Rozdział 16

393 26 3
                                    


Po spakowaniu całej ekipy filmowej, do dwóch ogromnych busów, przejechaliśmy na plażę. Zapadał zmrok, więc ujęcia na łonie natury mogły tam wyjść przepięknie. Rozpaliliśmy ognisko, gadając ze statystami i tancerkami, jakbyśmy byli paczką znajomych. Całość została nagrana. Kilka ujęć polegało na tym, że Andreas śpiewał wlekąc się samotnie po piasku. Później mieliśmy kilka zbliżeń na Sam trzymającą go za rękę, żeby miało to jakikolwiek związek z piosenką i BOOOM! Mieliśmy gotowy teledysk! Nawet nie musiałam obściskiwać się z Noah, czego życzył sobie pan Winston. Byłam dumna z mojego pomysłu, no i hej! Oficjalnie mogłam mówić, że wyreżyserowałam teledysk Andreasowi. Gdyby odechciało mi się być dziennikarką, mogłabym przerzucić się na ten kierunek, ale... Wiedziałam, że nic takiego nie nastąpi. Za dużo dla tego poświęciłam, żeby się wycofać.

W końcu nadszedł dzień, w którym miałam poznać Teddy Sweet. Gdybym powiedziała, że zżerał mnie stres, byłoby to lekkim niedopowiedzeniem. Byłam przerażona, ale uspokajała mnie nieco myśl, że to Andreas jest w najgorszej sytuacji. Wiem, że nie powinnam czuć się lepiej z tego powodu, ale tak właśnie było. Staliśmy właśnie razem z Erikiem pod Hotelem Pennsylvania na 409 7th Ave. Naprzeciwko był stadion, na którym nie tak dawno robiłam wywiad po koncercie Elle. Budynek, w którym zatrzymała się Teddy był ogromny. Przy wejściu miał greckie kolumny, a po bokach banery z reklamami. Ciągnął się kilkadziesiąt metrów w górę i wydawał się być równy z wszystkimi innymi wieżowcami na około. Za rogiem ulicy czaiło się kilku innych reporterów z aparatami, ale ilekroć podchodzili do wejścia, ochrona wyrzucała ich za drzwi. Dlatego też trzymaliśmy się z boku, czekając aż podjedzie Andreas. Spóźniał się, ale mogłam to przewidzieć bo w centrum zawsze są korki. W końcu obok zatrzymała się taksówka, a ja zrobiłam wielkie oczy, widząc, że wysiadają z niej Andi i Noah. Byłam przekonana, że Kings przyjedzie sam i to własnym autem. Ruszyli szybkim krokiem w naszą stronę. Mimo okularów przeciwsłonecznych, zostali natychmiast rozpoznani i ku nam leciała chmara dziennikarzy. Wiedziałam, że jeśli uda im się sfotografować nas z nimi zrobi się głośno, więc odeszłam od nich w stronę wejścia. Andreas szybko powiedział ochronie, że jesteśmy z nimi i znaleźliśmy się w środku nim rozbłysnął choćby jedne flesz.

– Mało brakowało – westchnął Noah, patrząc w stronę szklanych drzwi, za którymi próbowali przecisnąć się dziennikarze. Oczywiście wiedziałam, że pomagał mi właśnie po to, żeby uniknąć kolejnych plotek i nie być ze mną kojarzony, ale mimo wszystko trochę zakuły mnie jego słowa.

– Jestem Andreas, cześć – przedstawił się i podał dłoń Ericowi. Chłopak, ewidentnie przestraszony ścisnął jego rękę.

– Wiem kim jesteś – uśmiechnął się niepewnie. – Jestem Eric, pracuję w grupie z Eleanor – wyjaśnił, choć uprzedziłam wcześniej Kingsa, że pojawię się z fotografem.

– Świetnie, chodźmy do windy – powiedział, prowadząc nas w tamtą stronę. Rozumiał, że przy osobie spoza zaufanego grona, musimy zachowywać się jakbyśmy nie przeżyli ostatnio co najmniej dziwnych sytuacji i musiał udawać profesjonalistę. Eric ruszył za nim przodem, a ja zostałam z tyłu obok Noah.

– Wiesz, że nie musiałeś przyjeżdżać? Andi załatwia wywiad, więc mogłeś oszczędzić sobie czas i cierpliwość – powiedziałam, idąc wzdłuż holu i czując jak recepcjonistki skanują mnie wzrokiem. Żadna nie odważyłaby się zrobić nam zdjęcia, ale co zobaczą, to jest ich.

– Żartujesz? Masz pojęcie jaka tu będzie akcja jak Teddy zobaczy Andreasa? – spytał roześmiany. – Miałby mnie to ominąć?

– Ciebie to bawi, ale twojego kumpla nie koniecznie – podsunęłam.

Star Deal: Umowa z gwiazdąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz