*23*

325 26 6
                                    

Poniedziałek

Blondynka, która jeszcze do niedawna była brunetką, weszła do szkoły wprawiając wszystkich w osłupienie. Odgarnęła swoje długie falowane włosy i zdjęła okulary z oczu. Miała na sobie beżową koszulę, której końce zawiązała nad brzuchem, odkrywając tym trochę ciała. Do tego założyła czarną miniówkę, która była krótka, o wiele za krótka. Jej prawie 15 centymetrowe bordowe szpilki na platformie stukały gdy stawiała kolejne kroki. Cały jej strój zdecydowanie więcej odkrywał niż zakrywał, to zupełnie nie w stylu Karol Sevilli. Pomimo tego, że w niektórych momentach można było traktować dziewczynę jako badgirl, nigdy nie ubierała się tak wyzywająco. Jednak z dniem, w którym dowiedziała się o zdradzie dwóch najbliższych jej osób, postanowiła coś zmienić. Postanowiła, że wróci ta zła Karol, lecz teraz miała być o wiele gorsza niż dotychczas.

- Czy mogłabyś się przesunąć.- warknęła przesłodzonym głosikiem w stronę dziewczyny, która zaszła jej drogę. Niska szatynka w ekspresowym tempie zniknęła za zakrętem, na co Meksykanka prychnęła.
Karol jak zwykle miała w zwyczaju po przyjściu do szkoły, podeszła do swojej szafki po potrzebne książki.
Gdy zamknęła szafkę obok niej pojawiły się jej przyjaciółki.
Oby dwie mierzyły ją wzrokiem z otwartymi oczami.

- Ł a ł - wydała z siebie Jazmin.

- Dziewczyno co zrobiłaś z naszą Karol? - spytał Samanta patrząc na blondynkę niedowierzając.

- O to ona. Nowa Karol Sevilla. Tada - powiedziała Meksykanka rozkładając ręce. - Przeszłam tylko małą metamorfozę.

- Małą?! - krzyknęła brunetka.

- Oj, potrzebowałam jakieś zmiany i tak wyszło.

- A czy to przypadkiem nie ma nic wspólnego z Jorge? - zastanowiła się Samanta. - Czy to prawda, że już nie jesteście razem?

- Tak to prawda, ale nie chcę o tym rozmawiać.- na szczęście dla Karol, zadzwonił dzwonek przerywając rozmowę, która zmierzała w nieprzyjemnym dla Sevilli kierunku.
Dziewczyna jeszcze nie zdążyła powiedzieć przyjaciółkom, o tym co się wydarzyło w piątek.
Idąc do sali czuła na sobie wzrok wszystkich znajdujących się na korytarzu, jeszcze tydzień temu przeszkadzałoby to jej, lecz teraz się tym nie przejmowała.
W klasie zajęła stałe miejsce, na drugim krześle stawiając swoją torebkę by nikt nie zajął tego miejsca. Myśląc "nikt" oczywiście chodziło jej o Pasquarelli'ego, doskonale pamiętała, że z nią siedział ale wolała tego uniknąć. Jednak już po raz drugi tego dnia uśmiechnęło się do niej szczęście, gdyż Ruggero nie pojawiał się na pierwszej lekcji. Dzięki temu Karol miała jeden problem z głowy, ale wzrok drugiego czuła na sobie praktycznie przez całą godzinę, nie musiała się odwracać żeby wiedzieć kto tak zawzięcie się jej przygląda. Jeszcze bardziej niż spotkania z Pasquarellim, nie chciała konfrontacji z Jorge. Dlatego gdy tylko zadzwonił dzwonek wręcz wybiegła z sali, chcąc znaleźć się jak najdalej się od szatyna.
Jednak rzeczywistości szybko ją dopadła.

- Karol! Zaczekaj! - usłyszał głos szatyna, po czym poczuła jak czyjaś ręka łapie za jej nadgarstek. Meksykanka zatrzymała się, jednak nie zamierzała się odwracać.

- Czego chcesz?- warknęła.

- Nie poznałem cię w tych włosach. - powiedział delikatnie, stając naprzeciwko niej. - Ładnie ci tak. - dodał patrząc jej w oczy.

- Okej, super. Coś jeszcze? Bo nie mam czasu.- uśmiechnęła się sztucznie, dając chłopakowi do zrozumienia, że nie ma ochoty z nim rozmawiać.

- Skarbie, naprawdę cię przepraszam. Daj mi to wszystko wytłumaczyć.- mówić to złapał ją za rękę, którą dziewczyna od razu wyrwała z jego uścisku.

- Nie mów do mnie skarbie.- warknęła. - Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień. Zostaw mnie w spokoju i nie zawracaj mi głowy. Powiedziałam ci już, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, więc tego się trzymajmy. - przez cały czas głos Karol był tak zimny i ostry, że aż Jorge przeszły dreszcze.

- Karol, proszę...

- Nie proś mnie o nic. Niech każde z nas idzie w swoim kierunku, uwierz mi tak będzie najlepiej. - Sevilla zakończyła swój wywód i nie dając dojść do słowa chłopakowi minęła go.

***
Na drugiej lekcji Ruggero też się nie pojawił, dlatego Karol odetchnęła z ulgą, że chociaż z nim nie będzie musiała się użerać. Po skończonej lekcji postawiła wyjść na dziedziniec, by się przewietrzyć, oraz porobić trochę zła. Jednak jej plany szybko uległy zmianie. Idąc w kierunku drzwi wyjściowych przeglądała telefon, dlatego nie zauważyła osoby, która właśnie weszła do szkoły w efekcie czego zderzyła się z nią. Gdyby nie szybka interwencja chłopaka, Karol uderzyła by tyłkiem o posadzkę.

- Jezu, przepraszam. - usłyszał znajomy głos, na który automatycznie się spięła. Odchrząknęła i wyswobodziła się z objęć Włocha stając prosto, jednak nadal na niego nie spojrzała. Pasquarelli był natomiast w takim amoku, że dopiero po chwili coś sobie uświadomił.

- Karol, to ty? - spytał niedowierzając, jednocześnie mierząc dziewczyny od stóp do do głowy wzrokiem, który przez dłuższą chwilę zatrzymał na jej włosach.

- Od urodzenia. - mruknęła w końcu podnosząc na niego wzrok. Chciała go minąć ale on jej do uniemożliwił.

- Co ci się stało? - palnął przyglądając się jej wyglądowi. - I twoje włosy. - mówiąc to wziął dwa pasemka między swoje palce.

- A co? Nie podobają ci się? - warknęła unosząc brew i cofając się do tyłu, tym samym wysuwając swoje włosy z jego ręki.

- No właśnie nie. - szepnął. - Twoje włosy były piękne, jak były naturalne a nie malowane. - dziewczyna poczuła jakby robił jej jakieś kazanie.

- No właśnie, MOJE dlatego mogę robić z nimi, co mi się podoba, i nic ci do tego. - warknęła. - A teraz przepraszam ale się spieszę. - szybko go wyminęła, jednak Włoch nadal stał w swoim miejscu patrząc jak odchodzi.

***
Nadeszła pora lunchu. Karol po raz pierwszy od bardzo dawna postanowiła zjeść go na szkolnej stołówce. Wzięła tackę, na której położyła sałatkę z kurczakiem oraz sok pomarańczowy i udała się w stronę jednego ze stolików. Oczywiście Samanta i Jazmin kroczyły za nią.

- Ekhem. - chrząknęła, ty samym zwracając uwagę drobnej blondynki w okularach, która była zajęta jedzeniem. - Wydaje mi się że to miejsce było zajęte przez nas. - wskazał na siebie i dziewczyny za nią. - Więc co ty tu robisz? - warknęła w stronę blondynki.

- Ale jak ja przyszłam, to nikogo tu nie było. - powiedziała cicho spuszczając głowę.

- To że nikogo nie było, nie znaczy że mogłaś je zająć. Jazda stąd. - warknęła. - A i jeszcze jedno - dodała uśmiechając się perfidnie. - Chyba twój sok się wylał. Upsss.- powiedziała przesuwając odkręconą butelkę na róg stolika, a następnie zrzuciła ją na ziemię.

- Co ty zrobiłaś?- dziewczyna wręcz krzyknęła patrząc jak cały jej sok wylewa się na podłogę.

- Ja? - Sevilla wskazała na siebie. - Ja tu tylko stoję. To ty wysłałaś swój sok, taka z ciebie niezdara. - powiedziała z przejęciem siadając na miejscu, które chwilę wcześniej zajmowała okularnica. Blondynka już nic nie dodała tylko zaczęła wycierać mokrą podłogę, natomiast Sevilla przybiła piątki z Jazmin i Samanta i śmiejąc się, zaczęła jeść swój posiłek.

Całemu temu zdarzeniu przyglądał się Ruggero, niedowierzając że Sevilla jest zdolna do czegoś takiego. Karol, którą poznał i z którą się zaprzyjaźnił była zupełnie inna. Chłopak poczuł ukłucie w sercu gdy dopuścił do siebie myśl, że on mógł w dużej mierze przyczynić się do takiego jej zachowania.

-----
Przepraszam za jakiekolwiek błędy 😬😬

Niezwykła przyjaźń~RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz