Minęło pięć dni od rozstania Anny i Wiktora. Dzisiaj do Polski wracała Zosia, która nie była świadoma tego, co stało się pod jej nieobecność. Nikt nie chciał jej martwić i psuć jej zabawy. Wiktor mimo próśb Reiter, codziennie do niej dzwonił, pisał smsy z przeprosinami i propozycjami spotkania, a nawet kilka razy był u niej pod drzwiami. Anna jednak nie odebrała żadnego połączenia, nie odpisała na żaden sms i nie otworzyła mu drzwi.
Dzisiaj jednak ona do niego pojechała. Po kilku dniach spędzonych w samej piżamie, postanowiła się w końcu ogarnąć. Po szybkim prysznicu, ubrała się w czarne jeansy i szary sweter. Włosy spięła w kok i zrobiła lekki makijaż. Zjadła śniadanie, wypiła kawę, po czym ubrała czarne kozaki, płaszcz w tym samym kolorze i owinęła się żółtym szalem. Wyszła z domu i pół godziny później była pod mieszkaniem Banacha.
- Aniu! Jak dobrze, że cię widzę. Martwiłem się – mówił z ulgą, kiedy ją zobaczył.
- Musimy porozmawiać – rzuciła bez emocji i weszła do mieszkania, a to co tam zobaczyła, wprawiło ją w osłupienie. Mieszkanie Wiktora wyglądało tak, jakby przeszedł przez nie huragan. Ubrania rozrzucone na podłodze, kuchnia pełna brudnych naczyń i puste butelki po piwie, winie, wódce, whiskey. – Chyba cały barek już opróżniłeś... - powiedziała, widząc te butelki. – Słuchaj Wiktor, musimy sobie coś wyjaśnić.
- Aniu, proszę cię...
- Posłuchaj mnie – przerwała mu. – Nie jestem w stanie ci wybaczyć. Nie to... Nawet jakbyś nie wiem jak się starał. Może kiedyś... Ale nie wiem. Na pewno nie teraz. Więc odpuść sobie te starania, bo w końcu zgłoszę na policję, że nie dajesz mi spokoju. Kolejna sprawa... Dzisiaj wraca Zośka, a twoje mieszkanie wygląda jak burdel! Jak ty sobie wyobrażasz ją tutaj przywieźć? Słuchaj, ja po nią pojadę i wezmę do siebie, bo nie może tego zobaczyć. Wytłumaczę jej wszystko, a ty jak tutaj posprzątasz, przyjedziesz po nią. Pora się ogarnąć, Wiktor!
- A ty już się ogarnęłaś!? Czy ty myślisz, że jakby mi nie zależało na nas, na naszym wspólnym życiu, to ja bym się do takiego stanu doprowadził?!
- Aha, czyli to wszystko to moja wina, tak? I może jeszcze mi powiesz, że to ja się umawiałam z dziwkami na Mazurach?
- Jezu, Anka... Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi... - uspokoił się mężczyzna. – Ja po prostu nie mogę normalnie żyć bez ciebie...
- Beze mnie czy bez seksu? – zapytała złośliwie.
- Czy ja cię kiedykolwiek do tego seksu zmuszałem? Oboje tego chcieliśmy. Przecież odkąd się pojawiłaś.. Ja się zmieniłem!
- Dobra, późno już. Zosia zaraz wylądują – skierowała się do drzwi.
- Nie unikaj tego tematu – złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie, patrząc głęboko w oczy. – Poczekaj jeszcze chwilę.
- Ja mogłabym poczekać, ale Zośka nie może czekać – wyrwała mu się i wyszła z mieszkania.
Dwadzieścia minut później była na lotnisku. Samolot z Austrii właśnie wylądował, więc lada moment powinna zobaczyć córkę.
- Mamo! – nastolatka biegła w jej stronę ze łzami w oczach.
- Cześć kochanie! – wzruszona i szczęśliwa Anna przytuliła córkę.
- A gdzie tata? – zapytała.
- Musi coś załatwić. Choć, pojedziemy do mnie i porozmawiamy – wzięła jej walizkę.
- Ale jak do ciebie? – zdziwiła się. – Co się znowu stało? Pokłóciliście się?!
- Choć Zośka, nie tutaj – powiedziała Anna i ruszyła w stronę samochodu.
Nastolatce łzy napłynęły do oczu. Poszła za kobietą i nie odzywała się do niej, dopóki nie weszły do mieszkania.
- Co się z wami do cholery stało?! – zaczęła krzyczeć.
- Rozstaliśmy się – odpowiedziała kobieta.
- Dlaczego wy mi to robicie? O co znowu poszło?
- Ja ci nie mogę powiedzieć. Jeśli Wiktor będzie miał odwagę, to ci powie.
- Czyli to ty z nim zerwałaś? A zaręczyny, dom?
- Zosiu, usiądź tutaj – wskazała jej miejsce obok siebie na kanapie, a dziewczyny zrobiła tak, jak chciała. – To jest bardzo trudne do wytłumaczenia. Nie wiem, czy on ci to wyjaśni. Nie wiem, czy chce cię tym martwić. Ja nie chcę za niego decydować. Ale posłuchaj... Między tobą a mną nic się nie zmieniło.
- Ale ja nie chcę tak żyć. Jak zwykle wszystko zepsuł!
- Zosia... Każde z nas jest winne...
- Ja nie chcę biegać od ciebie do taty. Chciałam mieć was przy sobie – zaczęła płakać. – Czy wy wrócicie jeszcze do siebie?
- Nie wiem, kochanie – łzy napłynęły jej do oczu.
- Ty go kochasz! On kocha ciebie! Przecież wszyscy o tym dobrze wiemy!
- Ale to nie jest takie proste... Zosia, ja prawdopodobnie niedługo będę musiała wyjechać.
- Zostawisz mnie?! – wpadła w histerię. – Nie no... super! Po co to wszystko było? Po co pozwoliłaś mi cię kochać?
- Ja cię kocham, ale tak będzie po prostu lepiej.
- Lepiej dla kogo? – krzyknęła i chciała wybiec z mieszkania, ale w drzwiach zatrzymał ją Wiktor, który właśnie po nią przyjechał.
- Puszczaj mnie! – chciała mu się wyrwać.
- Zośka uspokój się! – zaprowadził ją z powrotem do salony, gdzie siedziała Anna i cicho płakała. – To ja zawaliłem.
- Oboje jesteście siebie warci! Wszystko potraficie spieprzyć!
- Zośka!
- Taka jest prawda! A ja zawsze cierpię najbardziej! – schowała twarz w dłoniach.
- Zosia ma rację – odezwała się Anna. – My myślimy tylko o sobie...
- Aniu, ja chciałbym jeszcze raz z tobą porozmawiać o tym wszystkim, wyjaśnić kilka spraw – powiedział Wiktor. – Nie zachowujmy się jak dzieci – przetarł twarz dłońmi.
- Ja nie wiem...
- Jeśli w domu źle się czujesz, to chociaż umówmy się w kawiarni.
- No dobrze – westchnęła Anna. – Może być jutro? Koło 13 na Marszałkowskiej.
- Dobrze – uśmiechnął się mężczyzna. – Będę tam czekał. Choć Zośka, idziemy.
- Pa mamo – wstała i pocałowała Annę w policzek. – Nie mam już do was siły – wzięła swoją walizkę i wyszła z mieszkania.
- Cześć – powiedział Wiktor.
- Cześć – odpowiedziała Reiter i zamknęła za nimi drzwi.
_________
Hej!
Dzisiaj dosyć króciutko, ale jutro już będzie kolejna część! :*
CZYTASZ
Ona i On - Anna i Wiktor z Na sygnale
FanfictionAnna Reiter to kobieta po przejściach. Na swojej drodze spotyka Wiktora, który po śmierci żony już nigdy nie był z inną kobietą. Czy połączy ich miłość? Czy przeszłość każdego z nich nie będzie zakłócać ich relacji?