Chyba jeszcze nigdy nie bolała mnie tak bardzo głowa. Światło wpadające przez zasłony raziło mnie w oczy. Nie pamiętałam nic co działo się po pocałunku z Noah, nie pamiętałam też dlaczego w ogóle sobie na niego pozwoliłam. Czyjaś zwiodczała ręka prawie dusiła mnie swoim ciężarem, więc zerwałam się do pozycji siedzącej i stwierdziłam, że to nie jest mój pokój. Obok mnie spokojnie drzemał Sanchez. Czy ten dupek musiał wyglądać tak słodko kiedy spał? Nie chciałam o tym myśleć. Był bezczelny i nie mogłam dopuścić do tego, żeby jeszcze bardziej się w nim zakochać, tylko złamałby mi serce, a ja nie potrzebuję tego uczucia. I tak bym się mu zaraz znudziła. Uspokoiłam się trochę widząc, że mam na sobie sukienkę, a blondyn swoje czarne jeansy. Co prawda nie dawało to stuprocentowej pewności, że do niczego nie doszło, ale łatwiej było mi myśleć w ten sposób. Delikatnie wstałam z łóżka, by go nie obudzić i odruchowo chwyciłam moją torebkę wiszącą na krześle. W tym momencie chłopak przeciągnął się i otworzył swoje niesamowicie niebieskie oczy.
- No tego bym się nie spodziewał - roześmiał się, mnie jednak ta sytuacja tak nie bawiła. - Popatrzcie, co alkohol robi z ludźmi...
- O, przymknij się! - warknęłam rozpaczliwie szukając swojej komórki.
- Co jest? Nie podobało ci się? - spytał zaskoczony tym swoim uśmieszkiem.
- Głupio się przyznać, ale nie pamiętam - powiedziałam wściekła wymachując rękami. Ale ze mnie idiotka. Na ekranie wyświetliły mi się nieodebrane połączenia od Sam. Pewnie się martwiła...
- Jeśli chcesz, możemy to powtórzyć - powiedział z aroganckim uśmiechem, a ja opadłam na krzesło.
- Czyli jednak - powiedziałam zrozpaczona.
- Tak szczerze to też nie wiem, ale chyba oboje byliśmy zbyt narąbani - to ciekawie...
- Gdzie jesteśmy? - spytałam czytając moje wiadomości:
01:30
Sam: Co znaczy, że wychodzisz z Noah?
01:32
Sam: Po tym jak cię potraktował? Co on w ogóle robił w takim klubie bez obstawy?
Sam: Ciebie całkiem pogięło? Odpisz mi!
10:27
Ja: Przepraszam. Tak, wyszłam z Noah. Nic mi nie jest. Za niedługo wracam. Wszystko ci wyjaśnię. Bardzo się upiłam...
- W pokoju hotelowym. Nie mam pojęcia jak w takim stanie udało mi się cokolwiek wynająć - zaśmiał się i wstał z łóżka. Nie miał na sobie koszulki przez co dobrze widziałam jego zarysowany brzuch. Podszedł do barku i wyjął z lodówki jedno piwo.
- Odłóż to! Musisz mnie zawieść do domu! - powiedziałam.
- Spokojnie, zamówimy taksówkę, nie chciałabyś najpierw czegoś zjeść i porozmawiać?
- O tym, że wczoraj prawdopodobnie mnie wykorzystałeś?!
- To za mocne słowo - powiedział rzucając się z powrotem na łóżko z butelką w dłoni. Chwycił za swój telefon i roześmiał się głośno. - Jakie śliczne zdjęcie. - odwrócił swojego iphona w moim kierunku, a ja musiałam usiąść na łóżku, żeby cokolwiek zobaczyć. Na zdjęciu uwiesiłam się znaku drogowego jak rury do tańca i wisiałam w powietrzu zaplatając się nogami. Przypominałam mniej więcej kota, który wlazł na drzewo i nie umie zejść. Wstydziłam się tego, a Noah rozkładał się ze śmiechu. Wtedy ja weszłam w swoją galerię i uśmiechnęłam się złośliwie.
CZYTASZ
Star Deal: Umowa z gwiazdą
Teen Fiction- Jesteś pewien, że dasz radę prowadzić? - spytałam, gdy wrzucił przedni bieg i zaczął wyjeżdżać na ulicę. - Niby, czemu miałbym nie dać rady? - parsknął. - Bo śmierdzi od ciebie wiskey na kilometr, od co - powiedziałam zdenerwowana, zapinając pas...