29.

1.5K 178 11
                                    



4 tygodnie później

Mijał dzień za dniem.

Noc za nocą.

Chciałabym powiedzieć, że wszystko zaczęło wracać do normalności. Że próbuje oswoić się z tymi wszystkimi zdarzeniami, nie obwiniać się, że jest coraz lepiej.

Rzeczywistość jest jednak inna. Bardziej mroczna i bolesna, niż mogłoby się wydawać.

Myślałam, że po pogrzebie Jeffa coś się zmieni. Jednak wciąż nie mogłam spać w nocy, a gdy w końcu zasypiałam, budziłam się nękana koszmarami, gdzie byłam ścigana przez rudą kobietę z nożem w ręku. Gdzie oglądałam śmierć przyjaciela i wciąż słyszałam słowa Megan.

Starałam się to pokonać, brałam jakieś tabletki nasenne i proszki na uspokojenie. Chodziłam do psychologa, jednak po dwóch tygodniach zrezygnowałam.

Każdy dzień był taki sam. Błąkałam się po domu, który był naznaczony złymi wspomnieniami. Błąkałam się po mieście, albo leżałam na łóżku patrząc się w sufit. Było ze mną źle, bardzo źle.

Mama i Jess dzwoniły, jednak nie byłam zbyt rozmowna. Przyjaciele dobijali się do mnie nieustannie, jednak nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Tylko parę razy widziałam się z Ruth, która nieustępliwie dzwoniła do moich drzwi, aż zaczynała boleć mnie głowa.

Starała się zrobić wszystko, żeby wyciągnąć mnie z dołka. Ale co mogła zrobić, kiedy ja sama już nie byłam pewna czy chce z niego wyjść.


Wszystko się zmieniło po trzech tygodniach, kiedy pojechałam jak codziennie do szpitala dowiedzieć się co z Cecil. Dowiedzieć się, ponieważ nigdy nie wchodziłam do środka sali. Bałam się.

Bałam się ujrzeć oskarżenie w jej oczach. Spotkać się z jej rodzicami. Alex również nie był na liście osób, z którymi byłam chętna się zobaczyć.

Mówiłam, że jestem jej siostrą, żeby w ogóle uzyskać jakieś informacje.

I wtedy po trzech tygodniach okazało się, że Cecil nie ma już w szpitalu. Przeraziłam się, bo jej stan w chwili przyjazdu był krytyczny. Spodziewałam się najgorszego, jednak okazało się, że wróciła do domu. Miała się oszczędzać i przyjeżdżać na kontrolę, ale najgorsze było już za nią.

To było jak kamień z serca. Musiałam ją zobaczyć, nawet jeśli mnie nienawidzi. Chciałam, żeby usłyszała z moich ust jak bardzo ją kocham i przepraszam.

Więc pojechałam pod dom rodziny Martinów, czekając na dygoczących nogach, aż ktoś mi otworzy.

I otworzył. Alex.

Wymieniliśmy spojrzenia. Nie widziałam go od trzech tygodni. Nie dzwonił, nie pisał, nie dawał żadnego znaku życia. Ja też się do niego nie odzywałam.

Wyglądał na zmęczonego, to zrozumiałe, ale w jego oczach zobaczyłam coś jeszcze. Nie potrafiłam określić co to, ale nie podobało mi się.

— Przyszłam do Cecil – oświadczyłam sucho, dzielnie patrząc mu w oczy. Milczał dłuższy czas, zanim bez słowa przesunął się i wpuścił mnie do środka. Chciałam wtedy wiedzieć co dzieje się w jego głowie.

Znajomy zapach domu Martinów, uderzył w moje nozdrza. Za każdym razem, gdy tu wchodziłam wydawało mi się, że czuję jakby cynamon. Cecil zawsze się z tego śmiała i zaprzeczała. Jednak ja wiedziałam swoje.

I'm watching you | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz