46.

2.1K 94 14
                                    

{harry}

Jeszcze nigdy nie cieszyłem się tak, jak wtedy, kiedy Pauline przyjęła moje przeprosiny, a potem pojechaliśmy na plażę. Bardzo miło wspominam tamten wieczór. Długo spacerowaliśmy i choć moje buty były całe w piasku, to z chęcią bym to powtarzał i powtarzał. Jej chyba też się podobało, bo cały czas miała uśmiech na twarzy i mówiła, że jeszcze nie była w tak ładnym miejscu. Postanowiłem sobie już wtedy, że będę ją tam częściej zabierał. Może nawet wyszłaby z tego jakaś randka? Kto wie. 

- Możesz mnie już postawić - zaśmiała się, kiedy niosłem ją na plecach do samochodu. Zostawiliśmy go na wzgórzu, skąd widok także był niezły, jednak nie było to samo, co plaża. Brunetka mówiła, że od tego chodzenia zaczęły ją boleć nogi, więc postanowiłem ją wziąć na plecy, aby nie męczyła się niepotrzebnie. 

- Nie - zaprzeczyłem i tylko poprawiłem ją sobie na plecach, aby się nie zsunęła i nie spadła. - Zejdziesz dopiero na górze - dodałem, spoglądając na nią przez ramię. Pokręciła głową, oplatając nieco ciaśniej ramionami moją szyję. 

- Jesteś uparty, Styles - przyznała po chwili ciszy, jaka zapanowała. - Nawet bardzo.

- Tak wyszło - wzruszyłem ramionami i zaśmiałem się pod nosem. - Ale vice versa, Davies. 

- Wydaje ci się coś - przyznała, zeskakując na ziemię, kiedy już znaleźliśmy się przy samochodzie. - Kłamiesz podle i nic więcej - spojrzała na mnie, jakby to było oczywiste. 

- Jasne, jasne - pokiwałem tylko głową, szukając przy okazji w kieszeni kluczyków. - Akurat jestem bardzo prawdomówny.

- Dobry żart - zaśmiała się, kręcąc głową. Skrzyżowała dłonie na klatce piersiową, czekając, aż otworzę samochód. Po chwili siedzieliśmy już na swoich miejscach i wyjeżdżaliśmy z parkingu.

- Jesteś może głodna? - zapytałem, zerkając na nią, kiedy już włączyłem się do ruchu. - Może znajdziemy jakieś KFC po drodze, czy McDonalda - dodałem, starając się sobie przypomnieć, czy nic takiego nie było. 

- Trochę - założyła nogę za nogę i wyjrzała za szybę, zapinając się wcześniej pasem. - Chyba, że ci się jakoś śpieszy, to nie musimy się nigdzie zatrzymywać - dodała, posyłając mi lekki uśmiech.

- Nigdzie mi się nie śpieszy - zapewniłem ją, puszczając przy tym oczko. Zarumieniła się lekko i podgryzła wargę, a to wywołało u mnie uśmiech na twarzy. - Możemy coś zjeść. Sam jestem głodny - dodałem po chwili, aby dokończyć temat. 

- Jak dobrze, że jutro jest sobota i się wyśpię - zaśmiała się i westchnęła z ulgą. 

- Ja jutro siedzę od rana w studiu - westchnąłem, zaciskając dłonie na kierownicy. - Coraz bliżej premiera i trasa, Hank naciska - dodałem, kręcąc głową.

- Dasz sobie radę - szturchnęła mnie lekko w bok i zaśmiała się pod nosem. - Hank będzie chciał, abym pojawiła się na jakimś koncercie, czy coś takiego? - zainteresowała się, unosząc przy tym brew.

- Nie wpadł jeszcze na to, ale przeczuwam, że tak - przeczesałem palcami włosy. - Dam ci znać, kiedy się go zapytam - dodałem, puszczając jej oczko.

- W porządku - zachichotała pod nosem i potem temat zszedł na kilka innych. Za nim się obejrzeliśmy byliśmy w KFC i zamawialiśmy swoją kolację. 

~*~

wiecie, że dzisiaj mija rok odkąd opublikowałam to ff?

be my idol • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz