8.

2.1K 219 47
                                    


- Ruth, czy widziałaś kogoś w moim domu? Ktoś tu był?!

Dziewczyna, zmieszała się.

- Nie.

Podparłam dłonie pod boki i zaczęłam krążyć po pokoju. Ktoś tu był. W moim domu. W moim pokoju. Naruszył moją prywatność. Jak się tu dostał? A co najważniejsze, ile razy był tu bez mojej wiedzy?

- Cholera - zakryłam twarz dłońmi, oddychając niespokojnie. Czułam się jak w kiepskim filmie kryminalnym, jednak to działo się naprawdę.

- Laur, co się dzieje? - zapytała Ruth.

Pokręciłam głową, nie teraz dziewczyno, muszę pomyśleć. Utkwiłam spojrzenie za oknem, akurat Alex przejeżdżał rowerem, koło mojego domu.

I wtedy mnie olśniło. Fakty zaczęły się układać.

- Przepraszam, muszę coś zrobić! - Krzyknęłam, przez ramię. Schowałam list do mojego bordowego plecaka i wybiegłam z pokoju, zostawiając zdezorientowaną Ruth samą.

Po drodze wparowałam do pokoju, gdzie wciąż siedziała mama razem z Karen.

- Byłyście cały czas w domu? Ktoś tu był?

- Nikogo nie widziałam, a do południa byłam na terapii, przecież wiesz - odpowiedziała mama, lekko zdziwionym głosem.

Nie czekając na dalsze pytania, wybiegłam z domu. Zdążyłam jeszcze usłyszeć, jak Karen dopytuje mamę o jaką terapię chodziło. Miałam nadzieję, że da radę jakoś z tego wybrnąć, nie zdradzając jej faktycznego powodu problemów.

Biegłam tak szybko, jak trzy dni temu, gdy Cecil poinformowała mnie o wybitych szybach w moim domu. No właśnie, nawet nie miałam okazji o tym z nią porozmawiać. Cóż, może teraz wyjaśni mi parę rzeczy.

Energicznie zapukałam do drzwi Martinów. Nie musiałam długo czekać, blondynka po chwili stanęła przede mną. Wydawało mi się, że przez jej twarz, na ułamek sekundy, przemknęło zdziwienie na mój widok.

- Cześć, nie spodziewa...

- Nadal masz klucz do mojego domu? - przerwałam jej.

Zmarszczyła brwi.

- Wydaje mi się, że tak. - odpowiedziała powoli - dlaczego?

- Kiedy ostatni raz u mnie byłaś?

-Chyba...

- Dzisiaj - Alex pojawił się za jej plecami. Chwila czy nie widziałam go przed chwilą, gdy jechał rowerem? Jeju, ten chłopak jest jak ninja. - Szukała cię bo chciała o czymś pogadać.

I zniknął tak szybko jak się pojawił.

Nogi dosłownie, ugięły się pode mną.

Nie mogłam w to uwierzyć.

- Nie ty, tylko nie ty - szeptałam jak w amoku, wyrywając sobie włosy z głowy.

Świat rozpadł mi się na kawałki w jednej chwili, a ja nie miałam już co zbierać.

Bez słowa podałam jej różową kopertę z listą poleceń, którą przecież tak dobrze znała.

Gdy tak stałyśmy, patrząc na siebie, ja z wyrzutem, ona z udawanym niezrozumieniem, przed moimi oczami pojawił się obraz wspomnień z dzieciństwa.

To była wyjątkowa ciepła noc, nawet jak na lato. Leżałam na łóżku, patrząc w sufit, było mi duszno, mimo szeroko otwartego okna. Kołdra leżała skopana, gdzieś obok mnie. Nagle do mojego pokoju coś wpadło, przez otwarte okno. Na początku się wystraszyłam, ale gdy poświeciłam na ów przedmiot latarką, okazało się, że to różowa piłka Cecil. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyjrzałam za okno. Tak jak myślałam, stała tam, w różowej piżamie i trampkach na nogach. Lepiej żeby jej mama tego nie widziała, znów się zdenerwuje, że jej córka biega w piżamie po ulicy.

I'm watching you | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz