Rozdział 13

336 21 2
                                    


Gdy dotarłam pod drzwi salonu fryzjerskiego, w którym pracował Simon już z zewnątrz słyszałam krzyki. W osłupienie wprawił mnie fakt, że rozpoznałam pośród nich głos Sam. Wybiegłam z taksówki jak poparzona i wpadłam do środka. Na drzwiach wisiał dzwoneczek obwieszczający przyjście klienta, który brzmiał za bardzo optymistycznie, jak na to, co wyprawiało się w środku. Pierwsze poczułam zapach spalenizny, a dopiero potem zobaczyłam starszą kobietę z połową prostych długich włosów opuszczonych na ramiona. Druga połowa, cóż... Leżała sfajczona na podłodze. Skrzywiłam się na widok mojej ciemnowłosej przyjaciółki krzyczącej na klientkę Simona. Miałam wrażenie, że dziewczyna niedługo jej przywali, więc wtargnęłam między panie próbując zwrócić na siebie uwagę.

– Eleanor? Boże, jak dobrze...– westchnął spanikowany chłopak. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że jesteśmy w salonie sami, a na drzwiach wisi karteczka „zamknięte".

– Co się tu stało? – spytałam patrząc to na Sam, to na rozwścieczoną klientkę.

– Z chęcią Pani wytłumaczę, co się stało. Pański przyjaciel chciał mi ściąć włosy. Moje sięgające prawie do pasa, mocne, zdrowe włosy! – warknęła wskazując chłopaka naprzeciwko niej. – A w rezultacie zostałam ich pozbawiona! – na jej czole pokrytym zmarszczkami pulsowała żyła.

– Proszę nie kłamać! – zaatakowała ją Sam, a ja musiałam pociągnąć ją do tyłu, żeby przypomnieć jej o panowaniu nad sobą. Dziwiłam się, że tak mocno objęła stronę Simona, mimo że za nim nie przepadała.

– Zaproponowałem pani cięcie podczas prostowania, a pani zaczęła się wyrywać! Oto efekt – prychnął mój przyjaciel, co tylko bardziej rozwścieczyło kobietę.

– Nie chciałam ścinać tych włosów! Panna Giselle zrobiłaby to o co ją proszę, zamiast robić na mojej głowie, coś co mi się nie spodoba.

– Powinna się pani cieszyć, że w ogóle panią przyjąłem. Moja szefowa prosiła mnie o zamknięcie salonu, a nie strzyżenie pani!

– Och, tak! Bardzo się cieszę, że spalił mi Pan włosy! – wrzasnęła i znowu zaczęli się na siebie wydzierać. Nie bardzo wiedziałam, co robić. – Dzwonię do Giselle! Wywali Cię z pracy i tyle będzie z twoich eksperymentów na cudzych głowach! – klientka wyjęła telefon.

– Proszę tego nie robić! – wyleciałam przed szereg, w momencie, kiedy Sam miała prychnąć i wywrócić oczami. – Jestem pewna, że Simon nie chciał zrobić pani krzywdy... Pani... ?

– Brown – rzuciła dumnie.

– Pani Brown, może uda się jeszcze uratować pani włosy i zrobić fajną, krótką fryzurę...?

– Ale ja nie chcę krótkich włosów! – tupnęła nogą, jak rozwścieczone dziecko.

– Okej... Ale dlaczego? Krótkie włosy są modne, proszę spojrzeć na Sam – wskazałam moją przyjaciółkę, a pani Brown prychnęła. Dziewczyna zrobiła urażoną minę.

– Coś ci nie pasuje stara prukwo?! – warknęła, a ja szturchnęłam ją w ramię. Odwróciła się i zaczęła dreptać w te i z powrotem po salonie.

– Nie ma opcji! Całe życie mam długie włosy, chciałam tylko wyrównać końcówki, zanim ten zwyrodnialec je podpalił!

– Szarpała się pani, a ja miałem prostownicę! – tłumaczył Simon.

– A gdyby tak przedłużyć włosy? – zaproponowałam, a mina kobiety stała się minimalnie mniej wkurzona. – Simon, umiesz to zrobić?

– Oczywiście, że umiem, ale jeśli wylecę z pracy to nie będę miał sprzętu.

Star Deal: Umowa z gwiazdąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz