Rozdział 65

2.1K 51 19
                                    

- Nie szkoda ci życia na takie głupstwa? - Annie łzy płynęły z oczu.

- A co mi po życiu? - zaśmiał się młody chłopak.

- Mógłbyś być kimś, a nie spędzać całe dnie na ulicach z kolegami. Pomyślałeś kiedyś o swojej matce? Co ona czuje...

- Moja matka nie żyje, więc nie mieszaj jej w to! - rozzłościł się.

- Czuję, że ją kochałeś - spojrzała na niego.

- A kto nie kocha własnej matki… - posmutniał. - Może kawał ze mnie drania, ale mam jeszcze jakieś uczucia.

- To dlaczego nie pozwolisz mi wyjść? Też będę matką. Chciałabym, aby moje dziecko też mnie kochało. Jeśli coś mi zrobicie, mogę je stracić w każdej chwili - znowu zaczęła płakać.

- Łysy mi nie pozwolił. Będziesz mogła odejść, kiedy twój mąż przekaże okup. Nie chcę dla ciebie źle. Wydajesz się w porządku. Ale... Ja tylko wykonuję swoją robotę. Ale słuchaj. Jak plan się nie powiedzie, to Łysy ma już nowe pomysły…

- Jakie?

- Lepiej, żeby twój mąż zostawił w tym śmietniku te pieniądze - powiedział i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając Annę samą. Było jej zimno. Bała się o siebie, ale przede wszystkim o dziecko. Nie chciała go kolejny raz stracić. Nie spała całą noc. Modliła się, aby zaraz Wiktor wszedł przez te drzwi i powiedział, że już jest wszystko dobrze, przytulił ją do siebie i szepnął, że kocha.

***

- No wreszcie jesteś! - Zosia zapłakana podbiegła do ojca i wtuliła się w niego, a on bez emocji odsunął ją od siebie i poszedł do sypialni trzaskając drzwiami. Nastolatka pobiegła za nim. Weszła do środka i zobaczyła mężczyznę siedzącego na skraju łóżka. Jego twarz była zakryta dłońmi. Dało się słyszeć jego płacz. - Możesz mi powiedzieć, co powiedziała policja? Co z mamą!? Cholera tato! Słyszysz mnie!? - krzyczała, kiedy nie reagował. - Też się martwię!

- Ktoś ją porwał! - wydusił z siebie Wiktor. - Żądają okupu. Mają przy sobie mamę.

- Rozmawiałeś z nimi?

- Tak…

- Ile chcą?

- Pięćdziesiąt tysięcy…

- Jezu - Zośka zaczęła płakać. - Co my zrobimy?

- Musimy im pomóc. Razem z policją damy radę.

- Jak im?! - nastolatka była zdezorientowana.

- Mama powiedziała, że jest w ciąży - wybuchł płaczem i znowu ukrył twarz w dłoniach.

Zośka nic nie odpowiedziała tylko wybiegła z pokoju i jak najszybciej udała się do siebie. Zamykając za sobą drzwi, położyła się na łóżku i zaczęła płakać, kryjąc twarz w poduszce, aby nikt jej nie słyszał.

- Zosia… - Wiktor wszedł do jej pokoju. - Musimy być teraz silni. Musimy im pomóc.

- Czy policja nie szukała mamy? - zapytała szlochając.

- Szukali, ale pies zgubił trop na drodze. Prawdopodobnie wsiedli do samochodu…

- Co my możemy zrobić?

- Musimy dać działać policji. Jutro rano, zrobią akcję podczas przekazania okupu. Musimy im zaufać. Rozmawiałem przed chwilą z policjantem.

- A co jeśli ci bandyci jej coś zrobili? - zanosiła się płaczem.

- Mam nadzieję, że nie - Wiktor otarł łzę i całując córkę w czoło, wyszedł z jej pokoju.

Na korytarzu łzy z powrotem rozmazały jego świat. Nie potrafił sobie poradzić z tym problemem. Przez ostatni czas było tak dobrze, wszystko się układało, wreszcie byli szczęśliwi…

Ona i On - Anna i Wiktor z Na sygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz