One shot: WIELKANOC

1.9K 44 50
                                    

MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ SPODOBA! :D


- Zośka, dosyp mi tu mąki– powiedziała Anna, ugniatając ciasto.

- Powiedz kiedy – mówiła dziewczyna, ostrożnie sypiąc mąkę na ręce matki.

- Już – odpowiedziała i zaczęła dalej ugniatać ciasto. – Zamieszaj te truskawki w garnku i zmniejsz gaz – przydzielała córce kolejne zadania.

- Piotrek! – krzyknęła Zosia widząc swojego dwuletniego brata, który ściągał ze stołu cukier. Zanim Anna zdążyła zareagować, cały kilogram cukru wylądował już na podłodze i rozsypał się po całej kuchni.

- Cholera jasna! – krzyknęła kobieta, która już nerwowo nie wytrzymała.

Była Wielka Sobota. Jutro na obiad przyjeżdżają rodzice i teściowie. Banach miał dyżur, a ona sama musiała zająć się przygotowaniem jedzenia i dodatkowo jeszcze małym dzieckiem. Dobrze, że Zosia wyciągnęła pomocną dłoń i w przerwie od studiów, przyjechała wczoraj do rodzinnego domu na Święta.

Na krzyk matki chłopiec wybuchnął płaczem. Kobieta szybko umyła ręce i podeszła do syna, biorąc go w ramiona.

- No już, przepraszam – pocałowała go w czółko i przytuliła. – Ale więcej proszę mi takich numerów nie odstawiać – pogroziła mu palcem i się roześmiała. – Tak?

- Tak – Piotrek przestał płakać i uśmiechnął się.

- Daj mi go, zabawię go czymś i wrócę ci pomóc – Zosia wzięła brata na ręce i wyszła z kuchni.

- Dziękuję – uśmiechnęła się Anna, posprzątała rozsypany cukier i wróciła do gotowania.

Godzinę później Banach miała już upieczone ciasto, zrobione dwie sałatki i właśnie wstawiła flaki. Zaparzyła dwie kawy i postawiła na stole. W tym samym czasie Zosia wróciła do kuchni.

- Przepraszam, ale nie chciał mnie wypuścić – uśmiechnęła się. – Teraz zasnął.

- To nic – pogładziła córkę po ramieniu. – Bardzo za tobą tęskni – powiedziała i wskazała jej miejsce przy stole.

Kobiety usiadły naprzeciwko siebie i piły gorącą kawę.

- Powiedz mi, co mam robić. Coś pokroić, usmażyć, a może posprzątam w salonie, bo młody porozrzucał zabawki i naśmiecił dzisiejszym śniadaniem? – zapytała dziewczyna.

- Spokojnie, już wszystko jest prawie gotowe, a posprzątamy po południu, jak wróci tata i zabierze Piotrka na spacer – posłała jej ciepły uśmiech.

- A właśnie... Jak tata? On serio dalej tak pracuje?

- No jak widać – kobieta od razu posmutniała. – Nie ma go w domu od wczoraj rana – wzruszyła ramionami.

- Rozmawiałaś z nim?

- Bo to raz? Ale odpuściłam. Nie będę za każdym razem się z nim o to kłócić, bo to nie ma sensu, a on i tak ignoruje to, co mu mówię – mówiła oburzona.

- Widzę, że atmosfera między wami nie jest zbyt ciekawa – zdziwiła się Zośka.

- A daj spokój – Anna wzięła łyk kawy. – Wiele się zmieniło odkąd wyjechałaś do tego Wrocławia... Ale lepiej mi powiedz, jak u ciebie? Jak ty tam sobie radzisz? I jak na uczelni? – spojrzała na córkę i uśmiechnęła się.

- Dobra, nie chcesz mi mówić o co dokładnie chodzi, to nie będę cię za język ciągnęła – odpowiedziała. – U mnie w porządku. Już się zaklimatyzowałam, poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy są ze mną na roku i często razem wychodzimy albo się uczymy. Jeśli o uczelnię chodzi, to jest w miarę okej. Ja wiedziałam, że medycyna jest ciężka, ale nie myślałam, że aż tak – roześmiała się dziewczyna. – Czasami się zastanawiam, jak wy z tatą to ogarnęliście.

Ona i On - Anna i Wiktor z Na sygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz