18.

1.8K 203 24
                                    

Moja ręka zatrzymała się, tuż przed zapukaniem do drzwi. Zmarszczyłam czoło i posłałam Cecil pytające spojrzenie.

— Może śpi? Nie chcę mu zakłócać spokoju, na pewno go teraz bardzo potrzebuje...

Blondynka prychnęła pod nosem, wchodząc z hukiem do pomieszczenia. Drzwi uderzyły o ścianę, a ona rzuciła swój plecak na fotel. Uniosłam tylko brwi do góry, podążając za nią.

— Hejka, jak się dzisiaj masz? – dobiegł mnie głos Cecil, gdy położyłam rękę na klamce. Domknęłam cicho te cholerne drzwi i dopiero wtedy, odważyłam się podnieść wzrok na Alexa.

Bałam się tego co mogę zobaczyć. Posiniaczona twarz, wykrzywiona w grymasie bólu na pewno, na długo zapisałaby się w mojej pamięci.

— Byłoby lepiej, gdybyś nie wpadała tu jak burza – odburknął, a ja usłyszałam chichot dziewczyny i odgłosy jakieś szamotaniny.

Zaciekawiona, spojrzałam na nich. Kamień spadł mi z serca, widząc jak chłopak trzyma Cecil w mocnym uścisku i czochra ją bratersko po włosach, a ona wierzga i śmieje się jak opętana.

Po chwili jakoś mu uciekła i z rumieńcami na ustach wzięła plecak, który rzuciła wcześniej na fotel. Podeszła do wyjścia i posłała mi rozbawione spojrzenie.

— No to ten, pogadajcie sobie.

Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, jej już nie było. Typowe.

— Możesz do mnie podejść Laur – odezwał się łagodnie Alex, przerywając krępującą ciszę, która nastała – nie jestem umierający, czy coś. Jedynie trochę... obolały.

Wstrzymałam oddech, napotykając jego brązowe oczy, który wpatrywały się we mnie, z nieukrywanym zaciekawieniem. Obrzuciłam go szybkim spojrzeniem. Rozcięta warga, zmęczone, podkrążone oczy i słaby uśmiech na ustach. Siedział, podpierając się na łokciach, więc nie mogło być aż tak źle.

No tak, przecież gdyby było bardzo źle, nie wypuściliby go ze szpitala, kretynko – zrugałam się w myślach.

— Miło to słyszeć - odezwałam się w końcu, siadając na białej pościeli, na skraju jego łóżka. Odsunął się trochę, abym miała więcej miejsca. – Ostatnim razem gdy cię widziałam, nie byłeś w najlepszej formie.

— Regeneruje się, w zdumiewająco szybkim tempie – wzruszył lekko ramionami, a jego dołeczki stały się widoczne, przy kolejnym uśmiechu, który mi posłał.

— I co się tak szczerzysz? – uniosłam do góry lewą brew, nie mogąc powstrzymać się od tego pytania.

Cieszyłam się, że był w dobrym humorze. Był... normalny. Bałam się, że może zamknął się w sobie, nie chce nikogo widzieć, albo będzie wściekły za to co go spotkało i będzie rzucał obelgami, na prawo i lewo.

— Cieszę się, że cię widzę – odpowiedział, niewinnym tonem. A ja poczułam przyjemny uścisk, gdzieś w żołądku.

Tęskniłam za tymi jego ciemnymi oczami, dołeczkami w policzkach, blond włosami, które jakby czekały, aż wplotę w nie dłoń. Cholera, tęskniłam za nim całym.

Ogarnij się, Lauren. Nie powinnaś myśleć w taki sposób o pobitym chłopaku, który w dodatku ma dziewczynę.

— Ja też, możesz mi uwierzyć – mruknęłam i chcąc szybko zmienić temat, dodałam zaraz – Jak się czujesz?

— Całkiem nieźle. Mam obite żebro i wielkiego siniaka na brzuchu, ale ogólnie jest dobrze. Obyło się nawet bez wstrząsu mózgu, lekarz określił to 'niespotykanym szczęściem'.

I'm watching you | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz