14.

1.8K 189 56
                                    

Moje oczy gwałtownie rozszerzyły się, w reakcji na jego słowa. Zaschło mi w ustach, z trudem przełknęłam ślinę. Do tej pory byłam pewna, że nikt, oprócz Cecil i Ruth, nie ma pojęcia o moim prześladowcy. Nie brałam nawet takiej myśli pod uwagę. Poczułam jak moje ciało oblewa się zimnym potem, kto jeszcze oprócz Jeffa o tym wie? Oczami wyobraźni widziałam jak wszyscy się ode mnie odsuwają, mierzą przestraszonym spojrzeniem na korytarzu szkolnym. 'To ta, którą dręczy jakiś psychopata' zdają się mówić ich oczy, które tak łatwo przywołałam w swoich myślach.

- Skąd o tym wiesz? - wyszeptałam, zachrypniętym głosem.

Gwałtownie potrząsnął głową, przecierając rękami twarz.

- To chyba najmniejszy problem nie uważasz? - warknął zniecierpliwiony, miałam wrażenie, że z trudem powstrzymuje się od wywrócenia oczami - Jeśli tak bardzo cię to stresuje, wątpię żeby ktokolwiek inny wiedział o całym tym gównie.

Wypuściłam z ulgą powietrze z ust.

Jeff wyglądał, jakby chciał przywalić sobie w twarz. Mimo tej całej dziwacznej sytuacji, w jakiej aktualnie się znajdowaliśmy, poczułam się trochę urażona. Chyba mam prawo martwić się o swoją reputację? Wariat, wypisujący do mnie wiadomości, jeszcze nie wykluczył mnie z życia społecznego.

- Lauren, do cholery! - Jeff gwałtownie uderzył otwartą dłonią, o pień drzewa, tuż obok mojej głowy. Wzdrygnęłam się, przestraszona jego wybuchem - Skup się, mamy mało czasu.

Pokiwałam ledwo zauważalnie głową, jego zdenerwowanie zaczynało mi się udzielać. Co chwilę zerkałam nerwowo ponad jego ramieniem, na drzewa, chowające się pod ciemnym niebem. Coś dziwnie skręcało mnie w brzuchu, a ja sama zaczynam drżeć. Nie tylko z zimna, ale i ze strachu.

- Mam solidne podstawy, żeby twierdzić, że masz do czynienia z osobą... nie całkiem zrównoważoną psychicznie

- To znaczy? - przerwałam mu, drżącym głosem.

Zawahał się i utkwił we mnie spojrzenie, jakby zastanawiając się nad doborem odpowiednich słów.

- To znaczy nieprzewidywalną - opowiedział powoli, ważąc każde słowo - Zdolną do najgorszego. Musisz być niezwykle ostrożna, nie ufaj nikomu. Miej oczy i uszy szeroko otwarte.

- D-dlaczego mi o tym mówisz? - wyjąkałam, mając mętlik w głowie. Wyrządziłam mu okropne świństwo, za które powinien uskuteczniać otwartą nienawiść, do mojej osoby.

Jego spojrzenie złagodniało, położył dłonie na moich policzkach. Potarł lekko kciukiem, zaczerwienioną od zimna skórę.

- Może dlatego, że wciąż mi na tobie zależy - odparł, a ja mimowolnie zadrżałam.

Tysiąc myśli przebiegło przez mój mózg. Nie miałam pojęcia, o co w tym wszystkich chodzi. Pomysły, zaczynały mi się powoli kończyć. A wciąż działo się coś nowego, stawiającego mnie w niewygodnej sytuacji. Czułam się tym wszystkim przytłoczona, potrzebowałam odetchnąć i zatrzymać się. Niestety nie mogłam.

Dlaczego Jeff postanowił się tu ze mną spotkać? Naprawdę mu na mnie zależało? A może to tylko jakaś gierka? Może po prostu chciał zamydlić mi oczy, jak wszyscy. Poza tym, wciąż nie miałam pojęcia skąd o tym wszystkim wiedział. Co kierowało tym chłopakiem?

- Dlaczego powybijałeś mi szyby w domu? - zapytałam podejrzliwie, a on odsunął ode mnie swoje dłonie i schował je do kieszeni.

- Byłem wściekły... Chciałem się wyżyć, zadać ci ból, chociaż w małym kawałku podobny do tego, który ty zadałaś mi. Nasze spotkanie miało początkowo wyglądać całkiem inaczej, chciałem... Właściwie nie wiem co chciałem. Może trochę na ciebie nakrzyczeć i kazać odwołać wszystko - wzruszył ramionami i obejrzał się niespokojnie. Jednak gdy nie zauważył nic podejrzanego, kontynuował swój monolog - Z czasem dotarło do mnie, że nie mogę tak po prostu o tobie zapomnieć. To co do ciebie czuje jest silniejsze od złości i jestem wściekły, że nie mogę tego zwalczyć.

I'm watching you | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz