EPILOG

554 33 4
                                    

– Gdybyś od razu powiedziała mi, że trzy miesiące po przeprowadzce do Nowego Yorku się wyprowadzisz, oszczędziłabym sobie kłopotu i znalazła inną współlokatorkę – zaśmiała się Sam, patrząc z kanapy na moją walizkę. Klęczałam nad nią, zastanawiając się, czego zapomniałam, bo coś takiego musiało się znaleźć.

– Prostownica – przypomniał mi Simon, równocześnie podając mi zapomniany przedmiot, po czym zabrał się za jedzenia następnego pudełka lodów. Ułożyłam sprzęt w jedynej pustej przestrzeni.

– Nie wyprowadzam się... Trasa trwa pół roku, a ja będę tu wracać, żeby zaliczyć sesję. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz –powiedziałam, a ona zaczęła udawać, że jest jej przykro z tego powodu.

– Masz dzwonić codziennie wieczorem na FaceTime –zażądała, gdy dopinałam ostatnie rzeczy.

– A ty nie szaleć za bardzo z Brianem, bo cioci El, wystarczy że pobawi Davisa od czasu do czasu – uśmiechnęłam się wrednie, a ona szturchnęła mnie noga w ramię.

– I vice versa – prychnęła.

– Mi nawet nic nie powiesz! – oburzył się Simon, a ja wstałam i chwyciłam za walizkę.

– Ty nie zajdziesz w ciążę Si... Ale mogę cie prosić, żebyś nie sprowadzał do nas zbyt wielu kawalerów? – położyłam mu rękę na ramieniu, a on pokiwał ochoczo głową.

– Ma swoje mieszkanie. Kiedy cie nie będzie, nawet go tu nie wpuszczę – mruknęła, a on spiorunował ją spojrzeniem. Zaśmiałam się.

– Będzie mi was brakować – westchnęłam smutno.

– Wrócisz zanim się obejrzysz – obiecała ciemnowłosa, wstając. Przytuliła mnie do siebie, tak samo jak przed wyjazdem do Francji, a ja nie odczuwałam tego, że nie będzie mnie znacznie dłużej niż wtedy. Dołączył się do nas Simon. Czułam swego rodzaju dziwną nostalgię,patrząc na mieszkanie. Zostawiałam mnóstwo rzeczy, ale mimo to... Mieszkałam tu tak krótko, ale tyle rzeczy wydarzyło się od kiedy z Sam przyjechałyśmy do tego miasta. Tyle dobrych i złych rzeczy. Simon zabrał moją walizkę i zaczął podążać korytarzem w dół. Winda nadal była zepsuta i miałam wrażenie, że już jej nie naprawią. Dotknęłam poręczy, zakładając torbę podręczną na ramię. Po koncercie Noah poprosił, żebym z nim pojechała, a ja nie widziałam powodu dla którego miałabym odmówić. Pisać mogłam wszędzie, a nowe doświadczenia inspirują. Uczyć także mogłam się w podróży, z resztą... Nie chciałam się z nim rozstawać na tak długo. Nie czułam wahania schodząc na dół za moimi przyjaciółmi. Właśnie zaczynała się jedna z największych przygód mojego życia, a ja zdałam sobie sprawę, że jestem na nią gotowa. Chciałam tego.

Gdy wyszliśmy na zewnątrz, zobaczyłam Noah opierającego się o samochód. Przyjechał po mnie, a zaraz potem z jego zespołem lecieliśmy do Waszyngtonu. Najpierw część Stanów, potem Europa... Czułam narastającą we mnie ekscytacje. Twarz mojego chłopaka rozpromieniła się. Wyglądał znacznie lepiej niż na koncercie.Długo rozmawialiśmy i doszliśmy do wspólnego wniosku, że za dużo przeszliśmy,żeby to miało skończyć się w taki sposób... Szczególnie kiedy obydwoje nie chcieliśmy końca. Fani byli w brew pozorom nami zachwyceni. Simon pokazywał mi nagrania, a ja zaciskałam powieki widząc siebie na ekranie. Mój przyjaciel pomógł włożyć walizkę do bagażnika, a Noah objął mnie ramieniem, patrząc to na mnie to na Sam.

– Pilnuj ją – rzuciła z uśmiechem.

– Będę – odparł, głaszcząc moje ramię, po czym pocałował mnie w czoło.

– I na wypadek gdybyś postanowił ją sprzedać, chce więcej niż 30% – dodała z nieprawdopodobną powagą.

– 50%? – spytał, a ona pokiwała głową i wszyscy się roześmialiśmy. Moja przyjaciółka jeszcze raz mnie uścisnęła, a ja ją. Ostatni raz spojrzałam na nią, Simona i kamienicę, po czym wsiadłam na miejsce pasażera. Ruszyliśmy.

– Więc, dokąd? – spytałam z uśmiechem, choć doskonale znałam odpowiedź.

– Dokądkolwiek, byle z tobą – w jego niebieskich oczach skakały wesołe iskierki. Kochałam jego uśmiech i głos. Jego żarty,smutek, złość... Kochałam jego, a on mnie. To najlepsze, co mogło mi się przytrafić w Nowym Yorku.

– Więc jedźmy i nie zatrzymujmy się! – rzuciłam,szczerząc się jak wariatka.

– Deal? – spytał, patrząc mi w oczy i wyciągając mały palec. Złapałam go swoim.

– Deal – odparłam, tym razem pewna, że nie będę żałować.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że spodobała wam się historia El i Noah. Włożyłam w nią ogrom pracy i serca, a sama pokochałam bohaterów, dlatego nieco ciężko mi się z nimi rozstać, jednak kiedyś musi nastać koniec, aby opowieść nie stała się naciągana. Cieszę się, że jednak zdecydowałam się dokończyć ten pomysł. 

Dziękuję, że dotrwaliście do końca i staraliście się mnie wspierać podczas tworzenia. Zapraszam na inne moje opowiadania oraz zachęcam do kupna mojej wydanej książki! Cały czas pisze nowe i mam nadzieję, że kiedyś również je uda się opublikować w wersji papierowej.

Dziękuję alexolciak za sprawdzanie każdego rozdziału i wzór do stworzenia Sam. Dziękuje, że ze mną jesteś mimo, że niektórzy ludzie na których wzorowałam bohaterów odeszli... Wolę mieć jedną ciebie niż tysiąc fałszywych.

To tyle ode mnie. Mam nadzieję, do następnego!

Lociak

Star Deal: Umowa z gwiazdąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz