Rozdział 21

388 19 1
                                    


– Ale w jakim sensie? Że...że tam we Francji? Tak na miejscu? – spytałam, trochę zbita z tropu.

– Nie,przez google maps – rzucił kpiąco, a ja gapiłam się bezmyślnie w jeden punkt z telefonem przy uchu. Podejrzewałam o co mu chodzi,ale chciałam, żeby powiedział to w jednym ciągu, prosto i bez domyślania się. Musiałam mieć pewność, zanim zacznę się cieszyć. Chwyciłam się za głowę, zastanawiając się jak powinnam zareagować, w razie gdyby okazało się to żartem. –Tak, w Paryżu. We Francji. W Europie – dodał zirytowany. Chciałam coś powiedzieć, ale byłam w takim szoku, że nie umiałam z siebie wykrztusić ani słowa. – Halo? Och, no jesteś beznadziejna!Powinnaś drzeć się do telefonu, a nie przestać się odzywać – westchnął. – Dobra wiadomość jest taka, że przed koncertem Walking Hearts w Paryżu na Stade de France są jeszcze bilety na samolot. Zła jest taka, że wszystkie hotele są zarezerwowane, ale... W tym, gdzie zatrzymuje się zespół są wolne pokoje.Niestety dwa, więc twój fotograf musiałby spać z tobą, a mnie by się to nie podobało – zmrużyłam powieki, powoli trawiąc wszystko, co powiedział.

– Eric i tak by nie pojechał. Nie uwierzyłby, że bez interesu stawiasz nam wyjazd do Francji – powiedziała, usiłując racjonalnie myśleć.

– Świetnie,koncert jest w piątek, więc ogarnę samolot na czwartek, żeby wszystko na spokojnie ogarnąć. Może nawet załatwimy wywiad wcześniej i nie będziemy musieli zostawać na tej głupiej imprezie.

– Ja tam bym ich posłuchała – rzuciłam, żałując że nie ugryzłam się w język. Przez tą kapelę rozpadło się Chosen. – Albo zobaczyła coś w Paryżu, skoro tam będziemy – nie umiałam powstrzymać ekscytacji w głosie. Zasłoniłam usta ręką, żeby nie zacząć się śmiać jak nienormalna. Czułam wewnątrz rozpierającą mnie energię.

– Toja rezerwuję bilety – oznajmił. Przyjęłam to kiwając głową,choć on nie mógł tego zobaczyć.

– Dobra,rezerwuj – powiedziałam, zerkając w stronę Erica i Amandy.Szkoda, że nie mają pojęcia w jaki sposób zdobędę ostatni wywiad, ale tak było bezpieczniej. Co prawda lubiliśmy się, ale o plotki nie trudno.

– Dobra,lecę. Lekarz przyszedł – oznajmił, zmęczony. – Pa...

– Noah,czekaj – ściszyłam głos wypowiadając jego imię.

– Tak?

– Dziękuję– wyznałam, po czym przygryzłam wargę. Chciałam skakać i cieszyć się na całego, niestety nie było to tutaj możliwe.Musiałam szybko wyjść z pracy.

– Dla ciebie wszystko – choć nie widziałam, jego twarzy, podejrzewałam,że powstrzymuje uśmiech. Rozłączyłam się, zasłaniając dłonią usta, żeby nie zacząć drzeć się ze szczęścia. W życiu nie pomyślałabym, że coś tak cudownego mi się przytrafi!

***

Sam i ja po raz pierwszy od przyjazdu do Nowego Jorku wybrałyśmy się na zakupy większe niż spożywcze, co wydało mi się aż śmieszne. Mieszkałyśmy tu już dość długo, a wcześniej nie miałyśmy czasu po prostu wyjść gdzieś razem. Pretekstem był wyjazd, na który potrzebowałam ciuchów. Chciałam namówić Noah na zwiedzenie kilku miejsc przez te dwa dni. On bywał tam tysiące razy, ale ja miałam być pierwszy i prawdopodobnie ostatni, dlatego chciałam w pełni wykorzystać wyjazd.

–Dobra,która mówi, lecę do miasta zakochanych z przystojnym kretynem? –spytała Sam, przykładając do ciała dwie sukienki. Potrząsnęłam głową, na co ona wybuchnęła śmiechem.

–Żadna, obie są straszne – prychnęłam, na co ona zrobiła urażoną minę. Nasze gusty zawsze znacznie się różniły, ale to nie przeszkadzało nam w wspólnych zakupach. – Co do miasta zakochanych, zawsze myślałam, że to Wenecja – prychnęłam.

Star Deal: Umowa z gwiazdąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz