Rozdział 26: Zdrada?

2.2K 68 64
                                    

   W Gdyni nastał nowy dzień. Słońce wznosiło się coraz wyżej, a lekka bryza łagodziła jego gorące promienie. W domu Andrzeja wszyscy jeszcze spali. Anna obudziła się jako pierwsza. Zeszła do kuchni, wypiła szklankę wody, a następnie poszła się ubrać. Zostawiła Wiktorowi karteczkę z napisem „idę pobiegać" i wyszła z domu. Miała na sobie sportowe buty do biegania, czarne spodenki i żółty top. Po krótkiej rozgrzewce, rozciągnięta, zaczęła biec. Była godzina ósma, a kobieta już mijała dziesiątki plażowiczów, którzy szli na plażę, aby zająć sobie dogodne miejsca. Blondynka wbiegła w parkową alejkę i w tym momencie została potrącona przez rowerzystę, który właśnie stamtąd wyjeżdżał.

- Jak jeździsz, idioto? – krzyknęła, trzymając się z bólu za biodro.

- Pani powinna uważać, a nie biegać na ślepo! – odpowiedział jej ze złością. – Nic się pani nie stało? – zszedł z roweru i podszedł do Anny.

- Nie... Skończy się na siniaku. Przepraszam – odpowiedziała, kiedy zrozumiała, że to ona nie rozejrzała się.

- Anka? – uśmiechnął się mężczyzna. – O kurde! Kopę lat! Ostatni raz cię cztery lata temu widziałem!

Blondynka na początku była lekko zdezorientowana, ale zaraz wszystko sobie uświadomiła.

- Radek? – powiedziała z uśmiechem.

- No raczej! – odpowiedział i serdecznym gestem przytulił Annę.

- Nic się nie zmieniłeś...

- W tym roku zdmuchnąłem czwórkę z przodu na torcie – zaśmiał się.

- Rzeczywiście, 18 czerwca. Wszystkiego najlepszego! – uśmiechnęła się.

- Pamiętasz jeszcze...

- Jasne.

Radosław był kiedyś narzeczonym Anny, ale kiedy pojawił się Stanisław. Kobieta zerwała zaręczyny i przyjęła zaloty Potockiego. Blondynka złamała wtedy mu serce. Radek był bardzo przystojny, a mimo to, ciągnęło ją do Stanisława.

- Coś nie tak z ojcem, że przyjechałaś? – zapytał.

- Nie, wszystko z tatą w porządku. Stęskniłam się po prostu.

- A co tam słychać u Stanisława? – zapytał z ironią w głosie. Każdy mógł rozpoznać, że i Radek go nie lubił.

- Nie wiem. Jesteśmy po rozwodzie – zaśmiała się blondynka.

- Ale jak to?

- Nie chcę o tym rozmawiać. A ty jak tam? Masz rodzinę?

- Nie... Wiesz... Była taka jedna 15 lat temu, ale poszła do innego. Od tamtego czasu nie mogę znaleźć nikogo na stałe... - mówił mężczyzna.

- Radek... - oczywiste było to, że tą kobietą sprzed piętnastu lat była Anna. – Przykro mi...

- Przepraszam, że wjechałem na ciebie. Należy ci się kawa!

- To ja przepraszam, mogłam się rozejrzeć. Ale jeśli zaprosisz na tą kawę, to będzie zgoda! – uśmiechnęła się.

- W takim razie zapraszam dzisiaj po południu! Kasprowicza 16!

- To niedaleko! Wpadnę koło 17.

- To jesteśmy umówieni.

Anna pożegnała się z Radosławem i wróciła do domu. Tam już wszyscy byli na nogach i przygotowywali śniadanie.

- Dzień dobry wszystkim – powitała ich blondynka. – Wezmę szybki prysznic i już do was schodzę.

- Czekamy, kochanie – powiedział Wiktor.

Ona i On - Anna i Wiktor z Na sygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz