Rozdział 17: Wyjazd

2.6K 61 17
                                    

- Wiktor? A gdzie my w ogóle jedziemy? - zapytała Anna, kiedy razem ze swoim partnerem wsiedli do samochodu.

- Byłaś kiedyś w Bukowinie Tatrzańskiej?

- Nie, ale podobno jest super!

- No to właśnie tam jedziemy - powiedział Wiktor.

- Ale się cieszę! - krzyknęła Anna i pocałowała bruneta. - Tylko wiesz... Trochę szkoda mi zostawiać Zosię samą...

- Nie będzie sama. Moja mama ma dzisiaj do niej przyjechać i do naszego powrotu będzie z nią. A poza tym to Zosia sama wymyśliła ten wyjazd - uśmiechnął się Wiktor.

- Masz wspaniałą córę - uśmiechnęła się kobieta.

- Wiem - powiedział szczęśliwy. - No to w drogę!

Para po pięciu godzinach była na miejscu. Podróż minęła im bardzo przyjemnie. Śmiali się, rozmawiali o wszystkim i o niczym. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie.

Odebrali klucze do pokoju hotelowego i udali się w jego stronę. Był to apartament dla nowożeńców. Z małego korytarzyka wchodziło się do salonu z kanapą i telewizorem. Po prawej stronie była łazienka, po lewej sypialnia.

- Wiktor... Musiałeś zapłacić za to majątek! - powiedziała Anna rozglądając się.

Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko podszedł do Anny i pocałował ją.

- Pieniądze nie są ważne, Aniu. Kocham cię - wyszeptał.

Po chwili oboje rozpakowali swoje walizki i usiedli na kanapie.

- To co? Może jakiś obiad? - zapytał Wiktor.

- O tak! Jestem strasznie głodna.

- To choć - wziął Annę za rękę i razem poszli do hotelowej restauracji.

Po zjedzonym posiłku wrócili do pokoju i po szybkim odświeżeniu się, udali się na basen. Bukowina to miejsce, które słynie z term, więc i oni chcieli z nich skorzystać. Przebrani w stroje kąpielowe i szlafroki poszli hotelowym korytarzem do miejsca, gdzie znajdują się wszystkie baseny. Wspaniale się bawili. Zrelaksowali i w dobrych humorach wrócili do apartamentu, kiedy zaczęło się ściemniać.

- Ojej, Wiktor! - krzyknęła Anna wchodzą do salonu. Po środku pokoju znajdował się stolik z podaną kolacją, świece były pozapalane, a w tle słychać było przyjemną muzykę.

- Niespodzianka! - powiedział brunet tuląc się do ukochanej. - Przebieramy się i siadamy do stołu.

Po piętnastu minutach siedzieli i jedli kolację.

- Dziękuję kochanie - Anna wzięła Wiktora za rękę. - To był wspaniały dzień.

- Ale jeszcze się nie skończył - powiedział brunet i wstał. - Zatańczymy?

- Pewnie! - zaśmiała się kobieta.

Po chwili oboje tańczyli do dosyć szybkiej piosenki i co chwilę wybuchali śmiechem.

- Gdzie nauczyłeś się tak tańczyć? - pytała Anna.

- Nigdzie. Zawsze mi mówili, że mam poczucie rytmu i jakoś samo idzie - zaśmiał się Banach.

- O proszę, samouk - zażartowała kobieta.

Kolejna piosenka była już spokojna, romantyczna. Anna założyła ręce na szyję ukochanego, a ten położył swoje na jej biodrach. Oboje kołysali się w rytm muzyki i co chwilę wymieniali pocałunkami. Utwór się skończył, a Wiktor wziął Annę na ręce i zaniósł do sypialni. Tam przekazali sobie wszystkie swoje uczucia. Po wszystkim zasnęli wtuleni w siebie.

Ona i On - Anna i Wiktor z Na sygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz