Wpadłam do szpitala, rozglądając się za Andreasem. Zaraz za mną weszła Sam. Podczas gdy ja leciałam na złamanie karku do Noah, ona podziękowała Brianowi za podwózkę. Serce waliło mi jak młotem.Ochroniarze starali uporać się z natrętnymi dziennikarzami przy wejściu, przez co musiałam przepychać się w wejściu. Nie wiedziałam, w którą stronę mam się kierować.
– Gdzie?– jęknęłam, patrząc bezradnie na Sam. Brunetka wzruszyła ramionami. Obie podbiegłyśmy do rejestracji. Kobieta przy ladzie zorientowała się, że przed nią stoję dopiero po trzecim„Przepraszam". Podniosła wzrok znad kubka z kawą.
– Tak?– odezwała się z irytacją. Denerwowała mnie, ale zignorowałam jej zachowanie. Teraz musiałam szybko dostać się do Sancheza.
– Około godziny temu przywieziono tutaj chłopaka. Nazywa się Noah...– zaczęłam, na co ona wywróciła oczami i popatrzyła w stronę wyjścia.
– Ochrona!To kolejna! Zabierzcie ją...– zaczęła, ale przerwała gdy usłyszała głos Andiego stojącego za mną.
– Nie, ona jest ze mną. Spokojnie – zapewnił, na co sekretarka machnęła ręką.– Chodźcie – odciągnął nas w bok.
– Co z nim?– spytałam, ledwo łapiąc oddech.
– Nieprzytomny, ale stan stabilny – wytłumaczył, prowadząc mnie pod salę.– Przyjechałem po niego na galę. Nie odbierał telefonu, ale wiem gdzie trzymał klucze... Gdyby zjawił się trochę później –głos mu się załamał. Zatrzymaliśmy się przed jedną z sal.
– Jest tam?– spytała, usiłując dojrzeć cokolwiek przez małą szybkę.Widziałam sylwetki lekarzy pochylających się nad pacjentem.
– Tak,ale wejść może tylko rodzina – oparłam się o ścianę,uświadamiając sobie jak mi słabo. Zaczerpnęłam tchu, żeby się nie przewrócić.
– Dziękuję, że zadzwoniłeś – wydukałam, rzucając się mu na szyję.Andreas objął mnie mocno, przez co poczułam, że z niego również schodził stres.
– Nie mógłbym nie zadzwonić. W karetce, gdy miał przebłyski świadomości prosił mnie o to. Chyba sądził, że z tego nie wyjdzie – powiedział w moje włosy. Puściłam go i stanęłam przed szybą. Przygryzłam wargę, dziwiąc się sama sobie, że aż tak się o niego boję.
– Ale wyjdzie z tego? Prawda? - spytałam oczekując otuchy.
– Nie wiem, lekarze nie wychodzą z pokoju odkąd go tu przywieźli –odparł. Sam pociągnęła mnie na siedzenia pod ścianą i chwyciła za dłoń. Chwilę wcześniej wydawało mi się, że dostrzegam bladą twarz Noah w białej, szpitalnej pościeli. Przymknęłam na chwilę oczy, bojąc się, że za chwilę sama stracę przytomność. Wtedy poczułam podmuch wiatru, jakby ktoś przechodził. Otworzyła oczy.Na przeciwko Andreasa stała niska blondynka w garniturze. Linda miała na twarzy surową minę, jakby jej podopieczny dostał naganę w szkole.
– Dziennikarze załatwieni. Przez chwilę poplotkują, że Noah ma problemy z sercem, ale przynajmniej nikt nie dowie się o narkotykach –sapnęła. Zupełnie jakby kariera Noah była ważniejsza od jego zdrowia. – Co z nim?– spytała, unosząc brwi.
– Stabilny, nieprzytomny – powtórzył King, na co ona odetchnęła. Dopiero po chwili zobaczyła mnie i Sam, naprzeciwko.
– Ty jesteś tą dziennikarką z Summer Time, prawda? Oczywiście nie powiesz nikomu prawdy? - spytała ostro. Potrząsnęłam głową.
– Ja i Noah się przyjaźnimy. Nie zrobiłabym mu tego – wydusiłam z siebie, choć nie była to do końca prawda. Menagerka chłopaka zaśmiała się cicho.
CZYTASZ
Star Deal: Umowa z gwiazdą
أدب المراهقين- Jesteś pewien, że dasz radę prowadzić? - spytałam, gdy wrzucił przedni bieg i zaczął wyjeżdżać na ulicę. - Niby, czemu miałbym nie dać rady? - parsknął. - Bo śmierdzi od ciebie wiskey na kilometr, od co - powiedziałam zdenerwowana, zapinając pas...