5.

3.8K 172 16
                                    

{pauline}

~*~

- mogę poprosić o autograf? to dla przyjaciółki.

- w porządku, ale po co jej aż tyle moich bezwartościowych podpisów?

- nie mam pojęcia. 

~*~

Zawsze tak było. A przynajmniej od momentu, w którym Red poprosiła mnie pierwszy raz, abym załatwiła jej autograf. Przecież nie było to nic takiego, więc się zgodziłam i przy najbliższej okazji złapałam Stylesa, a ten z radością nabazgrał swój podpis na uszykowanej wcześniej kartce. Później jednak brunetka zaczęła prosić mnie o to coraz częściej. Tłumaczyła się, że to dla rodziny, a Harry nie protestował, więc zaczęłam nazywać samą siebie przemytniczką. Z łatwością podsuwałam mu kartki, a przy okazji wręczałam w ręce Red. Jednak wczorajszego popołudnia pierwszy raz zadał to pytanie. A ja, jak na złość cały czas słyszałam je w uszach, a przed oczami miałam jego uśmiech, który mi posłał na koniec. Musiałam przyznać, że był piękny, szeroki i wyjątkowo naturalny, jak na osobę, która cały czas obraca się w showbiznesie. 

Odkąd tylko wróciłam do domu, starałam się zająć myśli czymś innym, ale nawet we wiadomościach, których co wieczór słuchałam w radiu zaczęli trąbić o tym, że za jakiś czas odbędzie się premiera tego całego filmu, w którym zagra. Później jakoś nie mogłam się na niczym skupić, ale na szczęście rodzina niczego nie zauważyła, tym bardziej Red, która znowu zadzwoniła w najmniej odpowiednim momencie. Akurat trafiła na ten, w którym siedziałam w wannie i zamierzałam myć włosy. 

Opowiedziałam jej wszystko, a także ustaliłyśmy, że pójdziemy w najbliższym czasie na jakąś kawę, czy coś w tym rodzaju, abym mogła oddać jej te głupie autografy. Później jeszcze zaczęłyśmy temat szkoły i tego typu spraw, po czym zakończyłyśmy rozmowę. A raczej ja zakończyłam, tłumacząc, że woda robi się zimna, a muszę się jeszcze wykąpać. Gdy już to zrobiłam, to postanowiłam poczytać. Odłożyłam telefon, wcześniej podłączając go do ładowarki i wzięłam pierwszą lepszą książkę z brzegu. Rzuciłam się na łóżko i ułożyłam wygodnie, a później odnalazłam strony, pomiędzy które wsunęłam zakładki. Za nim się obejrzałam wybiła już pierwsza w nocy i postanowiłam już iść spać. Wiedziałam, że rano i tak będę mieć problemy ze wstaniem, a tego nie potrzebowałam do szczęścia. 

Nastawiłam jeszcze budzik, a później już wsunęłam się pod kołdrę i zgasiłam światło. Ułożyłam głowę na poduszce, przy okazji ziewając jeszcze cicho i zamknęłam już oczy. Niemal od razu pojawiły mi się przed nimi te pieprzone, zielone tęczówki, których za wszelką cenę próbowałam się pozbyć. Naprawdę. Robiłam wszystko, aby jakoś zając myśli i nie myśleć o ich właścicielu. Przewracałam się z boku na bok, liczyłam od tysiąca w dół, czy te owce. Wszystko, naprawdę wszystko. Ale nic nie działało. Mogłam przewracać się z boku na bok, próbować zasnąć w każdej możliwej pozycji, jaką tylko znałam, ale nic z tego. On, jego oczy i uśmiech zaczęły mnie coraz częściej prześladować we śnie. Niestety nie miałam pojęcia, dlaczego tak się dzieje oraz dlaczego dopiero teraz. To było jedno z najgorszych, ale także wbrew pozorom najlepsze uczucie, jakie na razie mnie spotkało. Nie miało to głębszego sensu, ale wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że na tamtym etapie nic miało go nie mieć. 

~*~

kto ma fazę na perfect i ogląda koncerty, aby posłuchać markowskiego i spółki? no jasne, że red:)

be my idol • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz