6.

2.6K 235 91
                                    


Pięć minut później, zdyszana dobiegłam do swoich drzwi wejściowych. Jess stała przed nimi obejmując mamę, która chyba płakała. Kiedy zobaczyłam, że dwa okna od strony ulicy mają powybijane szyby od razu zrozumiałam, co miała na myśli Cecil.

- Co się stało?

Jess, bez słowa, wskazała głową, abym weszła do środka. Zrobiłam jak kazała. Na podłodze w kuchni dostrzegłam duży kamień, którym prawdopodobnie wybito szybę. Taśmą był do niego przyczepiony kawałek kartki, na której szybko zapisano parę słów, na co wskazywało niestaranne pismo.

Niecierpliwie oderwałam liścik i odczytałam wiadomość.

Nie zapomnisz o mnie, tak szybko.

Doskonale wiedziałam, kto to napisał. Byłam jednak pewna, że Justin Moore przebywa na komisariacie, pod czujnym okiem policji. Świadomość, że gdzieś tu grasuje wprawiała mnie w prawdziwe przerażenie.

Miałam jednak przeczucie, że to nie wszystko. Kiedy zobaczyłam, że do kamienia, którym wybił szybę w drugim pokoju, również jest przyczepiona wiadomość, przełknęłam głośno ślinę. Nie chciałam poznawać jej treści, ale musiałam.

Park Chopina. Piątek 20.00.

Schowałam oba listy do kieszeni. Ich stan wskazywał na to, że Jess nie zdążyła ich przeczytać. Dziękowałam za to Bogu, bo na pewno nie pozwoliłaby mi, spotkać się z prześladowcą. A ja czułam, że muszę, to zrobić, aby ten koszmar się skończył.

Wróciłam do mamy i siostry. Bez słowa objęłam je obie i razem zaniosłyśmy się płaczem.



- Okna zostaną wymienione, jeszcze dzisiaj - zapewnił nas młody policjant, kończąc spisywać od nas zeznania. Jego kolega zabezpieczał dowody. Odruchowo włożyłam rękę do kieszeni bluzy. Liściki wciąż tam były. Policja przyjechała później niż ja wróciłam do domu, więc nie mieli pojęcia o dodatkowych poszlakach, na szczęście.

- Mam nadzieję - niespodziewania odezwała się mama - Jak mogliście wypuścić tego psychopatę? Myślałam, że można bardziej ufać policji.

- Moore miał bardzo dobrego prawnika, wyszedł za wpłaceniem odpowiedniej kaucji. - zmieszał się mundurowy.

- To skandal. Ten człowiek to wariat, mógł kogoś zabić, rzucając tymi kamieniami! - zbulwersowała się Jessica.

Położyłam dłoń na jej ramieniu i ścisnęłam je delikatnie.

- Spokojnie Jess, złość tu nie pomoże. Dzięki temu, że kretyn powybijał te szyby, znów trafi do paki. Tym razem tak szybko się nie wywinie - stwierdziłam, chcąc dodać otuchy nie tylko siostrze, ale i sobie samej.



Późnym wieczorem, kiedy ciemne niebo udekorowały już gwiazdy, wszystkie trzy siedziałyśmy przy stole w salonie. Każda z nas ściskała w rękach, wielki kubek z gorącą herbatą. Okna zostały szybko wymienione, więc nie musiałyśmy martwić się o chłód w nocy. Przynajmniej jeden problem mniej.

Paradoksalnie, wybite szyby zbliżyły nas do siebie. Mama wreszcie zaczęła mówić, a ja postanowiłam jej wybaczyć. Przynajmniej próbowałam.

- Przepraszam, kochane. Nie wiem, jak mogłam, tak strasznie się stoczyć - płakała w ramionach mi i siostrze, gdy odjechały służby bezpieczeństwa. - Zupełnie zapomniałam, jak cholernie jesteście dla mnie ważne. Dwa powody, dla których żyje to wy, a ja tak bardzo wszystko spieprzyłam. Dopiero nieszczęście mnie otrzeźwiło, jestem beznadziejną matką.

I'm watching you | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz