Rozdział 45: Wigilia

2.4K 64 45
                                    

Anna dziś od samego rana miała wezwania. Kobieta odzwyczaiła się od takich maratonów, ale bardzo się cieszyła, że robi to, co kocha.

- Anka - wołał ją Wiktor. - Masz chwilę?

- No mam - rzuciła krótko.

- Kawa? - zapytał mężczyzna, a Reiter twierdząco pokiwała głową.

Po chwili siedzieli w nowej przyszpitalnej kafejce i pili gorącą kawę.

- Co z tym wyjazdem? Czym jedziecie? - pytał Banach.

- Pociągiem. Wyjeżdżamy w Wigilię z rana, żeby po południu już być na miejscu i pomóc tacie przygotować wieczerzę. Masz, tutaj jest lista rzeczy, które powinna wziąć Zosia. Tam jest zupełnie inne powietrze niż u nas, a zwłaszcza zimą - powiedziała Anna i podała Wiktorowi zapisaną kartkę. - Muszę iść, mam trochę pracy - powiedziała i wstała z krzesła. - Dzięki za kawę.

- Poczekaj - zatrzymał ją Wiktor. - Może lepiej jak wpadniesz do nas i pomożesz Zośce z tymi rzeczami. Ja to się bardzo nie znam - podrapał się po głowie.

- Dobra, wpadnę jutro wieczorem - powiedziała i już jej nie było.

Wiktor obserwował jak wraca do bazy. Wciąż coś do niej czuł, jednak nie potrafił jej tego powiedzieć.

***

Następnego dnia wieczorem, Anna od razu po pracy pojechała do Wiktora i pomogła Zosi z rzeczami. Miała też zabrać dziewczynę do siebie, ponieważ mają pociąg o 5:28, a Wiktor zaczyna pracę o 6:00.

- Trzymaj się tato - Zosia przytuliła ojca.

- Ty też córeczko. I udanych świąt - pocałował ją w czoło. - Cześć Aniu....i bezpiecznej podróży wam życzę. Zadzwońcie jak będziecie na miejscu.

- Jasne, cześć - powiedziała Anna i wyszły z mieszkania Banacha.

- Ale się nie mogę doczekać, kiedy zobaczę dziadka! - krzyknęła z radości Zosia.

***

Następnego dnia około godziny dziesiątej Zosia z Anną wysiadały już na stacji Gdynia Główna. Zniecierpliwiony Andrzej czekał na peronie, a kiedy zobaczył obie kobiety, łzy radości spływały mu po policzkach. To samo było u Anny. Wtuliła się w ojca i zaczęła płakać.

- Tak się cieszę, że cię widzę - powiedziała ledwo słyszalnie.

Zosia również przywitała się z dziadkiem. Andrzej był szczęśliwy, że dziewczyna przyjechała razem z Anną. Mężczyzna nie miał wnucząt, więc Zosia jako przybrana wnuczka, była jego oczkiem w głowie. Cała trójka pojechała na obiad do jednej z restauracji, a później wrócili do domu Andrzeja. Zanim dziewczyny się rozpakowały, zegar wskazywał 15:00. Anna pomagała ojcu w przygotowaniu wieczerzy. Co prawda wszystkie dania z ryb były gotowe, bo Andrzej to mistrz, jeśli chodzi o tę dziedzinę. Zupa grzybowa również była gotowa. Anna odgrzewała pierogi, a Zosia z dziadkiem nakrywali do stołu. Kiedy wszystko było gotowe, każdy poszedł się przebrać.

Anna weszła do swojego pokoju i usiadła przy toaletcie w celu zrobienia makijażu. Chciała sięgnąć po puder i nagle ujrzała małą buteleczkę męskich perfum. To były perfumy Wiktora. Musiał je zostawić podczas ostatniej wizyty w Gdyni. Otworzyła butelkę i zwilżyła swój nadgarstek jej zawartością. Ten zapach... Pamiętała go. Wiktor właśnie tak pachniał, kiedy zaczęli się spotykać. Przypomniał jej wszystkie te momenty, wszystkie chwile spędzone z Wiktorem.. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęła się roniąc przy tym łzę.

Ona i On - Anna i Wiktor z Na sygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz