźnimy, ale tylko one tak uważają. No i jest jeszcze Jorge mój chłopak, czy go kocham? to trudne pytanie na początku coś do niego czułam ale teraz to sama nie wiem.

Właśnie wchodzę do budynku szkolnego, lubię chodzić do szkoły i uczyć się, wiem może to dziwne ale lubię szkołę. Jak tylko przekroczyłam próg szkoły wszyscy zaczęli schodzić mi z drogi. Podeszłam do mojej szafki, stały już przy niej Samanta i Jazmin.

-Hej, Karol jak tam po weekendzie?? - zapytała Jazmin.

-Dobrze, a u was?? - spytałam chociaż za bardzo mnie to nie interesowało.

-Też ok. Wiesz, żałuj że nie byłaś na tej imprezie było super...bla..bla..bla- Samanta zaczęła mi relacjonować ich ostatnią imprezę. Znudzona oparłam się o szafkę i udając, że ją słucham przyglądałam się uczniom.

Nagle to szkoły wszedł 'Pan Przystojny' wszystkie dziewczyny skierowały na niego wzrok. Ja nie rozumiem co one w nim widzą. No może jest przystojny i jest kapitanem drużyny co robi z niego 'sławnego' ale to nie powód żeby pół szkoły do niego wzdychało. On bawi się dziewczynami, zmienia je jak rękawiczki. Chociaż w tym roku szkolny widziałam go tylko z jedną, a minął już prawie miesiąc nauki...to jakiś cud. A i żeby nie było, że się nim interesuję bo oczywiście to nie prawda, po prostu chodzę z nim do klasy i widzę pewne rzeczy. Czy się kolegujemy? Raczej nie, nawet nie wiem czy od początku nauki w liceum zamieniłam z nim dwa słowa...Staramy się sobie schodzić z drogi...jedyne co nas łączy to wspólna klasa i lekcje.

-Jaki on jest przystojny. - usłyszałam za uchem szept Jazmin. W tym momencie Pasquarelli przeszedł obok nas.

-No, nie wiem jest jak każdy inny uczeń tej szkoły. - powiedziałam patrząc za nim.- Gdyby nie to, że jest kapitanem szkolnej drużyny, większość nie wiedziałaby o jego istnieniu. - dodałam patrząc na koleżankę.

-Aj! Ty się nie znasz, poza tym masz swojego Jorge więc się nie dziwię, że ci się inni nie podobają. Ale nie rozumiem co ty masz to Rugg'a dlaczego go nie lubisz? - spytała Jazmin.

-Nie, że go nie lubię i nic do niego nie mam, po prostu irytuje mnie jego zachowanie. Myśli, że jak jest kapitanem szkolnej drużyny to może wszystko. Dobra dziewczyny skończmy jego temat. Okay? Zaraz zacznie się lekcja, chodźmy żeby się nie spóźnić. - powiedziałam oraz wzięłam potrzebne mi książki z szafki i ruszyłam w stronę sali, w której mamy mieć lekcje.

Ruggero:

Poniedziałek...jak ja nie lubię tego dnia, ale cóż. Z trudem zwlokłem się z łóżka i poszedłem do łazienki. Po porannej rutynie zszedłem do kuchni na śniadanie. Rodziców już nie było w domu. Zrobiłem sobie dwie kanapki i po zjedzeniu ich byłem gotowy na pójście do szkoły...no może nie do końca ale nie miałem innego wyjścia. Droga z mojego domu do szkoły zajmuje mi niecałe 15 minut jest dopiero 7.35 więc nie musze się spieszyć.

W szkole jestem popularny, może dlatego, że jestem taki przystojny, albo dlatego, że jestem kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej. Większość dziewczyn w szkole za mną szaleje i musze przyznać, że mi to nie przeszkadza. Nie lubię jak w moim życiu nic się nie dzieje. Jestem królem szkoły, kocham imprezy i dobrą zabawę. Stały związek nie jest dla mnie, dlatego często zmieniam dziewczyny, już prawie pół szkoły ze mną chodziło. Nie wierzę w prawdziwą miłość, to jest passe, wolę niezobowiązujące związki. Ostatnio moją dziewczyną jest Lily, jestem z nią już prawie miesiąc i myślę, że czas to zmienić.

-Siema brachu. - poczułem jak ktoś mnie uderza w plecy. Odwróciłem się i zobaczyłem Tomasa, mojego najlepszego przyjaciela.

-Cześć stary. Spoko, tylko jeszcze trochę boli mnie głowa po sobocie.

-No to było tyle nie pić. - spojrzałem na niego z boku.

-Jak zabawa to zabawa, a nie. - powiedziałem.

-Dobra ja już nic nie mówię, to ciebie potem męczy kac. - dogryzł mi.

-Chodź już prawie jesteśmy. - powiedziałem widząc budynek szkolny

Dalszą drogę przeszliśmy w ciszy. Gdy tylko przekroczyłem teren szkolny wszystkie dziewczyny zaczęły patrzeć w moją stronę i uśmiechać się. W szkole było tak samo. Dziewczyny wzdychały do mnie. Idąc do szafki zobaczyłem 'Panią doskonałą' czyli Karol, zawsze najlepsza we wszystkim. Z tego co wiem to tylko ona jedyne w tej szkole nic sobie nie robi na mój widok, może to i lepiej. Dobra muszę przyznać, że jest ładna ale za bardzo wredna. Chodzimy razem do klasy ale nie rozmawiamy ze sobą, praktycznie nic o niej nie wiem, no oprócz tego, że jest najlepsza we wszystkim i jest wredna. Minąłem ją i jej koleżanki i poszedłem w stronę swojej szafki. Spojrzałem na plan lekcji pierwsza jest Biologia. Ruszyłem w stronę sali.

Niezwykła przyjaźń~RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz