Rozdział 23

403 21 0
                                    


Po przebiegnięciu przez resztę wystaw Luwru, śpieszyliśmy się pod Katedrę Notre-Dame, gdzie zrobiłam Noah zdjęcie, gdy garbi się i udaję dzwonnika. Następnie odbyliśmy krótką przechadzkę po Montamarte i podziwialiśmy pałac wersalski. Byłam wykończona i nie wiedziałam, jakim sposobem zbiorę siły na wywiad, ale wypełniało mnie szczęście. Niesamowicie dobrze się bawiłam, zwiedzając nowe miejsca oraz robiąc fotki. Myślę, że mogłabym prowadzić program o podróżach, bo dzisiejszy dzień był niesamowity.

Wpadliśmy do pokoju, a ja zgarnęłam tylko potrzebne rzeczy do torebki. Następnie wróciłam pod drzwi, gotowa do ponownego wyjścia. Niestety mój towarzysz nie był równie zorganizowany, co ja.

– Noah, śpieszymy się – przypomniałam chłopakowi leżącemu z nosem w poduszce, a on jęknął leniwie.

– Musimy tam iść? – spytał, odwracając do mnie głowę. Wywróciłam oczami.

– Po to tu przyjechaliśmy – usiadłam obok niego. – Aż tak nie chcesz go spotkać? – spytałam, mrużąc oczy. Blondyn podniósł się na rękach do pozycji siedzącej.

– Nie, po prostu jestem zmęczony – wyznał, ale ja nie ustępowałam. Odwrócił wzrok wiedząc, że nie odpuszczę. – Dobra, chodźmy – mruknął, wstając i ruszając do drzwi. Wyszłam za nim i przez chwilę poczułam się głupio. Gdyby nie ja, nie musiałby spotykać się z dawnym kumplem. Wyszłam i zamknęłam za sobą pokój. Mimo posiadania auta zadzwoniliśmy po taksówkę, bo nie chcieliśmy kłopotać się z parkowaniem pod stadionem. Stade de France robił ogromne wrażenie. Przeczytałam w wikipedii, że jego oficjalna pojemność to 81 338 miejsc siedzących. Miał otwierany dach, a całość ochraniało milion policjantów i ochroniarzy, jednak musieli być uprzedzeni o naszym przyjściu, bo nie robili problemów z wpuszczeniem nas za kulisy. Znajdowało się tam również mnóstwo innych gwiazd, witających się z Noah oraz rodzina zespołu. Wśród tłumu rozpoznałam dziewczynę Zayarana, wybiegową modelkę. Mój towarzysz przeprowadził mnie między ludźmi, a ja byłam kompletnie zdezorientowana. Nie miałam pojęcia, dokąd zmierzamy.

– Wiesz dokąd mamy iść? – szepnęłam do niego oszołomiona.

– Grałem tutaj trzy razy – wyjaśnił. Kiwnęłam głową, a w międzyczasie on przywitał się z ludźmi, których nawet nie kojarzyłam. Całe mnóstwo vlogerów, reporterów... Można było dostać zawrotu głowy. W końcu ochroniarz wpuścił nas do ogromnego pokoju po którym biegali wizażyści.

– Noah? Co ty tutaj robisz? – spytał, wyrastający przed nami jak spod ziemi manager Walking Hearts, Gared Lee. Nie zdążyłam wziąć oddechu, kiedy zaraz obok niego pojawił się czarnoskóry basista zespołu. Jego biały uśmiech kontrastował z ciemnym ubiorem.

– Kumpela Sancheza, chcę zrobić wywiad z Zayarenem – wyjaśnił mu, ściskając dłoń mojego kumpla. – Cześć – rzucił w moją stronę, puszczając oczko. Uśmiechnęłam się nieśmiało.

– W takim razie załatwcie to szybko. Za pół godziny wchodzicie na scenę, Mason – przypomniał basiście Gared, a ten przytaknął. Dziwiło mnie, że chociaż stosunki Noah z Zayaranem były napięte, nie miał nic do Masona.

– Chodźcie – zachęcił nas gestem. – Napijecie się czegoś? – spytał, zatrzymując po drodze asystentkę.

– Ja dziękuję – rzuciłam, zbyt zestresowana, żeby przełknąć nawet własną ślinę. Spojrzał na Noah, a potem machnął ręką.

– Whiskey z colą? – spytał z błyskiem w oku.

– Masz mnie – prychnął Noah.

– Skąd się znacie? – szepnęłam mu do ucha, siadając na kanapie.

Star Deal: Umowa z gwiazdąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz