3.

4.2K 172 51
                                    

Piątkowy poranek był dla mnie czymś strasznym. Wczorajszego wieczora zasiedziałam się w rezydencji Stylesa, aby skończyć sadzenie róż i wróciłam do domu nieco przed dwunastą. Musiałam jeszcze nauczyć się na sprawdzian z hiszpańskiego, a także powtórzyć chemię. Nie miałam na to najmniejszej ochoty, ale wolałam nie zepsuć sobie ocen jakąś złą i mieć to z głowy. Byłam jednak na tyle zmęczona, że zasnęłam przy książkach, a rano oczywiście zaspałam. W pośpiechu wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, spakowałam się i wybiegłam na autobus. Miałam szczęście, bo jak zwykle się spóźnił i gdy dotarłam już na przystanek, to jeszcze go nie było. Westchnęłam przez to z ulgą i w końcu odpisałam Red, która pytała się, czy mam zamiar się dzisiaj pojawić. 

W szkole od samego progu patrzyli się na mnie dziwnie, do czego zdążyłam się już przyzwyczaić Odkąd zaczęłam pracować i zarabiać pojawiły się zazdrość i docinki, które nie miały końca. Ale za radą Red nie przejmowałam się tym, bo naprawdę nie było czym i żyłam sobie dalej spokojnie, nie przejmując się w ogóle tym, że pracuje u kogoś takiego, jak Harry Styles.

- Hejka. - przywitała się brunetka, gdy znalazłam się przy naszych szafkach.

- Hej. - powiedziałam, powstrzymując ziewnięcie. - Co tam?

- Nic, właśnie wysłuchałam jak Courtney opowiada o tobie niestworzone rzeczy i dorzuciłam coś na jej temat od siebie. Nie wiem, czy się nie popłakała i nie poprawia teraz makijażu. - wzruszyła ramionami, wyjmując ze swojej szafki podręczniki na dzisiaj.

- Red.

- No co? - spojrzała na mnie, jakby nie zrobiła nic złego. - Wybacz, ale kiedy słyszę, że ktoś obraża moich bliskich, to nad sobą nie panuje, dobrze o tym wiesz. - dodała, niewzruszona tym, że zraniła Courtney. Była to śliczna szatynka, kapitan szkolnej drużyny siatkarskiej i dziewczyna Davida, kapitana drużyny piłkarskiej. Krócej mówiąc ta najpopularniejsza w szkole. Ale Red to nie obchodziło i pewnie dosyć porządnie wjechała jej na ambicję.

- Już nic. - pokręciłam głową i potarłam kark. - Jestem zmęczona.

- Do której wczoraj pracowałaś? - zaciekawiła się, gdy szłyśmy do sali od chemii. 

- Nie wiem, było trochę do dwunastej, kiedy wróciłam już do domu. - przyznałam, wspinając się po schodach na pierwsze piętro. - A co?

- Nic, po prostu jestem ciekawa. - wzruszyła ramionami, opierając się o jeden z parapetów, gdy byłyśmy już na odpowiednim korytarzu. - Nadal nie wiem, jakim sposobem się nimi nie interesujesz, czy chociaż nim. - dodała, siadając obok mnie, gdy już weszłyśmy do klasy.

- Normalnie. - powiedziałam, jakby to nie było nic nadzwyczajnego. Cóż, dla mnie nie było. - To nie jest moja muzyka i nie czuje potrzeby poszerzania horyzontów, jeśli chodzi o gust. - dodałam, a ona wiedziała już, że się powtarzam.

- No tak, ale to Harry Styles. Członek One Direction, a za niedługo także świeżo upieczony aktorzyna. - powiedziała, jakby mnie to miało jakoś przekonać.

- Gdyby nie to, że ten film reżyseruje Nolan, to nie poszłabym na to w ogóle. - powiedziałam, a ona zaśmiała się pod nosem.

- Wiem, ja też. - przyznała mi rację, a później już skupiłyśmy się na lekcji. Naprawdę nie rozumiałam tego całego szumu wokół tego, że pracuje u Stylesa. To nie było nic takiego i naprawdę wystarczyło chcieć zarobić swoje własne pieniądze i podjąć się pracy w agencji, którą gdzieś mi ktoś polecił. I to wszystko. Bajka i to łatwa, co?

~*~

rozdział za wczoraj nananana

be my idol • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz