*27*

214 16 4
                                    

Dwa tygodnie. Tyle minęło od ostatniej środy. Przez cały ten czas, każdego dnia Karol w swojej szafce w szkole znajdowała małe karteczki z wiadomościami.

Komentowały one każdy krok dziewczyny, wszystko co robiła najbardziej odnosiły się do tych złych rzeczy: gdy kogoś zaczepiła, gdy na kogoś nakrzyczała.

Czytając te wiadomość wydawało jej się, że ktoś próbuje ją pouczać i wytyka błędy, jakby chciał wywołać w niej wyrzuty sumienia za te wszystkie złe rzeczy, które robiła innym ludziom.

Przyszedł piątek. Karol zdecydowała tego dnia zostać w domu, żeby przynajmniej przez jeden dzień mieć spokój od tajemniczych liścików.

Ze snu wybudził dziewczynę dźwięk budzika. Mruknęła w irytacji i wyciągnęła rękę spod kołdry by wyłączyć denerwujący alarm.

Zastanawiała się dlaczego nie zrobiła tego wczoraj skoro już wtedy widziała, że dziś nie zamierza wstawić z łóżka.
Po wyłączeniu budzika, odłożyła telefon na szafkę nocną, przykryła się bardziej kołdrą i znów oddaliła się w krainę snów.
Miała szczęście, że jej rodzice wychodzili do pracy przed tym jak ona wstawała do szkoły i że wracali kilka godzin po tym jak ona wracała do domu. Dlatego nawet nie zamierzała informować ich o swoich małych wagarach.

************************************

Po raz kolejny ze snu wybudziła Meksykankę piosenka, którą miała ustawioną na dzwonek.

Siadła na łóżku przeciągając się i przetarła oczy, a następnie sięgnęła po komórkę, która prawie wypadła jej z rąk gdy zobaczyła kto do niej dzwoni.

Z wahaniem odebrała połączenie.

- Hej, mamo? - spytała cicho, odchrząkując by pozbyć się chrypki, która zdradzała to, że przed chwilą wstała.

- Cześć córciu. Czemu masz taki dziwny głos? - spytała podejrzliwe. - Znowu spałaś na lekcji?

- Niee. - blondynka odpowiadała natychmiast. - Po prostu gardło mnie boli.- wymyśliła coś na poczekaniu.

- Ale oczywiście masz jakieś tabletki ze sobą? - kobieta wydawała się być zmartwiona stanem córki.

- Tak, mamo. Ja zawsze jestem przygotowana na wszystko. - zaśmiała się.

- To dobrze. Dzwonię żeby zapytać czy po lekcjach mogłabyś iść do sklepu i zrobić zakupy? Bo mnie i tacie zejdzie dzisiaj trochę dłużej w pracy, więc już sklepy będę zamknięte, a wiesz że nasza lodówka świeci pustkami.

- Oczywiście, nie ma sprawy. - mruknęła kładąc się na łóżku.

- To świetnie. Prześlę ci zaraz listę i pieniądze, jak chcesz możesz zamówić sobie pizzę na obiad.

- Okej, mamo muszę kończyć, bo za chwilę zacznie się lekcja. - ponagliła rodzicielkę.

- Już kończę. Miłej nauki i do wieczora.

- Paaa. - przeciągnęła, a następnie się rozłączyła i włożyła głowę pod poduszkę warcząc.
Miała dzisiaj w ogóle nie ruszać się z łóżka ale ewidentnie los miał dla niej inne plany.

Gdy poczuła wibracje obok siebie, zdjęła poduszkę i odblokowała telefon. Zauważyła wiadomości od nieznanego numeru.

Dlaczego dzisiaj w szkole nie ma mojego słońca? Kto będzie rozjaśniał mi dzień? :(

Teraz naprawdę komórka wypadła jej z rąk, podniosła ją i po raz kolejny przeczytała sms'a. Już miała na niego odpisać ale w ostatniej chwili się wycofała, kasując literki.

Niezwykła przyjaźń~RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz