12.

3.2K 146 20
                                    

{pauline}

Tamtego dnia było wyjątkowo gorąco, a moje chęci do pracy w jakiś magiczny sposób zniknęły. Ociągałam się z podlewaniem i przesadzaniem, a świecące na niebie słońce sprawiało, że nie chciało mi się jeszcze bardziej. Nawet pani Jones doradziła mi, abym sobie odpuściła i odpracowała to kiedy indziej, ale doszłam do wniosku, że lepiej dzisiaj niż później, kiedy miałabym wolne. Poza tym i tak coraz częściej wracałam ostatnim autobusem do domu i nawet przyzwyczaiłam się, że wysiadam i wsiadam do niego, gdy jest zupełnie pusty. 

Otarłam czoło wierzchem dłoni, a później poprawiłam rękawiczkę na niej i zasypałam nowy krzak z różą resztką ziemi. Miałam nadzieje, że już Styles go nie ruszy i da mu spokojnie rosnąć. Uśmiechnęłam się sama do siebie i podniosłam z kucek, a później założyłam kosmyk włosów za ucho. Ogród nabierał kolorów poprzez rozwijające się kwiaty, których było naprawdę sporo. A to wszystko była moja zasługa i miałam prawo być siebie dumna. Byłam, ale wydawało mi się, że nawet tego gbura Harry'ego, który siedział właśnie na tarasie z kartką papieru i ołówkiem jakoś ten widok kusił, bo co chwila zerka w moją stronę.  

- Zrobiłam wam mrożonej herbaty, dzieciaki. - pani Jones pojawiła się z tacką w ręku, na której ustawiony był dzbanek i dwie szklanki. - Chodź, Pauline, nie możesz tak stać na słońcu przez cały czas. 

- Już idę. - odpowiedziałam, a później zdjęłam rękawiczki. Zostawiłam je przy krzewie, a później podreptałam na taras. Harry rozlał już nam napoju do szklanek, za co mu podziękowałam i zajęłam miejsce na kanapie po przeciwnej stronie. - Co tam skrobiesz? - zainteresowałam się, a on uniósł na mnie swój wzrok. Był skupiony i bezwiednie przygryzał dolną wargę. 

- Nic takiego. - wzruszył w końcu ramionami. - Może jakąś piosenkę, może nie. Jeszcze nie wiem. - dodał, aby uzupełnić odpowiedź. 

- Więc tak ten wielki Harry Styles pisze swoje największe przeboje. - rzuciłam, może nieco drwiąco, ale nie wydawało mi się, że usłyszał to w moim tonie. 

- Od razu przeboje. - machnął ręką, a później sięgnął nią po szklankę. Stuknęliśmy się nimi i na jakiś czas zapanowała cisza. Obracałam swoją w dłoni, upijając z niej co jakiś czas łyka i obserwowałam bruneta. Siedział z nogami wyciągniętymi przed siebie, a ołówek, który założył za ucho zaraz miał się zza niego wysunąć i spać na kanapę. - Jestem gdzieś brudny, że się tak na mnie patrzysz? - spytał, kiedy przyłapał mnie na przyglądaniu się.

- Nie, znaczy przynajmniej jeszcze tego nie zauważyłam. - przyznałam i roześmiałam się, bo udało mi się gładko wybrnąć z tej sytuacji. - Poza tym to nadal masz taką dziwną twarz. - dodałam, na co zmarszczył brwi.

- Moja twarz nie jest dziwna. - zaczął. - Jakieś kilkaset tysięcy dziewczyn może ci to potwierdzić.

- Jak dobrze, że się do nich nie zaliczam. - uśmiechnęłam się do niego. - Wracam do pracy. - dodałam i się podniosłam, a on tylko pokiwał głową i zacisnął usta w wąską linię. - Weny, czy czego się tam życzy przy piosenkach. 

- Pauline?

- Tak?

~*~

od teraz rozdziały będą co niedzielę i środę:)

be my idol • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz