Ledwo zdążyłyśmy przebrać się i zabrać kilka rzeczy, kiedy pod naszą kamienicą trąbił na nas Noah ze swojego czarnego porsche. Wolałam nie wiedzieć z jaką prędkością jechał, skoro dostał się tu tak szybko. Zjechałyśmy windą na dół i biegiem wskoczyłyśmy do jego samochodu. Sam zajęła miejsce z tyłu, a ja usiadłam obok kierowcy. Noah miał na nosie swoje ulubione czarne okulary, a na twarzy grymas, zupełnie jakby problem Andreasa wyrwał go z popołudniowej drzemki. Gdy tylko zamknęłam drzwi, wcisnęło mnie w siedzenie bo ruszyliśmy z piskiem opon.
– Jezu – krzyknęła Sam, nie będąc przyzwyczajona do jazdy Noah, ja swoją drogą też nie byłam, ale starałam się nie mówić, kiedy żołądek podchodził mi do gardła.
– Niech zgadnę, moja piękna blond księżniczka znowu ma zły humor? – spytałam trzymając się kurczowo pasów.
– Nie komentuj – warknął wpatrując się w drogę i skręcając ostro w lewo.
– Czuję się jakbym właśnie została uprowadzona. Na pewno wsiadłyśmy do dobrego samochodu? – spytała moja przyjaciółka.
– Niestety – jęknęłam. – Noah możesz trochę zwolnić? – spytałam zaciskając zęby ze strachu, bo chłopak właśnie przejechał na czerwonym świetle jednak nic sobie z tego nie robił. Gdyby wyjechało wtedy jakieś auto, bylibyśmy martwi. – Noah! – krzyknęłam.
– Wybacz, ale nie po to wychodziłem wcześniej z arcyważnego spotkania, żeby teraz spóźnić się na nagranie tego cholernego teledysku, więc błagam Eleanor, ty i twoja jakkolwiek masz na imię koleżanka po prostu siedźcie cicho – powiedział.
– Jestem Sam, panie Mamzłyhumorwięcwszystkichzabiję – warknęła. – I nie będę cicho, bo nie mam zamiaru milczeć UMIERAJĄC! – wydarła się, głośniej niż fanki na koncertach, a Noah popatrzył na mnie zirytowany.
– Ja z nią mieszkam – przypomniałam mu.
– Szacun, że jeszcze nie ogłuchłaś – prychnął, a ja zobaczyłam oburzoną minę Sam w lusterku. Sięgnęła po pas z innego siedzenia i przepięła się jeszcze nim.
– Powinieneś się cieszyć, że w ogóle zgodziłyśmy się pomóc twojemu kumplowi, a nie bezczelnie jeszcze ze mnie żartować? Za kogo ty się w ogóle masz, co? Myślisz, że wolno ci ze mnie kpić, bo nie mam willi z basenem, co? – zaczęła, a Noah popatrzył na mnie zirytowany. Wzruszyłam ramionami, próbując mu uzmysłowić, że sam sobie na to zasłużył. – Powiem Ci! Nie masz prawa, więc albo zwolnij albo ja wysiadam, a jak się nie zatrzymasz oskarżę cię o porwanie! Tak! Dokładnie to zrobię – zwolnił. – Dziękuję – brunetka założyła ręce na piersi i wbiła morderczy wzrok w szybę. W samochodzie ponownie zapanowała nieznośna cisza. Przez chwilę zastanawiałam się, co wprawiło piosenkarza w tak fatalny nastrój, nie wiedząc czy warto w ogóle zaczynać temat.
– Więc... Co to za ważne spotkanie, z którego wyrwał cię Andi? – spytałam, mimo że widziałam jego irytacje, która narastała, z każdym otworzeniem przeze mnie ust. W odpowiedzi zdjął okulary przeciwsłoneczne, a ja zobaczyłam jego podbite, fioletowe oko. Syknęłam dostrzegając również ranę nad łukiem brwiowym. – Auć! Kto cię tak urządził? – spytałam, równocześnie powstrzymując się od przyłożenia mu dłoni do policzka, by sprawdzić jak mocna jest opuchlizna. Noah nasunął na nos okulary.
– Załatwiałem zioło kiedy zadzwonił Andi. Chciałem zapłacić późnej, bo spieszyło mi się po was... Dostałem po mordzie i nie mam trawy, a za to podbite oko – prychnął wkurzony, rąbiąc na gościa przed nami.
– Przywalił ci bo chciałeś zapłacić później? – upewniłam się.
– Uznał, że próbuję go oszukać – mruknął. – Andreas jest mi winny przysługę.
CZYTASZ
Star Deal: Umowa z gwiazdą
Teen Fiction- Jesteś pewien, że dasz radę prowadzić? - spytałam, gdy wrzucił przedni bieg i zaczął wyjeżdżać na ulicę. - Niby, czemu miałbym nie dać rady? - parsknął. - Bo śmierdzi od ciebie wiskey na kilometr, od co - powiedziałam zdenerwowana, zapinając pas...