- Jesteś pewna, że idziesz pieszo? Mój brat zaraz po mnie przyjedzie - zapytała po raz piąty Cecil.
- Jestem pewna - przewróciłam oczami. Doceniałam jej troskę, ale nie wpadajmy w paranoję.
Zapięłam fioletową torbę, do której spakowałam swoje rzeczy. Jeszcze raz przyjrzałam się białej, szpitalnej sali, w której spędziłam ostatnie dwa dni. Trafiłam tu z powodu podejrzenia wstrząsu mózgu, które i tak, się nie potwierdziło. Niestety, blondynka przejęła się trochę za bardzo i traktowała mnie jakbym była zrobiona z porcelany.
- Naprawdę, mam ochotę się przejść. - dodałam na widok jej nieprzekonanej miny. Gdy i to nie pomogło, ze znudzeniem wypisanym na twarzy, wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać najnowsze powiadomienia. Wszystko było lepsze, od mierzenia się ze świdrującym spojrzeniem koleżanki. Udałam, że nie dostrzegłam, jak wymownie spojrzała w sufit.
- Świetnie, kolejna pała z fizyki. Mam dosyć - warknęłam, chowając aparat głęboko do kieszeni.
- Jeśli naprawdę jest tak tragicznie z twoją fizyką, możesz wpaść do mnie na korki.
Podskoczyłam na widok Alexa, który właśnie wszedł do sali. Przewrócił oczami, na widok mojej reakcji, a ja miałam ochotę wgnieść go za to głęboko w podłogę.
Dopiero po chwili, zrozumiałam sens jego słów. Szybko przeanalizowałam sytuację. Moje oceny z dzieła szatana, nazywanego fizyką, były wręcz tragiczne. Alex był kujonem, miał świetną wiedzę z praktycznie każdego przedmiotu. Już miałam się zgodzić na jego propozycję, gdy wtrąciła się Cecil, która bacznie przyglądała się całej sytuacji z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Od takich rzeczy są konsultacje. Zresztą dlaczego chcesz jej pomagać?
Trochę zdziwiła mnie, ta reakcja.
- To twoja przyjaciółka. - wzruszył ramionami jej brat. - Jakby co, wpadaj Lauren.
Odwrócił się na pięcie i wyszedł. Cecil opuściła sale zaraz za nim, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem. Była zła? Na miłość boską, chodziło mi o poprawienie ocen, a nie wyrwanie jej brata, jeżeli w tym widziała problem.
Westchnęłam cicho i samotnie udałam się w stronę recepcji, aby wypisać się ze szpitala.
Gdy załatwiłam wszystkie formalności, opuściłam szpitalny gmach.
- Hej, Lauren! Tutaj! - Nim zdążyłam zrobić trzy kroki, obróciłam się, słysząc tak bardzo znajomy głos. Moja siostra, Jesscia, stała na parkingu obok swojego czerwonego jeepa. Stała to zdecydowanie złe słowo, ponieważ ona podskakiwała, machając rękami jak wariatka, by zwrócić na siebie moją uwagę. Długie, brązowe warkocze podskakiwały razem z nią, co dawało komiczny efekt. Dopiero teraz zdałam, sobie sprawę z faktu, jak bardzo za nią tęskniłam.
Puściłam się biegiem w jej stronę, co było całkowicie sprzeczne z zaleceniami lekarzy, ale chciałam ją jak najszybciej uściskać.
- Tęskniłam za tobą, mój ty ośle - zaśmiałam się, biorąc ją w objęcia. Ostatni raz widziałyśmy się jakieś dwa miesiące temu. O dwa miesiące za długo. - Co cię tu sprowadza?
- Przyjechałam do was z zaproszeniami, ale gdy tylko dowiedziałam się o całej sytuacji, musiałam cię stąd odebrać. Co za perfidny gnojek z tego nauczyciela! To oburzające! - zrobiła się czerwona, na samą myśl o Justinie Moore. Tak samo jak miałam w zwyczaju robić ja, przez ostatnie dwa dni.
Byłyśmy z Jess, jak dwie krople wody, nie wliczając w to koloru włosów. Moje były kruczoczarne, a jej brązowe. Obie byłyśmy, dosyć wysokie, ale szczupłe. Miałyśmy duże błękitne oczy, pełne, malinowe usta, kilka piegów na nosie i policzkach. Często się sprzeczałyśmy i miałyśmy inne zdania na poszczególne tematy, ale naprawdę ją kochałam.
CZYTASZ
I'm watching you | ✔
Teen FictionLauren jest królową szkoły. Wielu zazdrości jej urody i znajomych. Ona sama nie przejmuje się uczuciami innych. Często ich rani, przecież może, w końcu ona tu rządzi. Ma sekrety, które rozpaczliwie chowa przed innymi. Kiedy zaczyna dostawać tajem...