24. Kłopoty

537 24 33
                                    

Od razu mówię, że nie mam weny i przez to wczoraj nie było rozdziału T-T I musiałam się uczyć do testy z historii, z którego i tak dostanę 1 :,(

Z samego rana postanowiłam odwiedzić Jasona, ponieważ ostatni raz widziałam go jak chciał mnie zabić. Stanęłam przed sklepem i otworzyłam drzwi. Za ladą stał nasz morderczy sprzedawca opierając się o ladę. Po usłyszeniu dzwoneczka zwrócił swój wzrok na mnie.

-Witaj Alex-przywitał się

-Cześć Jason, co tam u ciebie?

-Jakoś idzie, ostatnio nic ciekawego u mnie się nie działo, a co z tobą i jak życie w nowym domu?

-Myślę, że ze wszystkimi się dogaduję i chyba jest okey, przyzwyczaiłam się już do tego trybu życia.

-Bardzo dobrze to słyszeć, chodź zapoznasz się z z L.Jackiem.

-Tylko on jest w domu?

-Tak, Candy i Puppet poszli się ,,zabawić''.

Ruszyłam za Jasonem ciemnymi, świerkowymi schodami na górę i weszliśmy do salono-kuchnio-jadalni. Na kanapie przed małym telewizorem siedział clown. Oboje zaczęliśmy się przedstawiać sami, ponieważ Jason musiał pilnować sklepu. Na początku byłam zestresowana, ale po chwili rozmowa się rozluźniła i razem się śmialiśmy. Jack był bardzo zabawny jak na mordercę, który zabija dzieci. Jedliśmy razem cukierki i opowiadaliśmy suchary :3. Minęły ponad dwie godziny, więc musiałam się zbierać. Reszty nie udało mi się poznać, szkoda. Pożegnałam się i ruszyłam w stronę lasu. Gdy byłam już dość daleko od miasta usłyszałam warczenie.

-Lukas? David? Adrian? Jeżeli to wy, to musicie wiedzieć, że to nie jest zabawne!

Powarkiwanie stało się bardziej słyszalne, to nie był żaden z moich braci, więc kto? Zmieniłam swoją formę i nasłuchiwałam dźwięku z każdej strony. Nagle za plecami usłyszałam sapanie i szelest liści. Gdy się odwróciłam, zamarłam. Niedaleko mnie stał wilk większy ode mnie o jakieś 30 cm. Sierść mocno szarą i wiele blizn, największa przecinała jego krwisto-czerwone oko. Warczał na mnie, widziałam wtedy jego ogromne białe kły. Czułam, że był wilkołakiem tak jak ja, ale czego on chce? W ułamku sekundy skoczył na mnie i próbował wbić się w moją szyję aby mnie udusić. Nie spodziewał się tego, że jestem bardzo silna i wytrzymała. Odepchnęłam go od siebie na około 3 metry. Nie mogłam zaatakować bo to on za każdym razem zadawał uderzenie. Za każdym razem rany po jego pazurach i zębach się uleczały. W chwili jego zawahania skoczyłam na jego pysk i wgryzłam się w szyję. Również tym razem się nie udało, pchnął mnie aż na drzewo. Szybko stanęłam na równe nogi i szykowałam się do ataku. Nagle obok mnie stanął Lukas, Paul, David i Adrian. Wszyscy pokazując przeciwnikowi swoje kły stanęliśmy w szeregu. Nie miał z nami szans. Niestety moje myśli odsunęłam na bok bo on rzucił się na naszą gromadkę. Wszyscy walczyliśmy równo, gryźliśmy, drapaliśmy i odpychaliśmy. Teraz walka była równa, prawie...Był on nas większy i jeszcze czułam, że nas pokonuje. Nie myśląc cofnęłam się z pola bitwy i zaszłam  od tyłu szarego wilka. Skoczyłam na plecy tamtego wilka i wbiłam mu się w obojczyk. Syknął i odepchnął nas wszystkich od siebie. Warknął przeraźliwie i ruszył w stronę lasu. Widziałam, że chłopaki, oprócz Lukasa mają kilka głębokich ran. Zmieniłam się w człowieka i podeszłam do leżących braci. Zabrałam Davida a mój brat wziął resztę. Zanieśliśmy ich do domu, ułożyliśmy na łóżkach i opatrzyliśmy rany. Wszyscy zasnęli a my musieliśmy porozmawiać, więc poszliśmy do salonu.

-Lukas CO to było?!-krzyknęłam

-TO był....

-KTO?!!?

-To był Mike...

-KTO?!!?

-Mike to mój stary kolega, nie znasz go. Miał dołączyć do naszego stada, ale wplątał się w a jakiś gang. Nie chciał mnie słuchać gdy mu doradzałem. Potem jak został wyrzucony mówił, że to moja wina, że gdyby nie ja to dalej byłby w tym gangu. Zbuntował się i uciekł daleko stąd. Nie wiem czemu jest taki silny i czemu ma tyle ran...

-Czego on może tu chcieć?

-Chce się zemścić. Przybrał w siłę i wzrost, myśli, że teraz uda mu się wygrać, że jak mnie zabije to odbierze mi przyjaciół i miano przywódcy.

-To chore!!

-Wiem! Musimy go zabić, nie ma innego wyjścia...Widziałem w jego oczach niebieski błysk.

-Czyli jest mordercą?

-Tak, na pewno. Pewnie zabił dużo bezbronnych ludzi i wiele wilkołaków. Jeśli on zginie wszyscy będziemy mieć spokój.

-Nie wszyscy, dopóki nie pogadasz ze Slenderem, Creepypasty i wy macie jeszcze większy problem. Lukas to będą dwie wojny...a jak pogadasz z Operatorem to zostanie nam tylko Mike.

-Najpierw szurnięty wilk, potem twój pracodawca.

-Dobra! Ale jak, którejś z moich rodzin stanie się krzywda to go rozszarpie i dam Rakeowi!

-Dzięki, że się martwisz...

-Nie tylko o was braciak, wiesz, że Creepypasty nie mają szansy z takim wilkołakiem.

-Niestety wiem...Skoro dla ciebie oni są rodziną to wszyscy musimy się postarać.

-Tak. A co z chłopakami?

-Wyzdrowieją niedługo, myślę, że minie jakieś dwa, trzy dni od zadania rany.

-Okey, muszę już iść, bo zaczną się martwić.

-Dobra, tylko uważaj na siebie...

-Obiecuję, jak coś się stanie to dam znak. Pa!

-Pa...

Wyszłam z domu braci i szybko pobiegłam przed siebie. Jak wychodziłam ze sklepu Jasona to było po 12:00 a teraz jest ciemno jak diabli! Po drodze nic już mnie nie zaskoczyło. Co prawda moje ubranie było trochę poszarpane, ale jeszcze nie spadało. Otworzyłam drzwi do Willi Slendermana i zauważyłam wszystkich ze smutnymi twarzami.

-Ej! Co się stało? Coś mnie ominęło?-zapytałam

-ALEX!!!-krzyknęli wszyscy

Padały pytania gdzie byłam? Co robiłam? itd...itp. Musiałam kłamać, że po drodze poczułam się śpiąca, weszłam na drzewo i zasnęłam, a jak się obudziłam to spadłam i to dlatego moje ubranie jest takie brudne i poszarpane. Na szczęście wszyscy mi uwierzyli i poszłam się dokładnie umyć. Po tym ubrałam na siebie piżamę i chciałam się położyć, ale usłyszałam pukanie, odpowiedziałam krótkim ,,proszę!''. Do pokoju wszedł Ben.

-Alex, wszystko dobrze?-zapytał

-Tak elfie, ze mną wszystko okey-zaśmiałam się

-Cieszę się, że nic ci się nie stało, wszyscy się martwiliśmy.

-Tak...Jednak zaśnięcie na drzewie nie było dobrym pomysłem-oboje zaczęliśmy się śmiać

-Idziesz już spać?

-Miałam zamiar, ale chyba masz lepszy pomysł, co?

-Zagrajmy w simsy!-krzyknął radośnie

-Jasne.

Graliśmy dość długo. Po pewnym czasie poczułam,że odpływam i usnęłam. W nocy obudziło mnie stukanie w szybę. Spojrzałam w lewo. No pewnie, Ben mnie przytulał (sweet). Uwolniłam się z jego uścisku (szkoda T-T) i podeszłam do okna. W blasku księżyca zauważyłam pewną dziewczynę. Miała włosy czarne jak heban oraz usta czerwone jak krew. Ubrana była w czarne legginsy i kurtkę z prawdziwej skóry. Jej rękę ozdabiała bransoletka z kolcami. W czasie gdy ja przyglądałam się jej ubraniu ona patrzyła na mnie swoimi szarymi oczami. Nie wiedziałam co myśleć w tamtej chwili...Ona chwilę później cofnęła się do cienia i zniknęła pozostawiając po sobie tylko szary pył. W mojej głowie rodziły się pytanie Kim ona jest? Co chce ode mnie? Nie miałam siły dalej myśleć, położyłam się obok elfa i zasnęłam...

I jak? Podobało się? Co się stanie z Mikiem? Kim jest tajemnicza dziewczyna? Jak historia potoczy się dalej? To wiem tylko ja hehehe BYE!

Ben DROWNED - LOVE STORY - [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz